Ta ustawa jest skandaliczna, bierze pod uwagę jedynie uczucia zmieniających płeć, ale już nie członków ich rodzin, w tym dzieci - powiedziała Marzena Wróbel, posłanka niezrzeszona. Razem z Joanną Senyszyn ze Zjednoczonej Lewicy dyskutowała w "Kropce nad i" na temat zawetowania przez prezydenta ustawy u uzgodnieniu płci.
Marzena Wróbel, niezależna kandydatka do Senatu oraz Joanna Senyszyn, kandydatka Zjednoczonej Lewicy do Sejmu, komentowały zawetowanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o uzgodnieniu płci. Ma ona uprościć procedurę zmiany płci wpisanej m.in. w akt urodzenia, jeśli nie odpowiada ona płci odczuwanej przez daną osobę.
- Będę głosowała za tym, by weto prezydenta zostało utrzymane. Ta ustawa jest bardzo zła, wręcz skandaliczna - powiedziała Marzena Wróbel. - Ona bierze pod uwagę jedynie odczucia osób, które chcą zmienić płeć, a kompletnie nie bierze pod uwagę uczuć członków ich rodzin, zwłaszcza małoletnich dzieci - kontynuowała.
- W przypadku tej ustawy można zmienić płeć, nie dostosowując nawet wyglądu zewnętrznego do atrybutów nowej płci, to także furtka do zawierania związków jednopłciowych - oceniła.
Zmiana płci, zmiana wyglądu?
- To jest jakaś obsesja, dopatrywanie się w każdej ustawie furtki do legalizacji związków jednopłciowych, do związków partnerskich - odpowiedziała jej Joanna Senyszyn. - Źle, że ta ustawa została zawetowana, bo obecnie osoby, które zmieniają płeć, a to bardzo trudna decyzja, muszą pozywać swoich rodziców do sądu, to absurdalna formuła. Więc ta ustawa to był powiew normalności - podkreśliła.
- Pozywanie własnych rodziców jest nie do przyjęcia, to nie podlega dyskusji - zgodziła się Marzena Wróbel. - Natomiast zgodnie z tą ustawą będzie można zmieniać płeć wielokrotnie, nie przechodząc żadnej kuracji hormonalnej, nie dostosowując swojego ciała do wyglądu nowej płci. Jeżeli ja marzę o tym, będąc kobietą, by być mężczyzną, nie zważam na prawa swoich własnych dzieci, uzyskuję orzeczenie sądu dotyczące zmiany płci, i nie zmieniam swojego wyglądu, to pani uważa, że to jest w porządku? - pytała.
- To naturalna konsekwencja, jeśli zmieniam płeć, to zmieniam się też fizycznie (…) Powinien być wyznaczony jakiś czas, by zmieniający płeć dostosował swoje ciało do nowej metryki - stwierdziła.
Płeć w głowie, nie w rozporku
- Niezgodność płci biologicznej z odczuciami danej osoby to są bardzo rzadkie przypadki, bardzo niewiele osób zmienia sobie płeć. Ale te osoby czują się bardzo nieszczęśliwe i ta ustawa służyła, by pomóc. To jest zasadniczy problem, a nie kwestia genitaliów, bo płeć jest w głowie, zaglądanie pod spódnicę niczego nie zmieni - powiedziała Senyszyn.
Nie zgodziła się z tym Marzena Wróbel - Nie może być tak, choćby ze względów poznawczych, że płeć metrykalna będzie kompletnie niezgodna z płcią biologiczną, nawet z wyglądem. A obecnie nie ma obowiązku, by osoba zmieniająca płeć przyjmowała atrybuty nowej płci. Ze względu na szacunek do reszty społeczeństwa, ci ludzie powinni dostosowywać się do możliwości poznawczych innych członków społeczności - stwierdziła.
- Nie zmuszajmy osób transseksualnych do niczego, czego one nie chcą. Poza tym zabiegi zmiany płci są bardzo kosztowne, nie można ograniczać praw do zmiany płci tylko dla osób zamożnych - ripostowała Senyszyn.
Autor: mm/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24