Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki opublikował w mediach społecznościowych wpis w formie felietonu, w którym odniósł się do pomysłu przeprowadzenia przyspieszonych wyborów. "Szumnie ogłaszane pomysły przejęcia władzy poprzez uzyskanie większości w dzisiejszym Sejmie, to opowiadanie bajek i oszukiwanie opinii publicznej" - napisał. Skomentowali to nie tylko politycy opozycji. - Pan marszałek Terlecki swoimi wypowiedziami zazwyczaj odgrywa rolę tak zwanego złego policjanta - skomentował senator PiS Jan Maria Jackowski.
W poniedziałek po spotkaniu liderów Zjednoczonej Prawicy wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki opublikował w mediach społecznościowych felieton pod tytułem "Polityczne fantazje". Zwrócił uwagę, że w ostatnich dniach pojawiły się wypowiedzi polityków opozycji sugerujące, że możliwe jest już dziś przejęcie władzy i utworzenie rządu, który w Sejmie i Senacie przeprowadzi przyjęcie europejskiego planu odbudowy.
"Platforma gotowa jest wywrócić cały europejski budżet"
Terlecki wskazał w opublikowanym w mediach społecznościowych felietonie, że ten plan musi zostać ratyfikowany przez wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej. "Na razie opozycja zapowiada głosowanie przeciwko ratyfikacji, stawiając jako warunek zrzeczenie się przez rząd - na rzecz samorządów - możliwości dysponowania europejskimi funduszami. Dzięki temu unijne pieniądze dostałyby głównie duże miasta, w których rządzą opozycyjni prezydenci" - napisał Terlecki.
Podkreślił jednocześnie, że Prawo i Sprawiedliwość oczywiście nie zgodzi się na takie rozwiązanie, bo "wówczas rozwój Polski zostałby ograniczony do miast i tych samorządów, gdzie dziś większość ma opozycja".
"Platforma [Obywatelska - przyp. red.] gotowa jest wywrócić cały europejski budżet [wystarczy, że jeden kraj nie ratyfikuje europejskiego planu odbudowy, a wszystko trzeba będzie negocjować od nowa - red.] i pozbawić Polskę ogromnych funduszy tylko po to, aby utrudnić pracę rządu" - zaznaczył wicemarszałek Sejmu.
"Głupota łączy się w tym przypadku ze ślepą nienawiścią i całkowitym brakiem poczucia odpowiedzialności za przyszłość Polski. Natomiast szumnie ogłaszane pomysły przejęcia władzy poprzez uzyskanie większości w dzisiejszym Sejmie, to opowiadanie bajek i oszukiwanie opinii publicznej" - dodał polityk PiS.
"Pomysły opozycyjnych nieudaczników"
Jak zauważył, opozycja musiałaby wygrać wybory, a ponieważ nie jest to możliwe, usiłuje wmówić Polakom, że możliwy jest przewrót dokonany dzięki pozyskaniu części posłów PiS. "Póki co, to jednak wymiana posłów odbywa się wewnątrz opozycji, czyli posłowie Platformy przenoszą się do Hołowni, czyli Platformy-bis" - zaznaczył.
Zdaniem Terleckiego pomysły "zmontowania opozycyjnej większości w Sejmie bez przyspieszonych wyborów i ich wygrania, świadczą o oderwaniu od rzeczywistości tych, którzy je zgłaszają".
"[Piotr - red.] Zgorzelski z PSL majaczy o rządzie premiera [Władysława - red.] Kosiniaka-Kamysza, co można byłoby uznać za niezły dowcip, gdyby nie wrażenie, że zapomniany już lider zapomnianej partii, wydaje się w to wierzyć. PSL bez grupki [Pawła - red.] Kukiza, która obraziła się i opuściła koalicję z 'ludowcami', nie ma szans na przekroczenie progu wyborczego, a jego posłowie już kombinują, gdzie przenieść się przed wyborami za dwa lata" - napisał szef klubu PiS.
"Drugim autorem pomysłów tworzenia rządu opozycji jest marszałek Senatu [Tomasz Grodzki - red.], któremu prokuratura stawia zarzuty i który zapewne straci senatorski immunitet. Przewrót w Sejmie, gdyby był realny, mógłby go przed pozbawieniem immunitetu uratować" - podkreślił Terlecki.
"Jak zdobyć władzę, raz po raz przegrywając wybory - to jest pytanie, na które opozycja rozpaczliwie usiłuje znaleźć odpowiedź" - dodał.
