- Zadymy się zdarzały i zdarzają w różnych krajach. Chodzi o to, żeby szukać dobrych rozwiązań, które spowodują, że one będą zdarzały się rzadziej albo będzie trudniej je wywołać - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin, odnosząc się do wydarzeń podczas niedzielnego meczu Lecha Poznań z Legią Warszawą. - Być może to nie kluby powinny odpowiadać za zakazy stadionowe, tylko powinny to wziąć na siebie służby państwowe - dodał.
Niedzielny mecz w Poznaniu został przerwany przez sędziego w 77. minucie po tym, gdy na murawę stadionu rzucono race i wbiegli tam poznańscy kibice. Interweniowało około 200 policjantów.
"Potrzeba nowych rozwiązań"
- Myślę, że to taki moment, że trzeba rzeczywiście zapytać, czy te dotychczasowe działania są skuteczne. Widać, że nie są skuteczne, potrzeba nowych rozwiązań - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin, komentując te wydarzenia.
W związku z wydarzeniami w Poznaniu szef MSWiA Joachim Brudziński spotkał się w poniedziałek z Komendantem Głównym Policji nadinspektorem Jarosławem Szymczykiem, by omówić działania podjęte przez funkcjonariuszy Policji. MSWiA podało, że Brudziński polecił wiceministrowi Jarosławowi Zielińskiemu, przewodniczącemu Rady Bezpieczeństwa Imprez Sportowych, zwołanie posiedzenia Rady, aby omówić sytuację, do której doszło podczas meczu Lecha Poznań i Legii Warszawa.
Jak mówił Sasin, "imprezy sportowe trzeba potraktować w sposób szczególny".
- Być może to nie kluby powinny odpowiadać za zakazy stadionowe, tylko powinno to wziąć na siebie państwo i służby państwowe. Będziemy na pewno na ten temat rozmawiać - tłumaczył.
"Droga, którą powinniśmy pójść"
Pytany, czy pomysł PiS-u jest taki, żeby było więcej policji na stadionach, odparł, że nie chciałby mówić, że to jest już jakiś "pomysł skonkretyzowany", bo "tak nie jest". - Natomiast moim zdaniem to jest ta droga, którą powinniśmy pójść - stwierdził.
Jednak jak dodał, trzeba na ten temat rozmawiać przede wszystkim z klubami. - Bo nie chodzi o to, żeby nowe rozwiązania wprowadzać w kontrze, czy w konflikcie z klubami sportowymi. Chodzi o to, żeby znaleźć wspólnie dobre rozwiązania - powiedział szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Sasin przyznał, że rząd nie czuje się odpowiedzialny za wydarzenia podczas meczu w Poznaniu. - Zadymy się zdarzały i zdarzają w różnych krajach. Chodzi o to, żeby szukać dobrych rozwiązań, które spowodują, że one będą zdarzały się rzadziej albo będzie trudniej je wywołać. Nasi poprzednicy - jak widać - też mieli z tym wielki problem - ocenił.
"Kara jest wystarczająca"
Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann poinformował w poniedziałek, że podjął decyzję, że bez udziału publiczności odbędzie się na stadionie w Poznaniu pierwsze pięć meczów jesiennej rundy Ekstraklasy oraz trzy mecze w ramach rozgrywek Ligi Europy. Wojewoda wysoko ocenił reakcję służb na niedzielne zajście. Jak mówił, policja zareagowała bardzo profesjonalnie, kompetentnie i błyskawicznie.
Jacek Sasin w "Jeden na jeden" ocenił, że "ta kara jest wystarczająca". - Nie można przesadzać z tym karaniem. Tym bardziej, że ta kara dotyczy po pierwsze piłkarzy, którzy nie zawinili, a będą musieli grać przy pustych trybunach i tej ogromnej większości normalnych kibiców, którzy chcą wspierać swoją drużynę, a cierpią przez tych chuliganów - powiedział.
Według niego, "trzeba szukać rozwiązań, które będą uderzały w tych winnych".
Zaznaczył, że minister Joachim Brudziński "podchodzi do tej sprawy bardzo poważnie".
- Myślę, że również dzisiaj na posiedzeniu Rady Ministrów minister Brudziński będzie mówił o tych działaniach, które zamierza podjąć. Jesteśmy zdeterminowani, żeby tego typu sytuacje się nie zdarzyły - podsumował.
"To nie jest nic nadzwyczajnego w demokratycznych państwach"
Gość "Jeden na jeden" był też pytany o protest niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie.
25-28 maja w Sejmie odbędzie się wiosenna sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO z udziałem kilkuset parlamentarzystów z państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego, a także delegatów z krajów stowarzyszonych i obserwatorów. W Sejmie od 18 kwietnia trwa jednak wspomniany protest.
Sasin pytany, jak wyobraża sobie jego trwanie, kiedy przyjadą uczestnicy sesji NATO, odpowiedział: - Na pewno to nie jest komfortowa sytuacja, że zgromadzenie parlamentarne NATO będzie się odbywało w budynku, w którym trwa również ten protest.
Jednak jak dodał, nie należy przesadzać. - To nie jest nic nadzwyczajnego w demokratycznych państwach, protesty w wielu krajach trwają, są pewną codziennością - stwierdził.
- To nie jest tak, że my możemy dzisiaj w ciągu kilku tygodni zniwelować zaniedbania wielu dziesięcioleci, bo wszystkie poprzednie rządy bardzo słabo zajmowały się niepełnosprawnymi - mówił.
Przypomniał poprzedni protest osób niepełnosprawnych w 2014 roku. - Gdyby wtedy tamte rządy rozwiązały i wypełniły oczekiwania niepełnosprawnych, pewnie dzisiaj nie byłoby kolejnego protestu - ocenił.
"Wyjątkowo groteskowa wizyta"
Sasin odniósł się także do poniedziałkowej wizyty Lecha Wałęsy w Sejmie u osób niepełnosprawnych i ich opiekunów.
Były prezydent pytany później w TVN24, czy rozważa powrót do protestujących w Sejmie, odparł: - Nie wykluczam, że do nich powrócę, a nawet zostanę.
- To była wyjątkowo groteskowa wizyta. Przede wszystkim obnażył taką prawdziwą intencję tych, którzy przychodzą do protestujących - tak Jacek Sasin ocenił spotkanie Wałęsy z nimi.
- Ci, którzy chcą wykorzystać ten protest do zbicia politycznego kapitału, zachowują się w sposób niegodny. Lech Wałęsa wczoraj do nich dołączył - powiedział.
Jednak - jak dodał - nie chce oskarżać protestujących mówiąc, że kierują nimi polityczne intencje i rozumie ich sytuację.
Autor: kb//adso / Źródło: tvn24