Proces redemptorystów, oskarżonych o nielegalne prowadzenie zbiórek pieniędzy na antenie Radia Maryja, ruszył w piątek przed sądem w Toruniu. O. Tadeusz Rydzyk i ojciec Piotr Andruszkiewicz prosili o fundusze m.in. na odwierty geotermalne, uczelnię i Telewizję Trwam. Zbiórki miały być prowadzone bez wiedzy i zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Sprawę przeciwko redemptorystom skierowała do sądu toruńska policja, która domaga się ukarania rozgłośni należącej do zakonników grzywną. Na podstawie zgłoszenia Rafała Maszkowskiego, mieszkańca Piaseczna, policja uznała, że doszło do złamania prawa poprzez nielegalne prowadzenie publicznej zbiórki pieniędzy w programach radiowych i telewizyjnych należących do redemptorystów.
- Ojciec Rydzyk zbiera pieniądze na swoją fundację na falach rozgłośni, której jest dyrektorem, ryzykując koncesją tej rozgłośni. Często prosi o wpłacanie pieniędzy, podając konto Radia Maryja. Już samo ogłaszanie takich zbiórek bez wiedzy ministerstwa jest wykroczeniem - tłumaczył Maszkowski, który od lat - jak sam mówi - prywatnie monitoruje program Radia Maryja.
Ojciec Rydzyk: to normalna praktyka
Dyrektorowi Radia Maryja ojcu Tadeuszowi Rydzykowi i prowadzącemu audycje w rozgłośni ojcu Piotrowi Andrukiewiczowi zarzucono prowadzenie publicznej zbiórki pieniędzy bez wymaganego do tego prawem zezwolenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zakonnicy mieli przez wiele tygodni nakłaniać słuchaczy Radia Maryja do wpłacania pieniędzy na utrzymanie Telewizji Trwam, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu oraz na poszukiwania wód geotermalnych, na terenie tej uczelni.
W sądzie nie pojawili się wezwani redemptoryści. Sąd odczytał nadesłane wyjaśnienia o. Rydzyka, który odrzucił zarzut prowadzenia zbiórki publicznej, a swe wypowiedzi na temat wspomagania mediów zakonnych przez słuchaczy uznał za normalną praktykę "wewnątrz wspólnoty", jaką tworzą media zakonników i ich słuchacze.
Redemptorysta podkreślił także, że działania opisywane na antenie zakonnego radia i telewizji prowadzone są za pośrednictwem fundacji i w ramach jej statutowej działalności, która podlega rutynowej kontroli państwa. Relacje na temat przedsięwzięć prowadzonych przez redemptorystów za pieniądze fundacji miały być natomiast jedynie informacją dla dotychczasowych ofiarodawców.
Przesłuchali godziny nagrań
Obu zakonników w sądzie reprezentowali obrońcy z Warszawy. Przed sądem zeznawał tylko składający zawiadomienie Maszkowski. Sąd zdecydował o odtworzeniu kilku godzin nagrań audycji, dostarczonych jako dowód przez Maszkowskiego. Pełnomocnikom prawnym redemptorystów nie udało się wcześniej tego dokonać - jak powiedzieli - "z przyczyn technicznych".
Proces odroczono na kilka tygodni i ten czas pełnomocnicy zakonników mają wykorzystać na przygotowanie pytań do Maszkowskiego, związanych z treścią nagrań. Część ich pytań w piątek sąd oddalił, ponieważ nie wiązały się bezpośrednio ze sprawą, której dotyczy proces.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24