- Nie ma takiej władzy w demokratycznym kraju, która nie marzyłaby o tym, żeby mieć sąd konstytucyjny po swojej stronie. Do tego dąży każda władza, tylko są ku temu bardzo różne sposoby - powiedział Jan Maria Rokita, który był gościem programu "Fakty po Faktach" TVN24.
Komentator TVN24 BiS przekonywał, że w różnych krajach stosuje się różne strategie współpracy z sądem konstytucyjnym. Pierwszy z wymienionych to przykład holenderski, gdzie politycy blokują powołanie sądu konstytucyjnego. - Inny wariant świetnie praktykował w Polsce premier Donald Tusk, to znaczy: absolutnie pełen szacunek wobec orzeczeń trybunału, ale zawsze osobiście akceptować każdego z członków. A gdy orzeczenie się nie podoba, to nie robić wokół tego rwetesu, że się go nie publikuje - tak jak to zrobiła premier Szydło - tylko po prostu po cichu go nie wykonywać - opisał Rokita. - Wreszcie jest trzeci sposób, pisowski: zrobić drakę - dodał. Zaznaczył, że każdy sąd konstytucyjny jest sądem politycznym, więc władza chce mieć go po swojej stronie. - To, że PiS też tego chce, to jest nic dziwnego. Pytania: "jak chce?", "co robi w tym kierunku?", "jakie kroki podejmuje?", "dlaczego to psuje reputację Polski za granicą?", to są realne problemy, a nie sam fakt, że oni mieć trybunał po swojej stronie - ocenił.
"Jeszcze będziemy żałować Merkel w przyszłości"
Rokita uważa, że Jarosław Kaczyński ma przesądy i uprzedzenia. W ocenie Rokity jeden z takich przesądów, w które wierzy Kaczyński, polega na utopijnym przekonaniu, iż PiS będzie w stanie uszczelnić system podatkowy i spełnić dzięki temu wszystkie socjalne obietnice. - Nie ulega wątpliwości, że Kaczyński ma przesąd dotyczący Niemiec. Kaczyński strasznie się boi, że polska polityka będzie podporządkowana Niemcom i że to będzie tak naprawdę jakaś dramatyczna utrata podmiotowości w Europie - ocenił Rokita. Zdaniem komentatora polityczna wspólnota polsko-niemiecka "w dzisiejszej rzeczywistości europejskiej znacznie bardziej gwarantuje wpływ Polski, niż go minimalizuje". - Kooperacja z tego rodzaju politykiem, jakim jest kanclerz Merkel, jest czymś, co buduje pozycję Polski. Jeszcze będziemy żałować Merkel w przyszłości - stwierdził. - Tak życzliwego Polsce kanclerza Niemiec, to my nie mieliśmy od tysiąca lat - dodał.
Dwa oblicza polskiej dyplomacji
Rokita zauważył, że polska dyplomacja prowadzona jest dwutorowo: inaczej na zewnątrz, a inaczej na potrzeby wewnętrznej polityki. - Kaczyński ma swój przesąd niemiecki, ale polska dyplomacja pod jego rządami w dwóch kluczowych dla interesów Niemiec sprawach udzieliła kanclerz Merkel i Niemcom poparcia w znacznej części przeciw innym krajom europejskim. W Berlinie o tym się doskonale pamięta. Po pierwsze, w negocjacjach z Cameronem, kiedy Polska zrezygnowała ze swoich własnych interesów - czyli interesu Polaków brytyjskich - po to, aby pomóc Niemcom w utrzymaniu Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Potem po raz drugi przy porozumieniu z Turcją, kiedy znaczna część europejskich państw, w tym liberałowie w Parlamencie Europejskim, radykalnie byli przeciwni porozumieniu Europy z Turcją. Szydło z Kaczyńskim bardzo zdecydowanie poparli Merkel w tych negocjacjach - skomentował. - Ten rząd pokazuje, że w sprawach polityki zagranicznej - na przykład w tych dwóch kwestiach kluczowych dla polityki niemieckiej - był w stanie wykazać się olbrzymią ilością zdrowego rozsądku. Dla mnie zaskakującą ilością - ocenił komentator.
Autor: tmw/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24