- Dla mnie najważniejszym celem jest, aby usunąć PiS od władzy - mówił w "Kropce nad i" Robert Biedroń, były prezydent Słupska i radny tego miasta. Odnosząc się do swojej partii, którą właśnie tworzy, podkreślił, że "po to się robi swój ruch, żeby wziąć odpowiedzialność także za Polskę". - Dlatego będę robił wszystko, żeby zostać premierem - oświadczył Biedroń.
Robert Biedroń przed wyborami samorządowymi poinformował, że będzie tworzył ruch polityczny i jego nazwę ogłosi w lutym 2019 roku w Warszawie. Kiedy zdobył mandat radnego, szybko z niego zrezygnował, by iść do europarlamentu.
- Jestem liderem nowego ruchu, progresywnego, europejskiego i zabieram tych ludzi na okręt razem ze mną i z tymi wartościami. Chcę, żeby oni weszli do europarlamentu - mówił Robert Biedroń.
Jak mówił, "żeby to się stało muszę kandydować, muszę być liderem listy, pociągnąć tę listę do europarlamentu i później do polskiego parlamentu".
"Najważniejszym celem jest, aby usunąć PiS od władzy"
Biedroń przyznał w "Kropce nad i", że tak samo byłby gotów zrezygnować z bycia europarlamentarzystą, aby wejść ze swoją partią do polskiego parlamentu.
- Dla mnie najważniejszym celem jest, aby usunąć PiS od władzy, być takim energizerem, czymś takim, co doda sił i otuchy PO, żeby przeprowadzić zmiany - tłumaczył.
- Ja nie mówię, że chcę być w Koalicji Obywatelskiej, bo nie chcę być, bo to nie jest moja bajka - wskazywał były prezydent Słupska. Podkreślał, że teraz "buduje coś odważnego", ale po wyborach "jest gotowy usiąść do stołu", aby rozmawiać o współpracy z pozostałymi partiami.
- Grzegorz Schetyna powinien trzymać za mnie kciuki, bo będzie mógł zwalić: to przez Biedronia muszę oddzielić państwo od kościoła, to przez Biedronia muszę wprowadzić związki partnerskie, to przez Biedronia muszę zliberalizować prawo aborcji i wiele innych kwestii - dodał były radny Słupska.
"Będę robił wszystko, żeby zostać premierem"
Biedroń był również pytany w "Kropce nad i" o to, czy ma aspirację, aby zostać w przyszłości premierem Polski. W jego ocenie, "po to się idzie po władzę, po to się robi swój ruch, żeby wziąć odpowiedzialność także za Polskę, za państwo".
- Dlatego będę robił wszystko, żeby zostać premierem - oświadczył Biedroń.
Przyznał także, że nie zamierza kandydować na prezydenta, ponieważ jego zdaniem "prezydent to jest strażnik żyrandola". - Mnie interesuje realna władza, premier ma realną władzę - ocenił Biedroń.
Tłumaczył że "to premier może przygotować tak państwo, żeby ono żyło w 2018 roku, a nie w średniowieczu, jak dzisiaj".
"Nowoczesna nie okazała się nowoczesna"
Do nowego klubu dołączyło siedmioro posłów Nowoczesnej oraz poseł Piotr Misiło, wykluczony z tej partii w zeszły piątek. W związku z tym Nowoczesna przestała istnieć jako klub sejmowy, mając mniej niż 15 posłów.
Robert Biedroń ocenił w "Kropce nad i", że "Nowoczesna nie okazała się nowoczesna". Jego zdaniem, dzień odejścia posłów z Nowoczesnej do klubu PO-KO, "to jest smutny dzień".
- Dzisiaj, piąty grudnia, na pewno zapisze się jako najsmutniejszy dzień pewnie dla Nowoczesnej, bo to jest koniec tego ruchu - ocenił były prezydent Słupska.
- To też jest "memento" dla tych wszystkich, którzy liczyli na to, że w Platformie Obywatelskiej będą partnerskimi przystawkami - mówił Biedroń. Podkreślił, że "przystawka zawsze kończy jak przystawka, czyli jest zjadana".
"Trzeba wyłożyć karty na stół, powiedzieć jak było"
Biedroń odniósł się także do reportażu "Dużego Formatu", dotyczącego oskarżeń o molestowanie nieżyjącego księdza Jankowskiego, znanego jako kapelan "Solidarności" .
Bohaterka tekstu - 8 lat po śmierci kapłana - wyjawiła, że miała być przez niego molestowana seksualnie. Twierdzi, że nie była jedyną ofiarą.
Były prezydent Słupska wskazywał, że "na Pomorzu od dawna się o tym mówiło". - Wiemy, że te plotki dotyczące księdza prałata docierały już wcześniej i także po tej stornie liberalnej i nie tylko wewnątrz kościoła o tym się mówiło i nikt nic nie zrobił - dodał. Podkreślił, że "dzisiaj ksiądz prałat już nie żyje" ale "są jego pomniki, jest pewna historia związana z księdzem prałatem".
- Uważam, że trzeba wyłożyć karty na stół, powiedzieć jak było, doprowadzić do zadośćuczynienia dla ofiar księdza prałata i na przyszłość wyciągnąć z tego jakąś lekcję, że nie można tego tolerować, że trzeba rozliczać tego typu sprawy, a nie zamiatać pod dywan - wskazywał Biedroń.
W 2004 roku umorzone zostały dwa śledztwa w sprawach rzekomego molestowania przez księdza Jankowskiego.
Autor: akr/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24