Nie zapadły tak naprawdę żadne decyzje, które miałyby jakikolwiek negatywny wydźwięk na linii Warszawa - Bruksela - tak rzecznik rządu Rafał Bochenek skomentował środową decyzję Komisji Europejskiej. Instytucja ta zdecydowała, że rozpocznie procedurę monitorowania praworządności w Polsce. W ocenie Bochenka to "standardowa procedura".
Środową decyzję KE rzecznik rządu ocenił jedynie jako "orientacyjną czynność" unijnych urzędników.
- Komisja Europejska po prostu chce powziąć nieco więcej informacji na temat tego, co dzieje się w Polsce. Z miłą chęcią poinformujemy przewodniczącego KE - powiedział Rafał Bochenek.
Jak dodał, wczoraj Beata Szydło wystosowała już oficjalne zaproszenie do Warszawy dla szefa KE Jean-Claude'a Junckera. Powiedział, że Juncker zaproszenie przyjął i przyjedzie do naszego kraju.
- Nie zapadły tak naprawdę żadne decyzje, które miałyby jakikolwiek negatywny wydźwięk na linii Warszawa-Bruksela - dodał w Sejmie rzecznik rządu, którego zdaniem procedura rozpoczęta dziś przez Komisję jest "standardowa". Nie potrafił jednak podać przykładu innego kraju UE, wobec którego wszczęto już takie postępowanie.
"Dialog będzie trwał miesiącami"
Głos w sprawie decyzji KE zabrał też polski minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
- Chcemy zobaczyć stanowisko Komisji na piśmie. Słowa komisarza Timmermansa sprawiały wrażenie sprzecznych ze sobą - powiedział Waszczykowski w rozmowie z agencją Reutera. - Z jednej strony mówił o potrzebie dialogu z Polską, z drugiej wspominał o wszczęciu procedury (monitorowania praworządności - red.) - tłumaczył szef MSZ. Jego zdaniem wystąpienie wiceszefa KE wywołało raczej zamieszanie niż cokolwiek wyjaśniło. - Dialog w tej sprawie będzie trwał miesiącami - podkreślił.
Dodał też, że - w jego ocenie - zgodnie z obowiązującymi traktatami unijnymi Komisja Europejska nie ma kompetencji do tego, by zajmować się reformą mediów publicznych w Polsce. Odnośnie do zmian w Trybunale Konstytucyjnym zaznaczył z kolei, że Timmermans nie wziął pod uwagę wczorajszej decyzji prezesa tej instytucji prof. Andrzeja Rzeplińskiego, który włączył do orzekania dwoje sędziów wybranych przez Sejm tej kadencji.
Debata w Komisji Europejskiej
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans poinformował po środowej debacie, że KE zdecydowała o przeprowadzeniu wstępnej oceny sytuacji wokół zmian w Trybunale Konstytucyjnym w ramach unijnej procedury państwa prawa.
- Rządy prawa to jedna z naszych fundamentalnych wartości. Wyrażaliśmy obawy w związku z ostatnimi wydarzeniami w Polsce - mówił, podkreślając, że działania podjęte przez nowo wybrany parlament w Polsce wpływają na funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego.
Na czym polega procedura?
Procedura reagowania na systemowe zagrożenia dla rządów prawa istnieje od marca 2014 roku. Celem tej procedury jest umożliwienie Komisji Europejskiej dialogu z danym państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" przez państwo unijne m.in. wartości demokratycznych.
Proces ten składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena KE, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń.
W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez KE "zalecenia w sprawie państwa prawnego". To wytyczne, by państwo członkowskie rozwiązało zidentyfikowane problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę.
W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszania wartości UE przez kraj unijny.
Autor: ts//tka / Źródło: TVN24, PAP, Reuters