Kontrowersyjna decyzja krakowskiego pogotowia. Ratownicy jeżdżący codziennie karetkami i walczący o życie dziesiątek ludzi mają płacić za przekraczanie limitu litrów benzyny spalonych w czasie akcji ratunkowych. - Ja dostałem rachunek na 30 zł, ale moi koledzy na 150 i 220 złotych - mówi ratownik medyczny, Paweł Nesterak. Zapowiada, że płacić nie będzie, bo jeżdżąc myśli o ratowaniu życia, a nie litrach zużytego paliwa.
Zarządzenie dyrektora krakowskiego pogotowia ratunkowego mówi o potrzebie uregulowania płatności na jazdę karetkami pogotowia. Średni limit wyznaczony dla kierowców ambulansów to w stolicy Małopolski 15-17 litrów na 100 kilometrów. Część osób tę normę przekracza i musi zapłacić.
Nie zastanawiamy się, czy mamy 15, czy 18 litrów. Jedziemy jak najszybciej i niesłusznie nas się obciąża. To jest stres, gdy mamy wypadek, gdy jest zatrzymanie krążenia, gdy ktoś potrzebuje pomocy. ratownicy w Krakowie placa za benzyne
3 litry ponad limit
- My zużywamy więcej, ok. 18 l/100 km - mówił w rozmowie z TVN24 ratownik medyczny z Krakowa, Paweł Nesterak. Zarówno on jak i jego koledzy są oburzeni decyzją o obciążaniu ich opłatami za paliwo zużyte powyżej ustalonego limitu. - Dostaliśmy dokumenty z konkretnymi nazwiskami, konkretną kwotą z płatnością za 3 pierwsze miesiące tego roku. Ja mam zapłacić 35 zł, ale są koledzy, którzy dostali rachunki na 150 i 220 zł - relacjonował Nesterak.
"Jedziemy jak najszybciej"
Ratownik uważa to za absurd. Nie rozumie, jak ma zwracać uwagę na spalanie paliwa, gdy jego pracą jest ratowanie życia. - Każdy z nas ma taki zawód. Nie zastanawiamy się, czy mamy 15, czy 18 litrów. Jedziemy jak najszybciej i niesłusznie nas się obciąża. To jest stres, gdy mamy wypadek, gdy jest zatrzymanie krążenia, gdy ktoś potrzebuje pomocy i słyszymy od dyspozytora pytanie, jak daleko jesteśmy od miejsca zdarzenia - tłumaczył.
Dziś, jak wszyscy inni koledzy, Nesterak odwołał się od pisma nakazującego im uregulowanie rachunku za spalone ponad limit paliwo. - Rozmawialiśmy też z dyrekcją pogotowia. Pani dyrektor powiedziała nam, że się zastanowi i jeszcze raz usiądziemy do stołu, by rozmawiać o tych przepałach (paliwa - red.). - zakończył ratownik.
Chodzi o motywację
Rzeczniczka krakowskiego pogotowia, Barbara Grzybek-Korgul, twierdzi, że poważnego problemu z limitami nie ma i tylko 25 przekroczyło górny pułap ustalony w 2010 r., a w krakowskim pogotowiu jeździ 270 kierowców. - Czy to oznacza, że oni jeżdżą do wypadków wolniej? - pytała, tłumacząc jednocześnie, że limity mają "motywować kierowców do bardziej ekonomicznej jazdy".
- Wniosek o zapłacenie za paliwo wystosowała komisja szkodowa, która uznała, że tych wypadków przekroczenia limitu nie da się wyjaśnić, a mały margines na to jest - dodała Korgul. Kierowcy mają 7 dni na złożenie wyjaśnień dotyczących ich jazdy karetkami. ZOBACZ CAŁE PISMO KRAKOWSKIEGO POGOTOWIA
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24