Stworzenie tak zwanego funduszu solidarnościowego na rzecz niepełnosprawnych, czyli opodatkowanie klasy średniej to "napuszczanie jednej grupy ludzi na drugą pod pretekstem pomagania niepełnosprawnym" - stwierdziła w "Kawie na ławę" w TVN24 Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15). Tadeusz Cymański z klubu PiS mówił jednak, że opodatkowani zostaliby tylko "super ekstra bogaci", a nie klasa średnia, w którą rząd nie chce uderzyć.
Premier Mateusz Morawiecki po piątkowym spotkaniu w Sejmie z protestującymi rodzicami i opiekunami osób niepełnosprawnych zapowiedział utworzenie specjalnego funduszu wsparcia osób niepełnosprawnych, który określił mianem "funduszu solidarnościowego". Złożyłaby się na niego danina, pochodząca od osób najlepiej zarabiających.
Zadeklarował ponadto, że rząd postara się, by jak najszybciej doprowadzić do wyrównania wysokości renty socjalnej i renty minimalnej.
O propozycji Morawieckiego rozmawiali w niedzielę goście "Kawy na ławę".
Ścigaj: napuszczanie jednej grupy na drugą
Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15) nazwała pomysł premiera pozbawionym empatii. - On uderzył i skierował negatywną reakcję reszty społeczeństwa, szczególnie młodych ludzi, na osoby niepełnosprawne - powiedziała. - On powiedział tak: opodatkujemy was, czyli tych młodych ludzi, te 2,5 miliona ludzi, którzy wyjeżdżają, dlatego że uważają, że tu w Polsce nie da się założyć biznesu, nie da się rozwijać.
Jej zdaniem, niepełnosprawni "będą czuć się winni, że w Polsce wprowadza się kolejny podatek". - Jak można napuszczać jedną grupę ludzi na drugą pod pretekstem pomagania osobom niepełnosprawnym? - pytała posłanka.
Stwierdziła, że nie należy wprowadzać nowych podatków, tylko lepiej zarządzać tymi już nałożonymi. Zarzuciła PiS-owi także to, że nie zrobił żadnych oszczędności.
Cymański: podatek tylko dla "super ekstra bogatych"
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Tadeusz Cymański, odpowiadając na zarzuty Ścigaj, powiedział, że nikt nie ma zamiaru opodatkować klasy średniej, czyli ludzi - jak stwierdził - o zarobkach rzędu 6-7 tysięcy złotych. Jego zdaniem, podatek dotyczyłby tylko "super ekstra bogatych ludzi, którzy kupują mieszkanie, że jeden metr jest warty tyle, co mały pokoik". Dodał, że "na dzień dzisiejszy jeszcze w Polsce pogoda dla bogaczy jest w zenicie". Zaprzeczył jednak, by propozycja Morawieckiego była walką z bogatymi.
Cymański, pytany o pułap zarobków, od którego nałożono by podatek - jak to określił premier - solidarnościowy, stwierdził, że nie jest rzecznikiem rządu i nie rozmawiał z nim o tym.
- Przede wszystkim nie jest to żadne uderzenie w klasę średnią - oświadczył. - Bo klasa średnia ma w Polsce ciężko, pracuje i na nią stawiamy.
Hetman: kiedy potrzeba miliarda złotych, to trzeba zbierać po ludziach
Poseł PSL Krzysztof Hetman pytał, czy premier mówi prawdę, kiedy chwali się wynikami gospodarczymi, poziomem deficytu budżetowego i miliardami złotych z VAT po uszczelnieniu budżetu. - W sytuacji, kiedy potrzeba miliarda złotych na rozwiązanie problemów tych osób (niepełnosprawnych - red.), to trzeba zbierać po ludziach, trzeba ogłaszać jakąś daninę solidarnościową, ogłaszać nowy podatek - powiedział.
- W którym momencie pan premier mówi prawdę? W którym momencie PiS mówi prawdę? Czy jest aż tak dobrze, czy jest aż tak źle? - pytał.
Zdaniem Hetmana, PiS wprowadza programy społeczne "przez pryzmat brutalnej polityki". - Realizuje tylko te programy społeczne, gdzie są głosy - wyjaśnił. Dodał, że protestujący dzisiaj rodzice otwarcie mówią, że głosowali w 2015 roku na PiS i Andrzeja Dudę, bo "w kampanii wyborczej 2015 roku PiS obiecał tym paniom i tym osobom wszystko, ale od tamtego momentu, odkąd ma władzę, nie zrobił absolutnie nic".
Zdaniem Hetmana, celem PiS-u "nie jest załatwienie sprawy, tylko wyprowadzenie ludzi z Sejmu".
Lubnauer: PiS woli rozdawać pieniądze szeroko
Liderka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer powiedziała, że Nowoczesna złożyła w 2016 roku projekt ustawy, który realizuje dwa z trzech postulatów protestujących rodziców, jednak - jak podkreśliła - do dzisiaj "leży on w Sejmie i nic się z nim nie dzieje".
Podkreśliła, że państwo w pierwszej kolejności powinno zaopiekować się niepełnosprawnymi. - PiS ma podejście takie, że woli szeroko rozdawać pieniądze, zamiast skupić się na tych, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują - oświadczyła.
