Złamał ostre kryterium bezstronności, zdyskwalifikował się nie tylko jako przewodniczący, ale jako członek tej komisji - mówi Ludwik Dorn (Polska Plus) o Mirosławie Sekule (PO), typowanym na szefa "komisji hazardowej". Chodzi o wypowiedź, w której Sekuła stwierdził, że konfrontacja premiera z byłym szefem CBA jest niepotrzebna. Dornowi przytakują zgodnie posłowie jego byłej partii.
Mirosław Sekuła tłumaczył w czwartek dziennikarzom, że konfrontacja Donalda Tuska z Mariuszem Kamińskim przed komisją nie byłaby właściwa z punktu widzenia "obrazu państwa" i wprowadzałaby tylko do prac komisji niepotrzebny "element igrzysk". Poseł Platformy podkreślał, że dojście do tego, kto mówi prawdę, a kto kłamie w sprawie "afery hazardowej" może się odbyć na wiele sposobów.
Dorn się nie godzi
Tyle, że według posłów opozycji w tych sposobach Sekuła nie powinien uczestniczyć. - Komuś konfrontacja może kojarzyć się z igrzyskami. Ja tę kwestię pomijam, bo to jest normalny środek dowodowy ujęty w kodeksie postępowania karnego. Ta wypowiedź dyskwalifikuje pana posła Sekułę nie tylko jako przewodniczącego komisji śledczej, ale jako jej członka - krytykuje parlamentarzystę Ludwik Dorn, od środy szef koła "Polska Plus".
Były marszałek Sejmu nie zamierza poprzestawać tylko na ostrych słowach. Jak zaznacza, ustawa o komisji śledczej daje każdemu posłowi możliwość wniesienia zastrzeżeń do rekomendowanych na jej członków osób, i Dorn zamierza ze swojego prawa skorzystać.
- Bo tutaj pan poseł Sekuła wyraźnie złamał bardzo ostre kryterium bezstronności. I to złamał - jak sadzę - w wyniku poczucia takiego komfortu, że mu wszystko wolno. Otóż nie wszystko wolno. Jeśli w Sejmie mają obowiązywać jakiekolwiek zasady, to prezydium powinno wykluczyć pana Sekułę jako kandydata do składu komisji - podkreśla poseł.
PiS: On już wie, co zrobi
Tym zapowiedziom przyklaskują jego byli koledzy z PiS. - To, co powiedział Mirosław Sekuła, jednoznacznie świadczy o tym, że (premier) boi się konfrontacji - podkreślał na konferencji w Sejmie rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak.
Zbigniew Wassermann ocenił z kolei, że zapowiedź typowanego na szefa komisji, to "próbka demokracji według PO". - To wyraźny sygnał, że przewodniczący (komisji) w rozumieniu PO jest samostanowiący. On już wie, co zrobi - denerwował się poseł PiS.
Premier "oblał test"
I dlatego Prawo i Sprawiedliwość jeszcze raz prosi szefa rządu o spełnienie trzech warunków postawionych przez PiS ws. powołania komisji. Partia chce, by szefem komisji był poseł opozycji, komisja badała wątki związane z obecnym rządem oraz wyjaśniła, dlaczego prokuratura rzeszowska postawiła zarzuty byłemu już szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu.
- Decyzja o tym, że jednak przedstawiciel PO ma przewodniczyć tej komisji pokazuje, że PO na siłę chce być sędzią we własnej sprawie. Ten test pan premier oblał, dziś proponujemy poprawkę - podkreślała w czwartek Beata Kempa.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24