PSL zamierza pozwać Janusza Korwin-Mikkego w trybie wyborczym za sugerowanie fałszerstw dokonanych przez ludowców podczas wyborów samorządowych w 2010 roku. Lider Kongresu Nowej Prawicy, powołując się na mapy przygotowane przez profesora PAN, złożył zawiadomienie do Prokuratora Generalnego o popełnieniu przestępstwa polegającego na sfałszowaniu wyborów.
Opracowanie nt. wyborów samorządowych z 2010 roku, na które powołuje się Korwin-Mikke, przygotował specjalizujący się w geografii politycznej prof. Polskiej Akademii Nauk dr hab. Przemysław Śleszyński. Przekazał je również nam.
Ekspert analizie poddał głosowanie do sejmików wojewódzkich (to one później wybierają marszałków województw). To właśnie podczas głosowania do sejmików województw w 2010 roku oddano najwięcej nieważnych głosów – w skali kraju było to aż 12,06 proc. Najwięcej głosów nieważnych wynikało z niepostawienia żadnego "x" (71,92 proc). 26,74 proc. zaś z postawienia więcej niż jednego krzyżyka.
Rekordowy odsetek nieważnych głosów w woj. mazowieckim
Śleszyński swoje opracowanie oparł na danych Państwowej Komisji Wyborczej, które są ogólnie dostępne. Profesor PAN zestawił je ze sobą, a następnie stworzył mapy Polski, na których zaznaczył obszary o podwyższonym i obniżonym udziale głosów nieważnych.
Pierwsza pokazuje ogólny rozkład głosów nieważnych w kraju w poszczególnych gminach, następna odsetek głosów nieważnych wskutek niepostawienia znaku "x". Trzecia i ostatnia mapa to prezentacja liczby głosów w wyniku postawienia dwóch i więcej krzyżyków na liście nazwisk. I to ona wzbudza największe zainteresowanie.
Wynika z niej, że w żadnym innym województwie nie oddano tak dużej liczby nieważnych tego rodzaju głosów, jak w woj. mazowieckim. Zależnie od gminy było to od ok. 5 do 10 proc., a w niektórych sięgał nawet od 10 do 27 proc. Wyjątkiem jest sama Warszawa, gdzie odsetek głosów nieważnych jest stosunkowo niski.
Różnica pomiędzy Mazowszem a innymi regionami jest znacząca. W pozostałych województwach odsetek głosów nieważnych jest zdecydowanie niższy - szczególnie po stronie ściany wschodniej.
Co więcej, wysoki odsetek nieważnych głosów występuje stricte w obrębie administracyjnym woj. mazowieckiego. W gminach tuż za granicą województwa jest on już ewidentnie niższy. Taka tendencja na Mazowszu nie jest jednak zauważalna, gdy zestawimy liczbę głosów nieważnych wskutek niezaznaczenia żadnego krzyżyka. Tu woj. mazowieckie plasuje się już w średniej krajowej.
"Frapujące" zjawisko. "Nie wykluczam żadnych hipotez"
I mimo, iż w pozostałych regionach odsetek głosów nieważnych jest mniejszy niż w Mazowieckiem, to zauważalny jest inny trend -zbieganie się poszczególnych obszarów o konkretnym odsetku nieważnych głosów dokładnie z granicami administracyjnymi województw.
Śleszyński zjawisko to określa jako "frapujące". Wyników swoich badań komentować jednak nie chce. - Nie sugeruję, ani nie wykluczam żadnych hipotez, które nasuwają się przy interpretacji przestrzennej rozkładu głosów nieważnych. Jest to zbyt poważna sprawa i tym bardziej powinna być rzetelnie objaśniona - pisze tylko w swoim opracowaniu.
Korwin-Mikke: Doszło do fałszerstwa. Za to grozi kryminał
Janusz Korwin-Mikke opracowanie profesora PAN uznał za dowód fałszerstwa wyborów podczas wyborów w 2010 roku. W czwartek przed południem złożył w tej sprawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do Prokuratora Generalnego.
- Doszło z całą pewnością do masowych fałszerstw w okręgu w okręgu mazowieckim i dokonanych niestety przez PSL - powiedział Korwin-Mikke. Podkreślił, że wysoki odsetek nieważnych głosów na Mazowszu pokrywa się dokładnie z granicami administracyjnymi województwa. - W tym akurat województwie są wyjątkowo dobre wyniki PSL-u, natomiast ogromna ilość głosów nieważnych. Fałszerstwo polega na dodawaniu drugiego krzyżyka (...) i ewentualnie dosypywaniu głosów innych - tłumaczył. I dodał: - Za to jest duży kryminał.
Chodzi o to, że by przed wyborami zastraszyć komisje, żeby nie robiły szwindli. Janusz Korwin-Mikke
Polityk przypomniał, że już dwukrotnie składał zawiadomienie o fałszerstwie podczas wyborów. Z powodu braku dowodów - bezskutecznie. Wyraził nadzieję, że tym razem prokuratura podejmie odpowiednie działania. - Chodzi o to, że by przed wyborami zastraszyć komisje, żeby nie robiły szwindli - podkreślił.
Wpierw żarty, potem pozew
Początkowo politycy PSL zarzutów Korwin-Mikkego nie komentowali zbyt poważnie.
- Facet się szarpie raz w jedną, raz w drugą stronę. PKW nie zarejestrowała mu (wszystkich) list, to wykombinował, że tamte wybory są nieważne – mówił nam poseł PSL i szef klubu partii Stanisław Żelichowski.
Eugeniusz Kłopotek z oskarżeń wręcz się śmiał. - Niezbadane są działania pana Janusza Korwin-Mikkego. Bozia rozum odbiera co niektórym w gorącym okresie kampanii wyborczej - żartował podkreślając, że w ubiegłorocznych wyborach PSL w sejmikach wojewódzkich "wypadło doskonale".
Nieco później ludowcy postanowili jednak zmienić strategię. Jak poinformował sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL Józef Szczepańczyk, partia pozwie w trybie wyborczym Korwin-Mikkego za konkretne zdanie, które wypowiedział lider Nowej Prawicy: Doszło z całą pewnością do masowych fałszerstw w okręgu mazowieckim dokonanych niestety przez PSL. Ludowcy będą domagać się sprostowania tej wypowiedzi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Fot. PAP/Paweł Supernak