Samochód prowadzony przez szefa szkolenia Służby Ochrony Państwa uderzył w łosia. Do zdarzenia doszło w środę wieczorem w Raduczu w województwie łódzkim. Rzecznik SOP zapewnił nas, że oficerowi nic się nie stało.
Szef szkolenia Służby Ochrony Państwa jechał w środę pod wieczór służbowym samochodem do ośrodka szkoleniowego w Raduczu w woj. łódzkim. Droga wiodła przez las. Gdy już dojeżdżał do ośrodka, doszło do zderzenia z łosiem.
Zdarzenie potwierdził w rozmowie z tvn24.pl rzecznik SOP Bogusław Piórkowski. Poinformował, że doszło do niego około godziny 18. - Na drogę wybiegły dwa łosie. Jednego udało się ominąć, ale w drugiego uderzył. Samochód jest delikatnie pokiereszowany, ale funkcjonariuszowi nic się nie stało - zaznaczył rzecznik. Dodał, że łosie uciekły, a samochód z miejsca kolizji został zabrany przez lawetę.
Awans współpracownika komendanta
Według informacji tvn24.pl ze źródeł zbliżonych do Służby Ochrony Państwa, w styczniu została zmieniona struktura tej służby - obok 12 oznaczanych cyframi rzymskimi zarządów (komórek organizacyjnych SOP) powstały dwa nowe - XIII pirotechniki i XIV szkolenia.
Na pełniącego obowiązki dyrektora zarządu szkolenia został mianowany były oficer ochrony, który od ponad roku nadzorował szkolenie funkcjonariuszy, ale nie na tak wysokim stanowisku. Dyrektorzy zarządów to kadra kierownicza SOP-u, są o jeden szczebel niżej od ścisłego kierownictwa służby, czyli komendanta i jego zastępców. Szef szkolenia jest bliskim współpracownikiem komendanta SOP mjr. Pawła Olszewskiego.
Według naszych informatorów świeżo upieczony szef szkoleniówki wybrał się w środę do ośrodka szkoleniowego w Raduczu, gdzie odbywa się kurs szkoleniowy, by przeprowadzić tam kontrolę.
- Zasada jest taka, że gdy szef szkoleniówki chce zrobić niezapowiedzianą kontrolę, to powinien jechać sam, bez kierowcy. W przeciwnym razie zaraz po wyjechaniu kierowcy z garaży [dział transportu w SOP - red.] w Raduczu już by wiedzieli, że będzie kontrola - tłumaczy nasz rozmówca.
"Tajna" kontrola ujawniona przez łosia
Stłuczka świeżo upieczonego dyrektora, który chciał przyjechać na "tajną" kontrolę do ośrodka szkoleniowego szybko zaczęła krążyć wśród funkcjonariuszy w formie anegdoty i wysyłanych przez komunikatory filmików.
Na jednym z nich z lasu wybiega łoś i krzyczy: "Uwaga! Panowie! Dyrektor przyjechał!".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: SOP