Trwa rekrutacja podwójnego rocznika do szkół średnich. Wielu uczniów obawia się, że nie starczy dla nich miejsca w wybranej placówce. Jednak pojawiają się także problemy z dopasowaniem szkolnej infrastruktury do nowej sytuacji. W wielu szkołach trwają remonty pomieszczeń, które miały służyć jako stołówka czy biblioteka. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W tym roku do szkół ponadpodstawowych pójdą uczniowie z dwóch roczników - tego, który skończył ostatnią klasę gimnazjum oraz o rok młodszego, który skończył ósmą klasę szkoły podstawowej. W związku z tym pojawiają się problemy z rekrutacją i miejscem w wybranych przez uczniów szkołach.
"Postawiliśmy ściankę działową"
Pojawiają się jednak problemy nie tylko z liczbą uczniów, ale także z dopasowaniem szkolnej infrastruktury do nowej sytuacji.
W XXXIV Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Miguela de Cervantesa w Warszawie w remoncie jest pół szkoły. Z powodu podwójnego rocznika zamiast sześciu będzie tu aż osiem klas pierwszych, a w każdej 34 osoby. W dotychczasowych warunkach nie dałoby się wszystkich zmieścić. Jak tłumaczy wicedyrektor Jolanta Tyburcy, jedno z pomieszczeń w budynku musiało zostać podzielone ścianką działową, żeby zrobić z niego dwa mniejsze, tak by odbywały się tam równolegle zajęcia. W innym pomieszczeniu, które pierwotnie miało być stołówką, ma być teraz pracownia językowa.
Oprócz pomalowania ścian i położenia nowej podłogi, sale trzeba wyposażyć. Jak tłumaczyła Tyburcy, należy także zakupić stoliki, krzesełka, tablice, rzutniki, komputery.
"Biblioteka dostała dwa mniejsze pomieszczenia"
Z kolei w XXIV Liceum Ogólnokształcącego im. Cypriana K. Norwida w Warszawie uczniów klas pierwszych będzie dwa razy więcej niż zwykle. Jedna dodatkowa sala to i tak za mało, żeby wszystkich przyjąć. Jak tłumaczy Anna Rzewuska-Kowalczyk, dla potrzeb lekcyjnych szkoła jest w fazie remontu dodatkowej sali, która wcześniej miała być magazynem bibliotecznym. - Biblioteka dostała dwa mniejsze pomieszczenia na magazyn - dodaje.
Koszt wyposażenia tylko jednej pracowni w jednej szkole to kilkadziesiąt tysięcy złotych. W skali takiego miasta jak Warszawa, gdzie wyremontować trzeba dziesiątki sal, to wydatek rzędu 20 milionów złotych. Tylko z powodu podwójnego rocznika.
Dziesiątki milionów złotych na remonty
Jednak koszty reformy to też cena likwidacji gimnazjów i przekształcenia ich w podstawówki lub szkoły innego typu. Prezydenci 10 największych polskich miast policzyli, że za zmiany w oświacie musieli już zapłacić dodatkowe 103 miliony złotych. Chodzi tylko o rok 2017.
Najwięcej musiała dołożyć stolica. Jak tłumaczy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, w Warszawie te koszty wyniosły 60 milionów. - Jeśli chodzi o zmiany tylko i wyłącznie dotyczące dostosowania infrastrukturalnego przy likwidacji gimnazjów w 2017 roku, w przypadku Warszawy (koszty - red.) wynoszą 60 milionów złotych, natomiast dostaliśmy 3,5 miliona złotych (z budżetu państwa - red.) - dodaje.
Prezydenci miast już w maju zażądali od rządu zwrotu pieniędzy, które musieli wydać na wdrożenie zmian w oświacie. Na razie ich żądanie nie zostało spełnione.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24