Rząd kończy projekt ustawy o produktach genetycznie modyfikowanych. Naukowcy ostrzegają: narazi nas on na konflikt z Brukselą i zaszkodzi polskiej nauce - pisze "Gazeta "Wyborcza".
Projekt ustawy ma być oficjalnie ujawniony w poniedziałek. Ministerstwo Środowiska rozpocznie wtedy konsultacje społeczne. Zdaniem "gazety, to jedna z najważniejszych ustaw, które w ostatnich latach powstały w resorcie. Ma całkowicie zmienić polskie przepisy o wprowadzaniu na rynek roślin i innych organizmów genetycznie modyfikowanych (GMO) oraz reguły prowadzenia nad nimi badań.
Za bardzo restrykcyjna dla UE?
Gazeta nie kryje, że potwierdziły się jej wcześniejsze informacje: rząd próbuje pogodzić ogień z wodą, czyli postawić jak najwięcej barier, a jednocześnie pozostać w zgodzie z prawem UE, które GMO jest dość przychylne. Kilka rządowych rozwiązań wydaje się sprzecznych z regulacjami UE: rząd proponuje m.in., by samorządy wojewódzkie mogły ustanawiać dowolnie "strefy wolne od upraw GMO".
Resort proponuje ponadto bardziej restrykcyjne zasady badań naukowych. Np. instytucja naukowa, która będzie chciała prowadzić eksperymentalne uprawy roślin modyfikowanych genetycznie, będzie musiała podać do publicznej wiadomości lokalizację upraw.
Krytyka z obu stron
- Rząd popełnia błąd poprzedników i nie przedstawia żadnych dowodów naukowych, które by uzasadniały tak restrykcyjne podejście, bardziej restrykcyjne niż prawo unijne. Sądzę, że Komisja Europejska odrzuci tę ustawę - alarmuje prof. Tomasz Twardowski, biolog molekularny z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN, szef Polskiej Federacji Biotechnologii.
"GW" prezentuje również stanowisko "drugiej strony barykady", czyli ekologów. Uważają oni, że projekt jest... za mało restrykcyjny. - Próbuje się wmówić ludziom, że w Polsce uda się utrzymać status "kraju wolnego od produktów genetycznie modyfikowanych" tylko za pomocą samorządów i ich decyzji o utworzeniu stref wolnych - mówi Maciej Muskat z polskiego oddziału Greenpeace.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24