- Jesteśmy zszokowani wczorajszą wypowiedzią pani Krzywonos. Tramwaj, który ta pani zatrzymała, nie był dla niepełnosprawnych dzieci - mówila Iwona Hartwich, jedna z matek, które od kilku dni okupują Sejm. Henryka Krzywonos powiedziała w niedzielę w TVN24, że rozumie ich problemy, ale nie można ich rozwiązywać "grą dziećmi." W poniedziałek protestujących odwiedził szef Solidarności Piotr Duda.
Piotr Duda około południa spotkał się z rodzicami niepełnosprawnych dzieci w Sejmie. Szef Solidarności zapewnił, że pomoże im w osiągnięciu postulatu zwiększenia świadczeń pielęgnacyjnych do wysokości płacy minimalnej.
Duda mówił, że ma "pewne propozycje" dotyczące tego, jak znaleźć na to środki w budżecie. Jego zdaniem premier nie prowadzi dialogu z rodzicami, a jedynie przedstawia im swoje propozycje. - Jedno wiem: wyjdziecie stąd, to nic nie będzie załatwione. Z nimi inaczej nie można - powiedział Duda.
Duda ocenił, że wysokość świadczenia dla opiekunów niepełnosprawnych dzieci nie powinna być powiązana z najniższym wynagrodzeniem, lecz z przeciętnym. Argumentował, że poziom płacy minimalnej zależy od decyzji rządu, podczas gdy przeciętne wynagrodzenie jest po prostu mierzone przez GUS. - Jak temu rządowi się nie wytarga czegoś z gardła siłą, protestami, okupacją, to oni nic od siebie po prostu nie dadzą - mówił do protestujących Duda.
"Jesteśmy zszokowani"
Podczas spotkania z szefem Solidarności rodzice odnieśli się do wypowiedzi Henryki Krzywonos w niedzielnym wydaniu "Faktów po Faktach"w TVN24. - Rozumiem ich problemy, ale nie można ich rozwiązywać w ten sposób, grą dziećmi - mówiła Krzywonos, tłumacząc dlaczego nie pojechała do Sejmu, by wspierać protestujących.
- Jesteśmy zszokowani wczorajszą wypowiedzią pani Krzywonos - tak te słowa skomentowała Iwona Hartwich, jedna z kobiet okupujących od kilku dni Sejm. - Ten tramwaj, który ta pani zatrzymała, to nie był dla niepełnosprawnych dzieci. Wobec tego trzeba zatrzymać jeszcze jeden, żeby było miejsce dla nich - mówiła.
Protestujący proszą o pomoc Annę Komorowską
W poniedziałek do prezydenckiej kancelarii dotarł list protestujących rodziców skierowany do Anny Komorowskiej. - Adresatka musi zapoznać się z listem - powiedziała Joanna Trzaska-Wieczorek, która kieruje prezydenckim biurem prasowym. Jak podkreśliła, trzeba pamiętać z jednej strony o kompetencjach pierwszej damy, a z drugiej - o kompetencjach szefów resortów zaangażowanych w rozwiązanie tej sprawy. Dodała, że Anna Komorowska podchodziła z "empatią i otwartością" do zwracających się do niej dotąd grup i organizacji, które prosiły ją o możliwość spotkania.
W liście do Anny Komorowskiej rodzice napisali: "Nasze niepełnosprawne od urodzenia dzieci potrzebują wsparcia. Czas mija. Jesteśmy zmęczeni i zdesperowani. Prosimy panią o pomoc. Czekamy na panią i w tej chwili jest pani jedyną naszą nadzieją."
Rozmowy z premierem
Premier Donald Tusk spotkał się z protestującymi dwa razy - w sobotę i w piątek, po powrocie z Brukseli. Protestujący odrzucili jednak jego propozycję dotyczącą wysokości świadczenia pielęgnacyjnego. Według szefa rządu od 1 maja miałoby ono wzrosnąć do 1 tys. zł netto, od 1 stycznia 2015 r. do 1200 zł, a od 2016 r. do wysokości płacy minimalnej brutto. Protestujący od początku domagają się jednak, by świadczenie to wzrosło z 820 zł obecnie do wysokości płacy minimalnej (w 2014 r. jest to 1680 zł brutto) już teraz. W poniedziałek minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz ma przedstawić premierowi zapowiadany projekt ustawy, a we wtorek ma zapaść decyzja o przesunięciu na ten cel środków w budżecie państwa. Projekt ma być skierowany do Sejmu jako komisyjny, by maksymalnie skrócić proces legislacyjny. Zwołanie posiedzenia komisji polityki społecznej i rodziny planowane jest na środę; Kosiniak-Kamysz już w sobotę rozmawiał na ten temat z przewodniczącym komisji Sławomirem Piechotą. Wzrost świadczenia pielęgnacyjnego do poziomu płacy minimalnej to główny, ale niejedyny postulat protestujących rodziców. Innym było np. wycofanie się z zapisu uzależniającego kwoty świadczenia od stopnia niepełnosprawności dziecka. Ten punkt został już przez rząd zaakceptowany.
Autor: db/jk / Źródło: PAP