Po pół roku przepychanek sądowo-formalnych wojsko ostatecznie zdecydowało się podpisać umowę na dostawę nowych holowników dla Marynarki Wojennej. Wcześniej MON chciał skasować cały przetarg. Ostatecznie stanęło na anulowaniu anulowania anulowanego anulowania, po którym w końcu podpisano umowę.
Informację o podpisaniu umowy na dostawę nowych okrętów podał Inspektorat Uzbrojenia odpowiadający za zakupy sprzętu dla wojska. Zrobiono to 19 czerwca. Ostatecznie sześć holowników dla Marynarki Wojennej zaprojektuje i zbuduje Stocznia Remontowa Shipbuilding z Gdańska.
Anulowania anulowań
Zawiłą historię postępowania już wielokrotnie opisywaliśmy na naszym portalu. Gdańska firma została teoretycznie wybrana już w grudniu 2016 roku, po dwóch latach analiz i negocjacji. Okazało się, że to jednak nie jest koniec. Najpierw od wyniku przetargu dwukrotnie odwoływali się przegrani rywale Remontowej. Ich odwołania oddalono i w styczniu można było podpisywać umowę. Wówczas do akcji wkroczył jednak wewnętrzny Departament Kontroli MON, który stwierdził, że przetarg miał "nieusuwalną wadę" i trzeba go całkowicie skasować. Specjaliści w rozmowie z tvn24.pl nie rozumieli jednak o co chodzi, a ich zdaniem to co miało być "nieusuwalną wadą" (zmiana wymaganego rozmiaru okrętu) wcale nią nie było.
- Przecież można zmieniać wymagania w trakcie postępowania, jak się powiadomi o tym uczestników. Trzeba im tylko dać więcej czasu na złożenie oferty - mówił tvn24.pl Tomasz Dmitruk z "Dziennika Zbrojnego". Pomimo tego pod koniec marca ogłoszono anulowanie postępowania. Stocznia wykazała wojsku błędy formalne w decyzji, więc MON sam zdecydował się anulować anulowanie i poprawić braki. W kwietniu po raz kolejny ogłoszono anulowanie postępowania. Stocznia zaskarżyła decyzję do Krajowej Izby Odwoławczej, która pod koniec kwietnia przyznała jej rację - MON nie ma racji wytykając "nieusuwalną wadę". Doszło więc do anulowania anulowania anulowanego anulowania.
MON mógł walczyć dalej i odwołać się do sądu, jednak po ponad miesiącu analiz najwyraźniej nie zdecydowano się tego robić i ostatecznie podpisano umowę. Tym samym skończyła się sądowa epopeja.
Jasny punkt w tunelu
Choć na razie korowód anulowań wydaje się dobrze kończyć z punktu widzenia Marynarki Wojennej, to cała sprawa dobrze pokazuje, jak nieefektywne jest prawo według którego kupowane jest uzbrojenie dla wojska. Wielu ekspertów krytykuje korzystanie do tego celu z prawa zamówień publicznych. - Kupujemy czołgi tak samo, jak papier do ksero - zżymał się w rozmowie z tvn24.pl anonimowy były wysokiej rangą oficer Inspektoratu Uzbrojenia. O problemach z zakupami sprzętu do wojska pisaliśmy szerzej w Magazynie TVN24. Prawo to jeden z powodów, przez które są poważne problemy z modernizacją sił zbrojnych. Sześć nowych okrętów ma trafić w ręce marynarzy w latach 2019-2020. Będą kosztować 283 miliony złotych. Ich zadaniem będzie nie tylko holowanie innych okrętów, ale też udzielanie im różnej pomocy w razie uszkodzeń, dostarczanie zaopatrzenia, usuwanie skażeń (np. rozlanej ropy), udzielanie pomocy rozbitkom czy wyciąganie z wody torped ćwiczebnych.
Nie będą to największe czy najcenniejsze okręty Marynarki Wojennej, jednak pełniące ważną, choć mało wdzięczną rolę pomocniczą. Problem w tym, że najprawdopodobniej będą to najliczniejsze nowe jednostki, na które polscy marynarze mogą liczyć w najbliższych latach. Cały program modernizacji Marynarki Wojennej jest mocno opóźniony. O tym w jak bardzo trudnej sytuacji jest Marynarka Wojenna również pisaliśmy w Magazynie TVN24. Poza sześcioma holownikami do 2020 roku marynarze mogą dostać jeszcze ewentualnie trzy nowe niszczyciele min typu Kormoran II i okręt patrolowy Ślązak. Żadnych nowych okrętów głównych klas, takich jak fregaty, korwety czy okręty podwodne. Te mają pojawiać się ewentualnie w przyszłej dekadzie.
Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia/domena publiczna | Żeglarz