Sąd Najwyższy powiedział dzisiaj, że sąd drugiej instancji nie miał prawa umarzać postępowania w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Powiedział, że prezydent nie jest ponad prawem i że obowiązują go reguły konstytucyjne - wyjaśniał w TVN24 profesor Krystian Markiewicz, szef Iustitii. Jak mówiła doktor Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, "wiemy już dziś, że pan prezydent zbłądził, zastosował prawo łaski tam, gdzie nie powinien tego robić".
Sąd Najwyższy uchylił umorzenie sprawy Mariusza Kamińskiego i innych byłch szefów CBA. Sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania w sądzie okręgowym.
Markiewicz: Sąd Najwyższy stanął na wysokości zadania
O decyzji SN mówił w TVN24 Krystian Markiewicz, szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". - W świetle zasady domniemania niewinności to są osoby cały czas niewinne, ale skazane wyrokiem sądu pierwszej instancji. Teraz sąd drugiej instancji, gdzie sprawa wraca po dzisiejszym posiedzeniu Sądu Najwyższego, będzie musiał rozpoznać apelację i orzec prawomocnie, czy sąd pierwszej instancji ma rację, czy podtrzymuje to skazanie, czy też wyda inny wyrok - wyjaśniał.
- Wcześniej sąd drugiej instancji - gdzie wówczas zasiadał między innymi pan Schab, pomocnik ministra Ziobry - po prostu pomylił się, wydał złe orzeczenie, które zostało dzisiaj uchylone. Sąd Najwyższy powiedział, że sąd drugiej instancji nie miał prawa umarzać postępowania. Wówczas sąd odwołał się do decyzji prezydenta, która była nielegalna, niezgodna z prawem, niezgodna z konstytucją - przypominał gość TVN24.
Podkreślił, że teraz "obowiązkiem sądu drugiej instancji jest merytorycznie rozpoznać sprawę". - To "odkłócenie się" na jeden dzień Trybunału Konstytucyjnego, żeby zrobić dobrze określonym politykom, było znamienne. Ta decyzja Trybunału była skrajnie polityczna i była na zerowym poziomie intelektualnym. Dzisiaj podkreślił to Sąd Najwyższy, który nie bawi się w politykę. Powiedział: "prezydent nie miał prawa, żeby ułaskawiać przed skazaniem". Nie można komuś dać rozwodu, kiedy ten ktoś nie ma ślubu. To jest oczywiste, nie trzeba być prawnikiem, a to zrobił pan prezydent - porównał Markiewicz.
- Sąd Najwyższy stanął na wysokości zadania. Powiedział, że prezydent nie jest ponad prawem i że obowiązują go reguły konstytucyjne. I nawet z mocą politycznych sprzymierzeńców w postaci Trybunału Konstytucyjnego nie wpływa to na to, jak powinny działać sądy w demokratycznym państwie prawa. Teraz obowiązkiem sądu drugiej instancji jest niepatrzenie na to, co mówi świat polityki i upolityczniony Trybunał Konstytucyjny, tylko rozstrzygnięcie, czy jedne z najważniejszych osób w państwie popełniły przestępstwo, czy nie - mówił.
Gajowniczek-Pruszyńska: wiemy już dziś, że pan prezydent zbłądził
Doktor Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, adwokatka, karnistka, mówiła, że w uzasadnieniu decyzji Sądu Najwyższego "padły ważne i kluczowe dla tej sprawy słowa". - Wymiar sprawiedliwości w Polsce sprawują sądy powszechne oraz Sąd Najwyższy. Trybunał Konstytucyjny jest organem odrębnym i nie powinien się nigdy zajmować kwestiami związanymi z orzekaniem i ustalaniem odpowiedzialności karnej czy badaniem tego, czy zostało to właściwie stwierdzone - podkreśliła.
Zaznaczyła, że "nikt nie kwestionuje prawa łaski pana prezydenta zapisanego w konstytucji". - Ale zgodnie z tym orzeczeniem wiemy już dziś, że pan prezydent zbłądził, zastosował prawo łaski tam, gdzie nie powinien tego robić, bowiem uczynił to wobec osób nieskazanych prawomocnym rozstrzygnięciem - powiedziała Gajowniczek-Pruszyńska.
Źródło: TVN24