Zmiana zdania policji w sprawie nagrań z paralizatora użytego wobec Igora Stachowiaka pokazuje, że coś jest nie tak i ktoś nie podaje pełnej prawdy. Być może był jakiś nacisk, żeby sprawą się dokładnie nie zajmować - uważa Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Sprawa śmierci Igora Stachowiaka w komisariacie Wrocław-Stare Miasto, jest wciąż wyjaśniana przez policję i prokuraturę. Odżyła na nowo po roku od śmierci zatrzymanego, gdy "Superwizjer" TVN24 pokazał nagranie z kamery umieszczonej w paralizatorze, którym rażony był zatrzymany.
W ostatnich dniach okazało się, że policjanci prowadzący postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie mieli jednak dostęp do nagrania z kamery umieszczonej w taserze. Potwierdziły to niezależnie od siebie prokuratura i Komenda Główna Policji.
Rzecznik Prawy Obywatelskich pytany, dlaczego przez rok nie udało się ukarać winnych, odpowiedział: można mieć wrażenie, że chyba ta sprawa była tuszowana.
- Jeżeli w ostatniej oficjalnej odpowiedzi Komendy Głównej Policji na moje pismo komendant potwierdza, że rzecznik dyscyplinarny policji mógł się zapoznać z materiałami, zabezpieczył nagrania na potrzeby postępowania dyscyplinarnego na przełomie maja i czerwca 2016 roku, czyli dwa tygodnie po zdarzeniu, a (...) komendant (główny policji nadinspektor Jarosław Szymczyk - red.) na antenie mówił, że policja nie miała dostępu do nagrań, ponieważ wszystko zostało przekazane prokuraturze, to znaczy, że coś jest nie tak. Że ktoś tutaj nie podaje pełnej prawdy - ocenił Bodnar.
Dodał, że być może był jakiś nacisk, żeby sprawą się dokładnie nie zajmować.
"Jaką wrażliwość trzeba mieć"
Odniósł się także do najnowszego komunikatu KGP z środy, w którym policja przyznaje, że funkcjonariusze z KGP zapoznający się z materiałem dowodowym "widzieli film z tasera, ale nie wyciągnęli z tego właściwych wniosków, ani też nie poinformowali o tym. Stąd też brak wiedzy o nagraniu między innymi u Komendanta Głównego Policji i jego zastępców".
- Nie wiem, jaką wrażliwość trzeba mieć - skomentował.
Zastanawiał się, co musiało by się zdarzyć, żeby wnioski zostały wyciągnięte.
Bodnar podkreślił, że każda osoba, która oglądała nagranie, widziała "brutalne fakty".
"Może komisja śledcza jest jedynym sposobem"
Zdaniem Bodnara wnioski ze sprawy Stachowiaka nie zostały jeszcze wyciągnięte. - Na razie mamy kalejdoskop indywidualnej odpowiedzialności funkcjonariuszy i pokazywanie przez ministra, komendanta głównego policji, że poszczególne osoby mają - albo wszczęte postępowanie, albo zostały zwolnione ze służby. Mam na myśli tego policjanta, który stosował tortury - tłumaczył.
Natomiast - jak dodał - nauka to przeprowadzenie kompleksowego postępowania wyjaśniającego. - Ja nie usłyszałem takiej wyraźnej deklaracji: tak, zbadamy każdy detal tej sprawy. Wyjaśnimy opinii publicznej wszystkie aspekty. Takie coś nie padło - zaznaczył.
Bodnar pytany o ewentualną komisję śledczą ws. śmierci Igora Stachowiaka powiedział: jeżeli jesteśmy w takiej sytuacji, że pojawia się coraz więcej wątpliwości, kluczenia i niewyjaśnionych okoliczności, to być może komisja śledcza jest jedynym sposobem, żeby to wyjaśnić.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN