Ministerstwo zdrowia podjęło decyzję o refundacji zabiegu profilaktycznej mastektomii, na którą czekało wiele pacjentek. Rządowy program przyjęty został z nadziejami, ale nie brakuje również obaw o jego praktyczne funkcjonowanie. Materiał magazynu "Polska i świat" TVN24.
Pani Anita od dłuższego czasu ma wrażenie, że żyje od badania do badania. - Moja mama chorowała 25 lat temu na nowotwór piersi, moja babcia też - mówi. - Po namowie mamy zostałyśmy zapisane do poradni genetycznej na Ursynowie, gdzie wykonano nam pakiet badań, w których stwierdzono mutacje zarówno u mnie, jak u mojej mamy - dodaje.
Pani Anita wciąż jest zdrowa, ale badania potwierdziły u niej mutację genu, który daje 70-80 procentowe prawdopodobieństwo, że zachoruje na nowotwór piersi. By wyprzedzić chorobę, chce się poddać obustronnej profilaktycznej mastektomii piersi.
Refundacja mastektomii
Minister zdrowia właśnie podpisał rozporządzenie umożliwiające refundację tego zabiegu. Rozporządzenie wejdzie w życie 15 stycznia. Potem formalności musi dopełnić NFZ, ale jest prawdopodobne, że refundowane zabiegi ruszą już w lutym.
- Prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia z około 500 procedurami rocznie - przewiduje Krzysztof Jakubiak z ministerstwa zdrowia. - Te procedury będą mogły polegać na odjęciu jednej piersi bądź obu i oczywiście będą połączone z rekonstrukcją - wyjaśnia.
- Ta profilaktyczna mastektomia może dotyczyć kobiet zupełnie do tej pory zdrowych - mówi dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld z Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Centrum Onkologii w Warszawie.
- One już wiedzą, że mają mutację w genach, która sprzyja zachorowaniu na raka piersi. I te kobiety mogą się zdecydować na obustronną mastektomię, a na mastektomię jednej piersi mogą się zdecydować również te panie, które zachorowały w przeszłości na raka którejś piersi i mają mutację - zaznacza.
Obawy o praktykę
O zabieg będą się mogły starać osoby z mutacją genu BRCA1 lub BRCA2, a także osoby z nowotworową historią w najbliższej rodzinie. Pacjentkę kwalifikuje zespół złożony z onkologa, psychologa, genetyka, chirurga-onkologa lub chirurga plastycznego.
Wiele pacjentek od dawna czekało na refundację profilaktycznej mastektomii, są jednak też obawy jak program będzie funkcjonować w praktyce.
- Na przykład wymóg, który jest postawiony w tym rozporządzeniu o przeprowadzeniu rezonansu magnetycznego w ciągu 12 miesięcy przed tą procedurą. A my obserwujemy rządowy program profilaktyki dla osób obciążonych i wiemy, że on nie zapewnia pacjentkom ciągłości, nie ma ciągłego dostępu do rezonansu - zwraca uwagę Katarzyna Dudzińska, prezes fundacji Abanico.
Zdaniem Eweliny Puszkin, prezes fundacji "Omealife. Rak Piersi nie Ogranicza", pojawia się też obawa, że przyjęta wycena refundowanego zabiegu będzie za niska i szpitalom nie będzie się opłacało go przeprowadzać.
- Na rynku komercyjnym pacjentki, które podejmowały tę decyzję, płaciły średnio około 10-12 tysięcy za amputację piersi z jednoczesną rekonstrukcją przy pomocy implantu. Wstępne raporty Agencji Oceny Technologii Medycznych mówiły o sześciu tysiącach - zauważa.
Więcej materiałów na stronie magazynu "Polska i świat" TVN24.
Autor: mm/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24