Prawie 800 tys. zł za tydzień w szpitalu i transport do Polski. - Po usłyszeniu tej kwoty prawie stanęło mi serce - mówi Andrzej Kumorowicz, zięć Stanisława Nowickiego, który na wakacjach w Meksyku dostał udaru mózgu. Rodzina nie ma co liczyć na tak dużą pomoc ubezpieczyciela, bowiem wykupiony standardowy pakiet nie pokrywa takich kosztów. Dlatego teraz najbliżsi pana Stanisława rozpaczliwie szukają pomocy. Materiał "Faktów" TVN.
Stanisław Nowicki ostatni tydzień stycznia spędził z rodziną na urlopie w Meksyku. Niestety tuż przed powrotem do Polski dostał udaru mózgu. Meksykański szpital udzielił pacjentowi bardzo profesjonalnej pomocy. Chory miał wykonane wszystkie potrzebne badania łącznie z tomografią komputerową.
Na koniec Meksykanie wystawili jednak za tygodniowy pobyt pana Stanisława w szpitalu rachunek. Na 105 tysięcy dolarów.
- Po usłyszeniu tej kwoty prawie stanęło mi serce. Zacząłem się zastanawiać skąd wzięły się takie pieniądze - mówi Andrzej Kumorowicz, zięć Stanisława Nowickiego. A koszt pobytu pana Stanisława w szpitalu z każdym dniem rośnie.
Transport do Polski
Na tym jednak nie koniec wydatków.
Pana Stanisława trzeba teraz przewieźć do Polski, a ponieważ pacjent leży pod respiratorem może być przewieziony z Meksyku tylko specjalnie w tym celu wynajętym samolotem medycznym, którego koszt wynosi co najmniej 82 tys. euro.
Rodzina pana Stanisława nie ma co liczyć na ubezpieczenie wykupili bowiem najtańszą opcję, która przewiduje refundację kosztów za jeden dzień pobytu w szpitalu.
- Nie jesteśmy w stanie tego zapłacić i nigdy nie będziemy. Oczekujemy na pomoc ministerstwa zdrowia, biura podróży, które powinno pomóc nam sprowadzić tatę do kraju - mówi Justyna Kumorowicz, córka Stanisława Nowickiego.
Przerażające dane
Biuro turystyczne i firma ubezpieczeniowa wzruszają jednak ramionami. Klienci bowiem z własnej winy mają teraz problemy.
W biurze TUI aż 60 proc. klientów nie wykupuje dodatkowego ubezpieczenia. A wśród tych, którzy decydują się na wyjazd last minute nie wykupuje aż 80 procent. W innych biurach jest podobnie.
Jak tłumaczy Ireneusz Gołąbek z biura podróży TUI, klienci na każdym etapie podróży są zachęcani do dodatkowego ubezpieczenia. W tym wypadku takie ubezpieczenie kosztowało 90 zł, na jego zakup jednak się nie zdecydowano.
Brak pomocy
Dlatego teraz rodzina pana Stanisława szuka pomocy.
- Gdziekolwiek się nie udajemy zostajemy odsyłani gdzieś tam. Najczęściej odsyłają nas do konsula, który powinien nam pomóc, a konsul powiedział nam, że jest 2 tys. km od miejsca gdzie znajduje się teściu i nie jest w stanie nic zrobić, bo obsługuje się 7 krajów, a jego budżet wynosi tyle, ile koszty leczenia - mówi Andrzej Kumorowicz.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24