W czwartek w Sejmie odbyło się wysłuchanie informacji na temat nagród przyznanych członkom rządu byłej premier Beaty Szydło. - To nie były żadne nagrody, to był patologiczny system - mówił w czasie debaty Krzysztof Brejza (PO). Stefan Niesiołowski (PSL/UED) pytał "ile kosztuje Polskę" Jarosław Kaczyński.
Posłowie wysłuchali w czwartek w Sejmie informacji w sprawie nagród przyznanych członkom rządu byłej premier Beaty Szydło oraz redukcji liczby wiceministrów w rządzie Mateusza Morawieckiego . Informację - na wniosek Nowoczesnej - przedstawił wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot.
- To był patologiczny system, nagrody nienależne, które powinniście zwrócić - stwierdził w czasie debaty Krzysztof Brejza z Platformy Obywatelskiej.
- Potykacie się o własne nogi - zwracał się do posłów PiS. - Pytani ministrowie sami mówili, że nie wiedzą, za co dostają - podkreślił i zapytał, jaka była podstawa prawna do przyznania nagród.
"Ile kosztuje Polskę ten skarb narodowy?"
Krzysztof Truskolaski z Nowoczesnej chciał się dowiedzieć, "za co i na jakiej podstawie ministrowie dostali nagrody".
Stefan Niesiołowski (PSL/UED) zapytał o koszty związane z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. - Ile kosztuje Polskę ten skarb narodowy, bohater, "Napoleon z Żoliborza" i największy geniusz Rzeczypospolitej - pytał.
- Myślę, że rwactwo pisowskie osiągnęło wszelkie granice. Gdyby była olimpiada dla łupieżców i grabiących skarb narodowy, to PiS dostałby na tej olimpiadzie złoty medal - dodał Niesiołowski.
Jacek Protasiewicz (PSL-UED) nazwał nagrody dla rządu Szydło "zjawiskiem żenującym".
Kontrowersyjne nagrody
W grudniu ubiegłego roku w odpowiedzi na interpelację PO w sprawie nagród przyznanych członkom Rady Ministrów wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot przedstawił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 roku.
Z tabeli wynika, że nagrody dostało 21 konstytucyjnych ministrów - od 65 tys. zł do ponad 80 tys. zł rocznie; 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tys. do prawie 60 tys. zł rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 zł).
Informacja o nagrodach wywołała oburzenie opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot. Politycy PO w kilku miastach zorganizowali też "konwój wstydu" - kolumnę aut, które ciągnęły na przyczepach plakaty z wizerunkami polityków PiS i kwotami przyznanych im nagród.
W marcu decyzji o przyznaniu nagród w Sejmie broniła była premier Beata Szydło. Powiedziała wówczas, że "ministrowie, wiceministrowie w rządzie PiS, otrzymywali nagrody za ciężką uczciwą pracę", a "te pieniądze się im po prostu należały".
Autor: jog//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN2