"Samobójstwo", "gra w totka". Piloci ganią załogę Tupolewa

Pilot krytykuje załogę Tu-154
Pilot krytykuje załogę Tu-154
Źródło: TVN24, fot. Fotorzepa/Kuba Kamiński

- Przekroczyli wszelkie dopuszczalne możliwości tego samolotu i tego lotniska. To jest wszystko pisane krwią - grzmiał "Faktach po Faktach" płk Stefan Gruszczyk, b. pilot specpułku. - To było złamanie wszystkich przepisów - wtórował mu kpt. Dariusz Sobczyński, pilot Boeinga. Piloci odnieśli się w ten sposób do najnowszych informacji TVN24 o okolicznościach tragicznego lotu Tu-154.

"Zdawał sobie sprawę, że łamie wszelkie przepisy"

"Zdawał sobie sprawę, że łamie wszelkie przepisy"

- W tym wypadku dowódca zadecydował. Z tego wynika, że nie brał pod uwagę [zdania-red.] załogi, którą kiedyś określiłem jako chyba nie za bardzo zgraną - mówił płk Stefan Gruszczyk, były pilot Tu-154. Skomentował w ten sposób informację, że pilot prezydenckiego samolotu będąc na wysokości 80 metrów [tzw. wysokość decyzji to 100 m.], nie przerwał podchodzenia do lądowania (wbrew sugestiom drugiego pilota). CZYTAJ WIĘCEJ

"To jest wszystko pisane krwią"

Dopytywany, dlaczego, jego zdaniem, pilot - będąc na tej wysokości - nie zrezygnował z podejścia do lądowania i nie podjął decyzji o odejściu na drugi krąg, płk Gruszczyk oświadczył: - To jest niepojęte, dlatego, że w tym zawodzie pilot nie może takich rzeczy wykonywać. To jest wszystko pisane krwią. I oni zdawali sobie sprawę, znali przepisy. Są minima i nikt nie ma prawa poniżej tego schodzić.

Pilot: To gra w totolotka

Zaś kpt. Dariusz Sobczyński, pilot Boeinga, powiedział, że zejście poniżej decyzji jest "grą w totolotka" oraz "złamaniem wszystkich przepisów". - To samobójstwo - wtrącił się płk Gruszczyk. - Możemy to porównać troszeczkę do jazdy na czerwonym świetle. Możemy przejechać, łamiąc wszystkie przepisy, ale szanse, że na nich przejedziemy bezpiecznie, są niewielkie - mówił kpt. Dariusz Sobczyński.

"Wszystko poniżej - to jest loteria"

- Kapitan sam podjął ryzyko szukania ziemi, mimo że zdawał sobie sprawę, iż łamie wszystkie przepisy. Naraża siebie, całą załogę i wszystkich pasażerów - ocenił płk Gruszczyk. A kpt. Sobczyński dodał: - W tych warunkach żaden samolot nie miał prawa tam lądować.

Według niego, panujące wtedy warunki atmosferyczne nie nadawały się nawet do lądowania samolotem pasażerskim na lotnisku wyposażonym w drugą kategorię. - Oczywiście my możemy podejść tak jak tamta załoga, ale podejść do wysokości decyzji. Wszystko poniżej to jest loteria - stwierdził Sobczyński.

Źródło: tvn24

Czytaj także: