Nie pamiętają nazwisk, ale twarzy, profesjonalizmu, "ludzkiego serca, empatii i ogromnego zaangażowania" - nigdy nie zapomną. Rodzice 11-letniej Julii z Łodzi - która zagięła w poniedziałek, a następnie została odnaleziona po kilku godzinach dramatycznych poszukiwań - teraz dziękują policji oraz wszystkim osobom, które pomogły szukać ich córki.
Podziękowania mama Julii przysłała pocztą elektroniczną na adres Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi. Ale słowa wdzięczności dotyczą nie tylko "funkcjonariuszy wszystkich szczebli", ale wszystkich, którzy przyczynili się do odnalezienia dziewczynki. Szczególnie dziękują psychologom, rodzinie, przyjaciołom, znajomym, sąsiadom, dyrekcji i nauczycielom ze szkoły Julii, mediom, a także dzieciom i mieszkańcom osiedla, którzy spontanicznie zaangażowali się w poszukiwania.
Doceniają też postawę dwóch koleżanek Julii, które "nie zbagatelizowały sytuacji i bardzo przyczyniły się do rozpoczęcia akcji poszukiwawczej". Wspominają także świadka zdarzenia, który "zechciał zgłosić się na policję, przyczyniając się tym samym do zatrzymania sprawcy".
"Serce, empatia i zaangażowanie"
Jednak najwięcej - jak zaznacza matka dziewczynki - zawdzięczają policji. "Jak wspaniale państwo zareagowaliście. Dziękuję wszystkim funkcjonariuszom, których nie miałam okazji spotkać i pewnie nigdy nie spotkam. Jednak szczególnie chciałabym podziękować funkcjonariuszom, którzy byli blisko mnie. Dwóm policjantom, którzy byli ze mną od pierwszych do ostatnich minut, których nazwisk nie pamiętam, ale twarzy, gdy jeden z panów poinformował mnie, że Jula się znalazła, nigdy nie zapomnę."
O naczelniku Wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu pisze, że "swoim spokojem i siłą wewnętrzną wyciszał jej czarne myśli i był filarem, który dawał wiarę, że wszystko będzie dobrze". Dobrze wspomina wsparcie psychologów policyjnych.
"Usłyszałam od panów, że to państwa praca. Ale oprócz profesjonalizmu, widziałam po prostu ludzkie serce, empatię i ogromne zaangażowanie."
Sprawcy grozi do 15 lat więzienia
Do uprowadzenia 11-latki doszło w poniedziałek po południu. Kiedy Julia wraz z koleżankami bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza, podszedł do nich mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia odeszła z nieznajomym. Okazało się, że dziewczynka wsiadła z nim do samochodu. Porywacz woził ją przez kilka godzin. W rejonie Centrum Zdrowia Matki Polki samochód prawdopodobnie się zakopał; wtedy znalazły się osoby, który pomagały wypchnąć auto.
Po kilku godzinach, wieczorem, sprawca wypuścił dziewczynkę na osiedlu, na którym mieszka. Według prokuratury badania lekarskie wykazały, że 11-latka nie doznała obrażeń fizycznych. Szef miejskiej policji powołał specjalną grupę, której zadaniem było wyjaśnienie okoliczności tej sprawy, a komendant wojewódzki policji w Łodzi wyznaczył 3 tys. zł nagrody za wskazanie sprawcy uprowadzenia.
Sprawcę zatrzymano w środę po południu w wyniku policyjnej obławy. Okazał się nim 46-letni Robert T., mieszkaniec gminy Andrespol, który ukrywał się w lesie k. Andrespola, gdzie wytropił go policyjny pies.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi