- Trzy doby po operacji przeprowadziliśmy pełną ocenę funkcji serca Lenki. Lewa komora serca, której funkcja przez sześć miesięcy była zastępowana, pracuje dobrze i jest wydolna - powiedział w "Dniu na żywo" w TVN24 prof. Bohdan Maruszewski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii w Centrum Zdrowia Dziecka.
- Gdy odwiedziłem ją dzień po operacji, była totalnie obrażona, bo pierwszy raz od sześciu miesięcy nie mogła tańczyć i śpiewać, nie mogła tej całej radości, która w niej jest, przekazać innym - opowiadał lekarz. - Dzisiaj rano miała już trochę lepszy humor. Jeszcze się nie uśmiechała, ale ścisnęła mnie za palec i obiecała, że jutro się uśmiechnie - mówił lekarz, który przewodził zespołowi przeprowadzającemu operację czterolatki.
Profesor dodał, że serce Lenki dopiero trzy doby pracuje samo - jak przyznał, to ciągle jeszcze krótki czas - ale pracuje dobrze.
Serce zregenerowało się
Prof. Maruszewski przypomniał, że dziewczynka pół roku temu zachorowała na zapalenie mięśnia sercowego. - Serce przestało pracować i przez pół roku żyła dzięki sztucznej lewej komorze serca - mówił. Dodał, że w ponad 90 proc. zabieg ten kończy się przeszczepieniem serca. - Gdyby Lenka nie spełniła testów pozwalających sądzić, że można ją odłączyć od wspomagania, to wpisalibyśmy ją na listę osób oczekujących na dawcę serca - mówił lekarz.
Wyjaśnił, że odłączenie serca dziewczynki od respitora było możliwe, gdyż nie doszło do uszkodzeń mięśnia sercowego. Dodał, że tych zniszczeń udało się uniknąć dzięki szybkiej decyzji o podłączeniu do respitratora oraz trwającemu jedynie dwa tygodnie wywiadowi dotyczącemu mięśnia sercowego.
- Ta operacja była sukcesem dlatego, że udało nam się w ciągu sześciu miesięcy tak prowadzić leczenie, że serce Lenki zregenerowało się, nabrało z powrotem wystarczającej wydolności tak, że mogliśmy to urządzenie odłączyć - tłumaczył lekarz.
"Minister zdrowia zapłaci za tę metodę"
Profesor poinformował, że w tym roku wykonano kilka takich zabiegów u dzieci, wszystkie jednak skończyły się oczekiwaniem na przeszczepienie serca.
Przypomniał jednocześnie, że od 2012 r. szpitale mogą stosować metodę podłączania komory serca do respiratora, gdyż jest ona finansowana przez państwo. Wyjaśnił, że decyzją ministra zdrowia mogą być finansowane procedury wysoko specjalistyczne. - A to jest cała kardiochirurgia dziecięca, część kardiochirurgii dorosłej (operacje zastawkowe i tętniaki aorty), wspomaganie serca i transplantologia - wyliczał lekarz.
- Przecież żadnego szpitala nie byłoby stać na kredytowanie operacji, która jest bardzo kosztowna - stwierdził. - (W przypadku Lenki) nie mieliśmy dylematu finansowego. Wiedzieliśmy, że minister zdrowia zapłaci za tę metodę. To jest 220 tys. zł za procedurę wszczepienia i sprzęt oraz około 70 tys. miesięcznie za prowadzenie pacjenta przy pomocy tej metody - podał.
Zasłużona WOŚP
Lekarz podkreślił, że w uratowaniu serca Lenki swój udział ma też Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. - Tę całą procedurę sfinansował minister zdrowia, ale kilka lat temu, WOŚP zakupiła pierwsze urządzenie, ten cały mózg, maszynę, która zawiaduje pracą serca - powiedział.
Profesor podziękował też zespołowi medycznemu, wraz z którym przeprowadził operację Lenki.
Autor: mon//kdj / Źródło: tvn24