Chyba żaden sędzia nie ma tylu spraw dyscyplinarnych, co on. Żaden też sędzia nie był tyle razy kontrolowany przez CBA i wzywany przez prokuraturę. Do tego stracił stanowisko rzecznika i został przeniesiony do innego wydziału. Życie sędziego Waldemara Żurka zaczęło się gmatwać, gdy stanął w obronie niezależności sądów od polityków. Przed nim Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Materiał "Czarno na białym".
Sąd Okręgowy w Krakowie to miejsce, w którym od miesięcy dzieją się zastanawiające rzeczy. Na przykład nie można tu wejść z kamerą i po prostu porozmawiać z sędzią.
Bez zgody na rozmowę
- Pan sędzia Waldemar Żurek potrzebuje zgody. Musi się zwrócić do pani prezes [Dagmary Pawełczyk-Woickiej - przyp. red.] o wydanie takiej zgody - wyjaśniała w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" pracownica biura prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie.
To zarządzenie, zgodnie z którym sędzia miałby prosić prezes sądu o zgodę, by rozmawiać przed kamerą wyłącznie w wyznaczonym miejscu, sędzia Żurek zignorował.
"Ustępowanie (...) wciąga nas w ten system"
Mianowana przez Zbigniewa Ziobrę i uchodząca za jego koleżankę prezes Dagmara Pawełczyk-Woicka zarządziła, że wchodzący do sądu dziennikarze musieli wypełniać specjalne druki. W związku z tym sędziowie zaczęli wychodzić do pobliskiego parku na nagrania.
- Ja też wychodziłem do tego parku - przyznał Żurek. - Natomiast doszedłem do przekonania, że ustępowanie przez nas w takich rzeczach w jakiś sposób wciąga nas w ten system - dodał. - Zaczynamy dostosowywać się do pewnych narzuconych rygorów, które ograniczają nasze prawa obywatelskie. Ograniczają prawo obywatela do rzetelnej informacji, bo wielu dziennikarzy, którzy chcieliby nakręcić tego typu program po prostu zrezygnuje, gdy będzie musiało go grać na placu zabaw przed sądem - wyjaśniał krakowski sędzia.
Wielogodzinne przesłuchania, sprawy dyscyplinarne
Za to, że od początku obowiązywania w sądach tak zwanej dobrej zmiany ma odwagę głośno o zasadach i konstytucji mówić, Żurek płaci coraz wyższą cenę. - CBA chyba pięć razy, prokuratura dwa razy, to jest łącznie siedem. To są przesłuchania wielogodzinne. Teraz pójdę na kolejne - wyliczał w rozmowie z reporterem TVN24.
- Na pewno mam jedną sprawę, tę ostatnią, uruchomioną przez pełniącą obowiązki prezesa [krakowskiego SO, Dagmarę Pawełczyk-Woicką - przyp. red.], zostałem też wezwany przez rzecznika dyscyplinarnego z Warszawy. Wcześniej miałem uruchomioną sprawę dyscyplinarną, czyli postępowanie wyjaśniające - wyliczał Żurek. - Do tego przesłuchiwanie przez prokuraturę, która z urzędu uruchamia postępowanie, które rzekomo ma chronić moją osobę. To jest też kontrola referatu mojego przez ministerstwo sprawiedliwości. Wreszcie pozbawienie mnie funkcji rzecznika prasowego sądu i wielomiesięczna kontrola CBA - dodał.
- Słyszałem ostatnio, że zakończyła się niczym, ale jeszcze przekazano ją do urzędu skarbowego, który ma dalej mnie kontrolować, bo wydaje mi się, że o to w tym wszystkim chodzi, żebym przychodził na przesłuchania, żebym był kontrolowany - zaznaczył.
Kara za krytykę zmian PiS
Zaczęło się, kiedy Waldemar Żurek był jeszcze członkiem Krajowej Rady Sądownictwa i ostro krytykował przeprowadzane przez PiS zmiany podporządkowujące wymiar sprawiedliwości politykom. Jego wystąpienia zbiegły się z zainteresowaniem pierwszej państwowej służby.
- Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło kontrolę oświadczeń majątkowych sędziego Waldemara Żurka. Sędzia został o tym skutecznie poinformowany. Funkcjonariusze CBA dostarczyli osobiście odpowiedni dokument - informował Piotr Kaczorek z CBA w kwietniu 2017 roku.
