Odnalazła się Beata Sawicka, była posłanka PO złapana przez CBA na gorącym uczynku przyjmowania łapówki. – W poniedziałek sama zgłoszę się do prokuratury – zapewniła w rozmowie z reporterem TVN24.
Po burzliwej konferencji prasowej, po której była posłanka PO zasłabłs i trafiła do szpitala, Sawicka zamilkła. Zniknęła z życia publicznego i nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Odnalazł ją reporter TVN24.
Sawicka nie chciała rozmawiać przed kamerą, zapewniła jednak, że w poniedziałek stawi się w prokuraturze, mimo że nie dostała wezwania. Pójdzie sama, by, jak twierdzi, udowodnić, że się nie ukrywa i zaapelować, by rozpoczął się jej proces.
- Nigdy nie uciekałam przed wymiarem sprawiedliwości. Sama wręcz pisałam do poznańskiej prokuratury, że w każdej chwili jestem dostępna pod moim adresem – powiedziała.
W niedzielę o północy immunitet byłej posłanki PO wygasa.
"Taśmy Sawickiej"
W ostatnim tygodniu kampanii wyborczej CBA ujawniło nagranie operacyjne, na którym widać, jak Sawicka bierze łapówkę za ustawienie przetargu na sprzedaż działki na Helu. Liczyła też ona na robienie interesów w związku ze spodziewaną przez nią przyszłą prywatyzacją w służbie zdrowia.
Była posłanka PO odpowiedziała konferencją prasową, podczas której płacząc błagała szefa CBA, "aby nie linczował jej publicznie". Ujawniła też, że podający się za biznesmena funkcjonariusz CBA nawiązał z nią romans. Tej ostatniej informacji Biuro i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaprzeczyli.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24