"Totalnym kłamstwem" nazwał na łamach "Rzeczpospolitej" poseł PiS i były szef kliniki kardiochurgii w warszawskim szpitalu MSWiA Zbigniew Religa sugestie byłego dyrektora tej placówki dr. Marka Durlika. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Durlik sugerował, że za aresztowaniem dr. Mirosława G. stać może urażona ambicja Religi.
- Moim zdaniem, ta publikacja to zemsta na profesorze Zbigniewie R., czyli na mnie - mówi Religa, dodając że Durlik "popełnił ogromną pomyłkę – uważając, że to ja mogłem być inicjatorem akcji, w wyniku której doszło do zatrzymania dr. G". Były minister uznał tego typu sugestie za "totalne kłamstwo".
Religa w "Rzeczpospolitej" mówi, że w żadnym stopniu nie uważał dr. G. za konkurencję. - Choćby z tego powodu, że G. jest ode mnie o wiele młodszy, udało mi się zrobić wiele rzeczy nowatorskich.
Nigdy bym nie pomyślał, że może on być dla mnie konkurencją. Naprawdę nie miałem czego mu zazdrościć Zbigniew Religa o G.
W szpitalu MSWiA kardiochirurgia nie umarła
Wbrew sugestiom dr. Durlika, Religa uważa, że po aresztowaniu G. w szpitalu na Wołoskiej nie przestała istnieć kardiochirurgia: - Sprowadzono tam kardiochirurga po habilitacji z Łodzi. Owszem, nie robi się tam w tej chwili transplantacji serca, ale z punktu widzenia pacjentów to nie ma specjalnego znaczenia - uważa poseł PiS, dodając że "ogólnoświatowa tendencja to spadek liczby transplantacji".
Zdaniem Religi, ma ona wynikać z rozwoju kardiologii interwencyjno-zachowawczej: - Wiele sytuacji, które jeszcze 10–15 lat temu były bezwzględnym wskazaniem do transplantacji, już takimi nie są - przekonuje były lekarz.
Oburzająca sugestia, że zespół Religi pił
Zbigniew Religa odniósł się również do wypowiedzi dr. Durlika dla "GW", z której wynikało, że dr. G odziedziczył po Relidze (poprzednim szefie kliniki) rozpity zespół chirurgów.
Sugestia zawarta w pytaniu dziennikarek, że rozpijałem, jest zwykłym chamskim draństwem Zbigniew Religa o G. 2
Poseł dodał, że oskarżenia o pijaństwo przypomniały mu sytuację, gdy startował w wyborach na prezydenta. Wtedy to, jak opowiada Religa, zgłosił się do niego dziennikarz, który zrobił "trudny wywiad o homoseksualizmie", a nawet "sprowadził geja", co dla ministra było "trudną sytuacją, bo starał się w żaden sposób tego chłopaka nie urazić".
Później zaś do wszystkich gazet rozesłał wywiad ze stwierdzeniem, że Religa był pijany. - Dziś nie mam żadnych wątpliwości, że został zatrudniony przez któryś z konkurencyjnych komitetów w ramach tzw. czarnego PR - powiedział minister, dodając, że "nie da się ukryć, że wywiad pań Kublik i Olejnik mi tę sytuację przypomina".
Z drugiej strony Religa przyznaje, że miał problemy z alkoholem: - Owszem z przykrością i wstydem przyznaję się, że w latach 70. i na początku 80. piłem za dużo. Twierdzi jednak, że z tym skończył, gdy "zacząłem u siebie podejrzewać, że zaczynam być uzależniony". Przyznał również, że picie wśród chirurgów było kiedyś powszechne.
Prezenty po operacji dozwolone
Poseł Religa odniósł się w wywiadzie dla "Rz' również do sprawy prezentów dla lekarzy, którą słynną już filiżanką Rosenthala przypomniał dr Janusz Kochanowski.
Nigdy jednak nie wziąłbym pieniędzy Zbigniew Religa o łapówkach
Religa stwierdził stanowczo, że tych, którzy proponowali mu "prezenty" przed operacją, wyrzucał nawet za drzwi.
Źródło: Rzeczpospolita