Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego we wtorek prawomocnie nie zgodziła się na przymusowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Igora Tuleyi w celu przesłuchania i postawienia mu zarzutów ujawnienia informacji z postępowania. Uchyliła też decyzję byłej już, nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej SN o zawieszeniu sędziego w obowiązkach i obniżeniu jego wynagrodzenia. Oznacza to, że warszawski sędzia może wrócić do pracy.
W środę rano sędzia Tuleya stawił się w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Prezes poinformowała go, że od 30 listopada zostaje "przywrócony do pracy na poprzednich warunkach".
- Pójdę do mojego wydziału, przedstawię się nowej pani przewodniczącej, bo też się trochę zmieniło. Pewnie będę zajmował się takimi bardziej technicznymi sprawami, czyli systemem, będę musiał pewnie odkurzyć moje biurko - mówił w sądzie dziennikarzom Tuleya.
Pytany, kiedy wróci na salę sadową i zacznie orzekać, odparł: - Niekoniecznie musi nastąpić to jeszcze w grudniu, bo zanim sprawa trafi fizycznie do sędziego, to sędzia musi ją przeczytać, wydać zarządzenie na termin (...) musi jeszcze jakiś czas upłynąć.
- Walka o praworządność nie skończyła się i pamiętajmy o tym, że ci, którzy atakują sędziów, niszczą praworządność, mają szeroki wachlarz instrumentów - zaznaczył Tuleya. - Czas pokaże, natomiast trzeba robić swoje, iść do przodu - dodał.
Sędzia Tuleya zapowiada złożenie zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa
- Składamy zawiadomienia o możliwości popełniania przestępstwa i prawdopodobnie będziemy składali pozwy w sądach powszechnych związane z tym, co się wydarzyło - powiedział. Nie wykluczył przy tym, że będzie domagał się zwrotu obniżonej części wynagrodzenia.
Tuleya: walka się nie skończyła, ona trwa
Na zorganizowanej wcześniej przed gmachem sądu konferencji prasowej sędzia dziękował zgromadzonym za wsparcie. - Prawnikom z oczywistych powodów, natomiast przypominam, że obywatele bronią tych niezależnych sądów od siedmiu lat. Zawsze stali przy sędziach. To jest dla nas wszystkich bardzo ważne - mówił Tuleya.
- Niszczenie praworządności ma charakter indywidualny, ale tak naprawdę ma charakter systemowy. W tym wszystkim nie chodziło o to i nie chodzi, żebym ja wrócił do służby, Piotr (Gąciarek), czy sędzia (Marek) Ferek, tylko chodzi o to, żeby wróciła praworządność - powiedział.
Dodał, że "walka się nie skończyła, ona trwa".
Sędzia Gąciarek: to bezprawie nie musiało tyle trwać
Warszawski sędzia Piotr Gąciarek mówił, że "to były dwa lata bezprawia". - Nie sędziowie, nie sąd i nie orzeczenie sądu spowodowały, że Igor Tuleya nie mógł orzekać. Dzisiaj jest wśród nas, dzisiaj wierzymy, że wreszcie będzie dopuszczony do pracy - dodał.
- Jest to radość ze smutkiem, bo to bezprawie nie musiało tyle trwać, a zło, to bezprawie nie zostało tak naprawdę nazwane po imieniu - mówił.
Ejchart-Dubois o "schizofrenii prawnej"
Maria Ejchart-Dubois z inicjatywy Wolne Sądy mówiła, że "mamy dzisiaj wielką radość". - Nie chcę tej radości mącić, ale jesteśmy w takiej sytuacji, że Izba, którą trudno nazwać sądem, chociaż działa w składzie sędziów legalnych, uchyliła nie-orzeczenie nie-sądu, w którym nie-sędziowie orzekali i które zostało wydane na podstawie nie-prawa, bowiem trudno z moralnego punktu widzenia nazwać te przepisy prawem - powiedziała.
- To jest najwyższy poziom wysublimowanego chaosu prawnego, schizofrenii prawnej i to nie jest powód do radości - oceniła.
"Nie było najmniejszych podstaw do ścigania sędziego Igora Tuleyi"
Prokurator Ewa Wrzosek ze stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia mówiła, że decyzja nowej Izby SN potwierdza to, o czym my wszyscy, prawnicy, państwo wiedzieliśmy od początku". - Nie było najmniejszych podstaw do ścigania sędziego Igora Tuleyi. Szkoda tylko, że ta decyzja zapadła dopiero po ponad siedmiuset dniach zawieszenia sędziego Igora Tuleyi w obowiązkach - dodała.
Autorka/Autor: js/kab
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24