Dwa pojemniki z radioaktywnym pierwiastkiem znaleźli nastolatkowie w Świętochłowicach na Śląsku. Znajduje się w nich prawdopodobnie kobalt.
Pojemniki porzucił bezdomny złomiarz, po tym jak nie mógł ich sprzedać w punkcie złomu. Policjanci podejrzewają, że ukradł je z jednego z pobliskich zakładów przemysłowych. Na razie jednak, mężczyzna jest pijany i nie może wyjaśnić całej sprawy
Ewakuowano okolicę
Wykonane pomiary dały pewność, że nie było i nie ma żadnego niebezpieczeństwa informuje śląska straż pożarna
- Na miejsce przyjechały specjalistyczne zastępy strażaków z Gliwic i Bielska-Białej. Wykonane pomiary dały pewność, że nie było i nie ma żadnego niebezpieczeństwa - Aneta Gołębiowska ze śląskiej straży pożarnej. Walcowate pojemniki są szczelnie zamknięte i niemożliwe do otwarcia bez specjalistycznego urządzenia.
Niebezpieczeństwo tylko przy połknięciu
Zastępca komendanta policji w Świętochłowicach podinsp. Jerzy Kryczka mówi, że według specjalistów pojemniki nie stanowiłyby zagrożenia nawet jeśli byłyby otwarte. - Ten środek stwarzałby zagrożenie dla życia tylko wtedy, gdyby ktoś go połknął – podkreślił. Co tak naprawdę znajduje się w pojemnikach i czy rzeczywiście jest całkowicie bezpieczne, sprawdzą jednak specjaliści z Państwowej Agencji Atomistyki.
Kobalt jest srebrzystym metalem dodawanym do stopów magnetycznych. Izotop tego pierwiastka - kobalt-60 - emituje promieniowanie gamma i jest wykorzystywany między innymi do napromieniowania komórek nowotworowych, a także do prześwietleń elementów metalowych. Przy jego pomocy, sprawdza się np. konstrukcje mostów i szyn.
Źródło: PAP, tvn24.pl