Trzaskowski: teraz jest totalna panika
Rafał Trzaskowski z Platformy Obywatelskiej stwierdził, że w 2014 roku za rządów premiera Donalda Tuska - kiedy rodzice i opiekunowie także prowadzili protest w Sejmie - politycy PiS "chętnie się grzali przy kamerach i opowiadali, jak zależy im na ludziach z niepełnosprawnościami". Przekonywał, że minęły dwa lata rządów PiS i "nic w tej sprawie się nie stało".
- Teraz jest totalna panika, pojawia się premier i musi zapowiadać jakąś dodatkową daninę, jakiś dodatkowy podatek. Przecież to jest kompletnie niepoważne - mówił Trzaskowski.
Łapiński: prezydent nie konsultował swojego przyjazdu do Sejmu
Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński powiedział z kolei, że Andrzej Duda "oczekuje załatwienia sprawy tak szybko, jak to jest możliwe". - Mam nadzieję, że będą przyjęte takie rozwiązania w Sejmie, które pozwolą zakończyć protest, pomóc ludziom - powiedział.
Kancelaria Prezydenta - jak powiedział - zastanawia się, skąd wziąć pieniądze na niepełnosprawnych. Dodał, że potrzeba kwoty stanowiącej około 0,5-1 procent budżetu. Zasugerował, by poszukać oszczędności lub przesunięć w administracji publicznej.
Łapiński, pytany o piątkową wizytę prezydenta w Sejmie u protestujących kobiet, powiedział, że "nie była ona konsultowana w żaden sposób czy z rządem, czy innymi gremiami politycznymi". - Po prostu prezydent zdecydował, że chciałby się spotkać z osobami protestującymi. Taka zapadła decyzja - wyjaśnił.
Cymański zdradził kandydata na prezydenta?
Politycy rozmawiali w "Kawie na ławę" także o wyborach samorządowych i o tym, kto zostanie prezydentem stolicy.
Cymański mówił, że chciałby wierzyć w to, że walka w wyborach prezydenta stolicy będzie walką rycerską. - To jest najwyższy top. Sam udział w takich zawodach - czy Rafała (Trzaskowskiego - red.), czy Patryka (Jakiego - red.) - jest wielkim zaszczytem - ocenił.
Dopytywany, czy Jaki ma szansę w starciu z Trzaskowskim, Cymański stwierdził, że wiara w to, co się robi i wsparcie mają ogromne znaczenie. Stwierdził, że z góry by niczego nie przesądzał. - Patryk tutaj nie (porywa się - red.) z motyką na słońce, nie jest bez szans - przekonywał.
Po chwili zreflektował się, że "chyba zrobił błąd" i przez przypadek zdradził kandydata Zjednoczonej Prawicy, którego koalicja jeszcze nie wyznaczyła oficjalnie. - Jak będzie Michał Dworczyk, też nie będę rozpaczał, bo jest świetny - dodał.
Trzaskowski o Jakim: warszawiacy go rozliczą
Trzaskowski - kandydat PO i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy - wskazywał, że każdy rywal z PiS - zarówno Patryk Jaki, jak i Michał Dworczyk - będzie trudny do pokonania, ponieważ jego zdaniem, wybory w Warszawie będą trudne.
- Myślę, że warszawiacy ocenią Patryka Jakiego, wszystkie jego niebywałe dokonania legislacyjne, na przykład ustawę o IPN. Rozliczą go z tego, czy będzie ustawa reprywatyzacyjna, którą zapowiadał - mówił Trzaskowski. Z kolei pracę Jakiego w komisji weryfikacyjnej Trzaskowski ocenił, jako "polityczny spektakl".
Lubnauer o Jakim: narwaniec
Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer oświadczyła, że bardzo wierzy w tandem Rafał Trzaskowski - Paweł Rabiej, który wystartuje wspólnie w wyborach w stolicy. - Wierzę w determinację Rafała, że zrobi wszystko, by te wybory wygrać i je wygra - dodała.
- Dla mnie Patryk Jaki jest zawodnikiem wagi ciężkiej, ale jednak jest to człowiek, którego określiłabym, jako narwańca (...). Jest też autorem największego kryzysu dyplomatycznego, jakim jest kwestia ustawy o IPN. Z kolei samorząd jest dla mnie ciężką, codzienną pracą, ja oczekuję kandydata, który reprezentuje sobą pewną odpowiedzialność za miasto - podkreśliła.
Kukiz'15 postawi na wicemarszałka Sejmu?
Posłanka Agnieszka Ścigaj poinformowała z kolei, że ruch Kukiz'15 najprawdopodobniej w wyborach w Warszawie wystawi kandydaturę wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszkę.
- Ja w marszałka Tyszkę wierzę i myślę, że będzie on w stanie wygrać te wybory - podkreśliła.
Zgłaszają się kolejni kandydaci
Jak dowiedziała się PAP, także były wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz będzie ubiegał się o stanowisko włodarza stolicy.
Ponadto prezes stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak zadeklarował we wtorek w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że "jest zdecydowany", by startować w wyborach w stolicy.
Z kolei w lutym prezes partii Wolność Janusz Korwin-Mikke oświadczył, że "myśli, że wystartuje w wyborach na prezydenta Warszawy".
Autor: pk/adso / Źródło: TVN24, PAP