Premier Donald Tusk przedstawi w piątek na Politechnice Warszawskiej plan rozwoju i konsolidacji finansów publicznych w latach 2010-2011. Zdaniem politologów, jest to początek ofensywy wyborczej rządu.
- Chcemy przedstawić propozycje dla wszystkich partnerów politycznych i społecznych, jak ograniczyć rosnące zadłużenie i jak zmniejszyć deficyt, aby Polska stała się najbardziej atrakcyjnym miejscem w Europie do inwestowania - zapowiedział w czwartek Donald Tusk. - Abyśmy powiedzieli Polakom: to jest prosta droga, prosta nie znaczy łatwa, aby w Polsce było coraz więcej dobrze płatnych miejsc pracy - kontynuował premier. Ogłosił jednocześnie, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich, bo - jak przekonywał - roszady w rządzie nie służyłyby m.in. stabilności polskiej gospodarki.
"Chodzi o to, żeby ministrom i resortom było trudniej"
Chcemy przedstawić propozycje dla wszystkich partnerów politycznych i społecznych, jak ograniczyć rosnące zadłużenie i jak zmniejszyć deficyt, aby Polska stała się najbardziej atrakcyjnym miejscem w Europie do inwestowania. Donald Tusk
- Nie pozwolimy, żeby euforia wydatków, radosna twórczość w wymyślaniu nowych pozycji budżetowych po stronie wydatków, powróciła. Wszystkim będzie dużo trudniej. Chodzi o to, żeby ministrom i resortom było trudniej, żeby obywatelom, podatnikom i naszym dzieciom w przyszłości, jak będą dorosłe, było łatwiej - zapowiadał minister Rostowski.
Plan rozwoju i konsolidacji finansów publicznych przewiduje ograniczenie wzrostu wydatków poprzez wprowadzenie od 2011 r. tzw. reguły wydatkowej. W pierwszym okresie, bardziej restrykcyjnym, który będzie trwał cztery lata, wzrost wydatków będzie oszczędny. - Pierwsza część, bardziej restrykcyjna, będzie trwać do momentu, kiedy osiągniemy relację deficytu sektora finansów publicznych do PKB na poziomie 3 proc. lub poniżej - poinformował Jacek Rostowski w radiowej "Trójce".
Minister ucina spekulacje o euro
Media spekulowały, że Tusk poinformuje w piątek, kiedy rząd zamierza wprowadzić Polskę do strefy euro. Rostowski zapewnił jednak, że data ta nie zostanie teraz ustalona. - Mamy wystarczająco innych spraw do uporządkowania (...) jak raz je uporządkujemy, będziemy mogli w odpowiedzialny sposób zastanowić się i skonstruować realny, efektywny plan przystąpienia do strefy euro w ciągu dwóch - trzech lat - powiedział szef resortu finansów. Przypomniał jednocześnie słowa Tuska o tym, że rok 2015 jest "realną" datą przyjęcia wspólnej waluty.
"Jak się chce psa uderzyć, to kij się zawsze znajdzie"
Politycy PO zaprzeczają, jakoby plan konsolidacji finansów był elementem "ucieczki do przodu" Tuska w związku z tzw. aferą hazardową. - Jak się chce psa uderzyć, to kij się zawsze znajdzie. Z jednej strony krytykuje się rząd, że nie przedstawia planów reform, a jak je przedstawia, to i tak znajduje się powody, żeby rząd krytykować. Finansom publicznym potrzebna jest reforma i trzeba ją w miarę możliwości przeprowadzić jak najszybciej - oświadczył szef sejmowej komisji finansów publicznych Paweł Arndt z PO.
Chodzi o to, żeby ministrom i resortom było trudniej, żeby obywatelom, podatnikom i naszym dzieciom w przyszłości, jak będą dorosłe, było łatwiej. Jacek Rostowski
Politolog: To ofensywa wyborcza
- Każde działanie rządu w kontekście afery hazardowej może być oczywiście określane jako ucieczka do przodu. Opozycja jest od tego, żeby wygłaszać takie tezy, a rząd od tego, żeby konsekwentnie działać - podkreślił z kolei politolog Kazimierz Kik. Według niego, plan reformy finansów jest początkiem ofensywy wyborczej rządu. - To działanie ma oczywiście wyznaczniki PR-owskie i kontekst wyborczy. Ale trzeba przyznać, że rząd sprawdził się częściowo w reformie finansów publicznych, mówię tu o ograniczeniach w przechodzeniu na wcześniejszą emeryturę. Nie deprecjonowałbym całkowicie zapowiedzi premiera, powiedziałbym raczej, że jest w tych działaniach rządu pewna konsekwencja - oświadczył politolog.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24