"Nie powiodły się plany przesilenia za pomocą demonstracji ulicznych, nieskuteczny okazał się nacisk liberalnej lewicy z Zachodu, bunt 'nadzwyczajnej kasty' wywołuje raczej irytację Polaków, niż przysparza opozycji zwolenników. Elektorat Platformy i reszty opozycyjnego towarzystwa jest zniecierpliwiony i rozczarowany. Stąd pomysły opozycyjnych nieudaczników, w rodzaju [Borysa - red.] Budki, [Władysława - red.] Kosiniaka-Kamysza czy [Włodzimierza - red.] Czarzastego, żeby przynajmniej łudzić swój elektorat nieodległą perspektywą politycznej zmiany. Oni sami jednak dobrze wiedzą, że nic z tego nie będzie" - napisał Terlecki.
"Obóz władzy zamiast rozmawiać, woli stosować inwektywy"
Wymieniony w felietonie wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski powiedział w rozmowie z TVN24, że "kultura osobista i dobre obyczaje to jest ostatnia rzecz, której można się spodziewać po tym panu [Ryszardzie Terleckim - red.]". - Kompletnie mnie nie dziwi tego typu język, może tylko świadczyć o tym, że nie potrafią się dogadać w obozie pokłóconej prawicy i starają się po prostu to wrażenie przerzucić na opozycję - dodał.
Zdaniem posła Jana Grabca z Koalicji Obywatelskiej "te inwektywy mają być rodzajem nacisku na opozycję po to, żeby poprzeć rządzących". - W ten sposób PiS rozumie zaproszenie do dyskusji, czy do debaty, jak sądzę. Ta arogancja władzy udziela się wszystkim. Im więcej nerwów w tym obozie, tym więcej arogancji, ale to nie rokuje najlepiej. Zarówno jeśli chodzi o ich stosunki wewnętrzne, jak też relacje z opozycją - powiedział.
- My jesteśmy gotowi do poważnej rozmowy na temat tego jak wydać 250 miliardów z funduszy unijnych, które mają trafić do Polski. Powinny przyjść do nas już w lipcu, ale rząd, czy obóz władzy zamiast rozmawiać, woli stosować inwektywy i myśli, że my pod presją tych inwektyw i złośliwości zagłosujemy za upadającym rządem. Tak na pewno nie będzie - zapowiedział Grabiec.
Jackowski: trzeba się jakoś ułożyć, bo inaczej łódka będzie chybotliwa
Felieton Terleckiego skomentował także senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski. - Pan marszałek Terlecki swoimi wypowiedziami zazwyczaj odgrywa rolę tak zwanego złego policjanta, a więc albo koalicjantom proponuje czarną polewkę albo recenzuje działania opozycji - stwierdził w rozmowie z TVN24.
Według Jackowskiego aktualnie w PiS-ie dominuje - jak powiedział - pragmatyzm. - Widać wyraźnie, że następuje zmiana, ewolucja postawy. Do tej pory nie były prowadzone żadne rozmowy, a jeżeli były, to demonstracyjnie je przerywano, czy nie dochodziło do rozmów, które były zaplanowane - opisał. Nawiązał tu do rozmów PiS z koalicjantami.
- To pokazuje, że chyba w PiS-ie zaczyna zwyciężać refleksja, że żeby rządzić, to trzeba mieć 231 głosów (izba liczy 460 posłów - red.) i bez względu na to, co sądzą liderzy PiS-u o mniejszych środowiskach politycznych, to trzeba się jakoś ułożyć, bo inaczej ta łódka będzie tak chybotliwa, że nie wiadomo, czy będzie w stanie dopłynąć do brzegu - mówił senator Jackowski.
Mówiąc o niedzielnym spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego, Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry, czyli szefów trzech partii wchodzących w skład obozu rządzącego, Jackowski ocenił, że był to "krok milowy, zmiana nastawienia i cofnięcie się PiS-u" z dotychczasowej postawy. - Zapewne będą dalsze konsultacje, bardziej szczegółowe, które będą określać kształt nowej umowy koalicyjnej na dokończenie kadencji, a więc na lata 2021-2023 - sugerował.
- Nie wykluczam wariantu, że strony w ramach nowej umowy będą miały prawo do zachowania swojej autonomii i odmiennego poglądu w jakichś sprawach, które będą odbiegały od poglądu środowiska Prawa i Sprawiedliwości - powiedział.
Źródło: TVN24, PAP