Agenci CBA w Krajowej Radzie Sądownictwa
W kwietniu ubiegłego roku do KRS weszło troje agentów CBA. Poprosili sekretarkę o wskazanie pokoju, w którym jest sędzia Żurek. Ten był na naradzie z przewodniczącym Rady.
- Pani wkracza do pokoju, gdzie odbywa się narada. Jest roztrzęsiona i mówi do przewodniczącego, że CBA szuka sędziego Żurka. Zapanowała konsternacja - relacjonował były rzecznik KRS. - Nagle uchylają się drzwi i wchodzi pan, który mówi, że jest agentem CBA, pokazuje swoją odznakę i prosi, żebym wyszedł. Ja mówię: "Panowie, to jest gabinet przewodniczącego, trwa narada, zamknięta dla was, jesteście w zamkniętej strefie, więc nie będę wychodził i opuszczał tego miejsca, w którym jestem, bo w jakim celu?". Następnie wchodzi dwóch jeszcze agentów. Doręczają mi zawiadomienie, które można tak naprawdę wysłać pocztą - relacjonował sędzia.
I tak od ponad półtora roku oświadczenie majątkowe sędziego jest analizowane. W tej sprawie wzywany był na przesłuchanie już pięć razy, by odpowiadać też na pytania dotyczące życia prywatnego.
Wyciek do mediów
W tym samym czasie do mediów wyciekły informacje dotyczące alimentów płaconych przez sędziego na córki. Miał rzekomo żądać zwrotu pieniędzy, tymczasem - jak wyjaśniał Żurek - jego pełnomocnik wniósł jedynie o zwrot nadpłaty.
- Dla mnie osoby, które nie płacą alimentów na własne dzieci, przepraszam, są obrzydliwe. I koniec kropka - podkreślał wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki w programie "Jeden na jeden" w TVN24 21 marca 2017 roku.
Sprawą zajmowała się też komisja etyki w ówczesnym KRS-ie. Uznała, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.
"Jestem potwornie zmęczony tą sytuacją"
Sędzia Żurek musiał też tłumaczyć się z dużo bardziej błahych spraw. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych wezwał go do wyjaśnień związanych ze spotkaniem, w którym wziął udział. Rzecznik dopytywał, kto je organizował i czy nie wzięli w nim udziału politycy biorący udział w wyborach samorządowych. Tymczasem było to spotkanie otwarte, organizowane przez organizacje pozarządowe. Każdy mógł na nie przyjść.
- Ja tak naprawdę jestem potwornie zmęczony tą sytuacją, która jest. Ale mam wrażenie, że my musimy dotrwać do tego, że przywrócimy ład konstytucyjny, że będę spokojny o to, że sędzia w każdym sądzie w Polsce nie będzie się bał wychodzić na salę, bo akurat ma jakiegoś polityka lokalnego czy centralnego, nie będzie się bał wydać trudnego orzeczenia, bo nagle go przeniosą do innego wydziału w trybie natychmiastowym bez prawa odwołania - podkreślał.
Żurek musiał także tłumaczyć się z udziału w proteście w obronie niezawisłości sądów, w trakcie którego sędziowie trzymali świeczki. Mianowana przez Ziobrę prezes sądu chce wytoczyć mu też postępowanie dyscyplinarne za to, że rzekomo uchyla się od pełnienia obowiązków.
Wcześniej - jak twierdzą krakowscy sędziowie - Pawełczyk-Woicka niezgodnie z prawem usunęła go ze stanowiska rzecznika sądu, a ostatnio wbrew jego woli przeniosła do orzekania w innym wydziale.
"Wycofaj się, bo ja nie mogę znieść tej presji"
- Widzę tę płaczącą do telefonu matkę, która mówi: "wycofaj się, bo ja nie mogę znieść tej presji". Moi rodzice byli także przesłuchiwani w związku z jedną z moich spraw. Później doszło do sytuacji, kiedy mój dom rodzinny został obrzucony jajkami - mówił Żurek. - Ale jeśli walczymy w słusznej sprawie, to nie możemy się cofnąć i nie ma takich rzeczy, których nie moglibyśmy poświęcić.
Celem usunięcie z zawodu?
Jak sędzia Żurek mówi, dziś nie boi się systemu stworzonego przez rząd PiS. Mimo że ma cztery córki na utrzymaniu i kredyt do spłaty, zapewnia, że nie odpuści tej władzy naruszania konstytucji i niszczenia niezależnych sądów.
Zapytany, czy może być usunięty z zawodu, odparł: - Patrząc na skład i konstrukcję Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, myślę, że taki był cel.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24