Prof. Małgorzata Gersdorf została I Prezesem Sądu Najwyższego - zdecydował prezydent Bronisław Komorowski. W Belwederze prof. Gersdorf odebrała z jego rąk nominację na sześcioletnią kadencję. Jest pierwszą kobietą na tym urzędzie w historii SN.
Nowego I Prezesa SN trzeba było wybrać po tym, jak w styczniu z powodu ciężkiej choroby zmarł pełniący tę funkcję sędzia Stanisław Dąbrowski. Zwołane w nadzwyczajnym trybie zgromadzenie ogólne sędziów SN wyłoniło dwoje kandydatów dla prezydenta, który dokonuje ostatecznego wyboru. Kontrkandydatem prof. Gersdorf był prof. Lech Paprzycki - prezes Izby Karnej SN, tymczasowo wykonujący obowiązki I Prezesa. 61-letnia sędzia Małgorzata Gersdorf jest pracownikiem naukowym w Katedrze Prawa Pracy i Polityki Społecznej Wydziału Prawa i Administracji UW, profesorem tego uniwersytetu. Uchodzi za jeden z największych autorytetów w zakresie prawa pracy, jest autorką komentarzy i monografii z tej dziedziny. Na sędziego SN powołał ją w lipcu 2008 r. prezydent Lech Kaczyński. Po 1989 r. zasiadała w Społecznej Komisji Pojednawczej przywracającej do pracy osoby zwolnione w wyniku stanu wojennego za działalność polityczną. Przed powołaniem na sędziego współpracowała z Biurem Studiów i Analiz SN, a jednocześnie była radcą prawnym, partnerem w jednej z bardziej znanych kancelarii zajmujących się sprawami z prawa pracy. - Problemem w Polsce jest to, że wiele osób pracuje nie na podstawie umów o pracę, tylko na podstawie umów cywilnoprawnych, zwanych popularnie umowami śmieciowymi. 14,5 proc. w ogóle nie ma pracy. Bezrobocie wśród młodzieży sięgające 25 proc. to tragedia. Ta młodzież nie pracuje na podstawie umów o pracę i na pewno w najbliższym czasie się to nie zmieni. Dlatego uważam, że czas najwyższy ucywilizować umowy cywilnoprawne. Jeśli tego nie zrobimy, alternatywą dla umów o pracę będzie tylko zatrudnianie na czarno - mówiła w marcu 2013 r.
Ekspert od prawa pracy
Orzekała w doniosłych sprawach z dziedziny prawa pracy. Jedno z orzeczeń zapadłych z jej udziałem głosi, że pracownicy służby państwowej nie mają prawa do wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych, nawet gdyby wykonywali ją w niedziele czy święta. - Zasady dotyczące czasu pracy i wynagradzania pracowników służby państwowej, do których zaliczani są m.in. sędziowie, są specyficzne. Uczestniczą oni bezpośrednio lub w pośrednio w sprawowaniu władzy publicznej i w związku z tym mają obowiązek pracować poza standardowymi godzinami pracy, także w niedziele i święta. Nie mają prawa domagać się za to dodatkowego wynagrodzenia - mówiła w uzasadnieniu orzeczenia.
Autor: kło/kka / Źródło: PAP