Mamy historię człowieka, który postawiony pod bardzo mocnymi zarzutami dwóch brutalnych gwałtów idzie na współpracę z prokuraturą. W obliczu odsiadki 15 lat zaczyna zeznawać. Zaczyna wypełniać luki w sprawach, które do tej pory były nierozwiązane. Tym samym obciąża ludzi, którzy nigdy nie powinni do aresztu trafić - mówił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 redaktor naczelny "Superwizjera" Jarosław Jabrzyk, odnosząc się do nowego reportażu "Superwizjera". Jak dodał, mimo "opinii o braku wiarygodności tego świadka", "prokurator wykorzystała tego świadka do prawdopodobnie każdej możliwej sprawy, w której dało się jego zeznań użyć".
Paweł P., pseudonim Ramzes, to gangster, który był tajną bronią poznańskiej prokuratury i zeznawał w procesach jako mały świadek koronny. Groził mu surowy wyrok za gwałty, ale te sprawy zostały umorzone.
Reporter "Superwizjera" dotarł do materiałów, z których wynika, że zeznania "Ramzesa" wykorzystywano w sprawach, w których brakowało dowodów. W ten sposób - jak ustalił reporter - obciążonych zostało kilka niewinnych osób, w tym dwóch policjantów.
Reportaż "Etatowy świadek" Michała Fui już w sobotę w "Superwizjerze", o godz. 20 w TVN24."Pełnokrwisty reportaż gangsterski"O reportażu mówił w sobotę we "Wstajesz i weekend" w TVN24 redaktor naczelny "Superwizjera" Jarosław Jabrzyk. - Wracamy do tego, z czego nasz program jest znany, czyli takich ważnych, ciekawych spraw kryminalnych. Dzisiaj mamy pełnokrwisty reportaż gangsterski, pokazujący jak działa świat przestępczy w jednym z wielkich polskich miast. Tutaj konkretnie chodzi o Poznań - powiedział.- Mamy historię człowieka, który postawiony pod bardzo mocnymi zarzutami dwóch brutalnych gwałtów idzie na współpracę z prokuraturą. W obliczu odsiadki 15 lat zaczyna zeznawać. Zaczyna wypełniać luki w sprawach, które do tej pory były nierozwiązane. Tym samym, obciąża ludzi, którzy nigdy nie powinni do aresztu trafić - mówił.Jak zaznaczył, "dosyć szczególnym wątkiem jest kwestia Ewy Tylman, który jest podjęty również w tym materiale".- Bo ten świadek został instrumentalnie wykorzystany do tego, żeby w tym procesie zeznać, żeby potwierdzić to, że na spacerniaku spotkał oskarżonego w tej sprawie, i że ten oskarżony mu się przyznał do winy - relacjonował.Tymczasem jak ustalił sąd, w czasie, gdy miało dojść do rozmowy, oskarżony o zabójstwo Adam Z. nie wychodził na spacery.Ewa Tylman zaginęła w sierpniu 2015 roku w Poznaniu. W lipcu 2016 roku znaleziono jej ciało w Warcie. Zarzut zabójstwa w tej sprawie prokuratura postawiła Adamowi Z., który towarzyszył Ewie Tylman tego wieczoru, kiedy zaginęła. W kwietniu 2019 roku Adam Z. został uniewinniony przed sądem. Wyrok jest nieprawomocny.Przepis o małym świadku koronnymJabrzyk wskazał, że "reportaż pokazuje też bardzo istotny problem, jak funkcjonuje przepis o tak zwanym małym świadku koronnym, czyli tak zwana sześćdziesiątka". - Ona jest bardzo lakonicznie opisana w polskim prawie - powiedział. Chodzi o artykuł 60. Kodeksu karnego dotyczący warunków nadzwyczajnego złagodzenia kary.- Świadek koronny to jest potężna ustawa, to jest wiele stron dokumentów, obwarowanych rozmaitymi klauzulami, zobowiązaniami ze strony świadka koronnego. A tak zwana sześćdziesiątka to są dwa paragrafy w prawie karnym, które dają bardzo szerokie pole do interpretacji. Z tego prokuratorka pracująca w Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu skorzystała - wskazywał redaktor naczelny "Superwizjera".- Tak naprawdę wykorzystała tego świadka do prawdopodobnie każdej możliwej sprawy, w której dało się jego zeznań użyć - dodawał Jabrzyk.Podkreślił również, że istniały opinie o braku wiarygodności tego świadka, co jego zdaniem jest jedną z bulwersujących spraw w tym reportażu. - Wiadomo było, że to jest osoba, której nie należy zbytnio ufać, a na tej podstawie naprawdę do aresztu trafiali ludzie zupełnie niewinni i te decyzje złamały ich życie - powiedział gość "Wstajesz i wiesz" w TVN24.ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z JAROSŁAWEM JABRZYKIEM:
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN