Pasja i zamiłowanie do polskiej motoryzacji Jana Guzickiego sprawiły, że na ulicach Łodzi znów można spotkać milicyjne warszawę i poloneza. Obydwa modele zostały pomalowane i wyposażone w oryginalny sprzęt z minionego ustroju.
Warszawa 223 pochodzi z 1973 roku, ale wygląda tak, jakby z salonu wyjechała dzisiaj. Auto zyskało milicyjne barwy oraz wyposażenie. We wnętrzu znajdziemy oryginalną radiostację ze słuchawką. Auto posiada również sprawną syrenę policyjną z czasów PRL, która swoim przenikliwym dźwiękiem przypomina minioną epokę.
Warszawa do tej pory posiada fabrycznie zamontowany silnik. Właściciel mówi o niej pieszczotliwie "Warszawka".
Polonez "Borewicz"
W 2012 roku Jan Guzicki kupił poloneza (model zwany Borewicz). Uratował go przed złomowaniem i przywrócił do czasów świetności. Auto pochodzi z 1985 roku. Samochód, oprócz malowania, zyskał stację do nagłośnienia, manipulator, który służy do regulacji nagłośnienia oraz oryginalną milicyjna syrenę. Wnętrze poloneza tylko detalami różni się od typowego wozu z epoki PRL. Brakuje tylko skaju na tylnych siedzeniach. Na razie nie ma również szyby, która oddzielała milicjantów od przewożonych osób.
Jednak i te detale niedługo w polonezie mają się pojawić.
Miła niespodzianka na drodze
Jak mówi Jan Guzicki, oba auta przyciągają uwagę. Ludzie na ulicy na widok warszawy czy poloneza krzyczą, machają lub unoszą kciuki w górę. Mimo że milicja nie kojarzy się dobrze Polakom, to właściciel twierdzi, że nie spotkał się jeszcze z negatywną reakcją na swoje samochody.
- Samochody działają również prewencyjnie na innych kierowców – podkreśla Guzicki. – Często zdarza się, że kierowcy rozmawiający przez telefon komórkowy, na widok mojego samochodu natychmiast odkładają słuchawkę - opisuje.
Właściciel zwraca też uwagę, że niektórzy kierowcy zwalniają i jadą przepisowo, nie odróżniając milicyjnego radiowozu od policyjnego. - Współcześni policjanci też są życzliwi i z zaciekawieniem obserwują auta – kwituje Guzicki.
Syrena tylko na podwórku
Mimo że w obydwu samochodach działają koguty i syreny, włączyć można je tylko poza drogami publicznymi.
- Zabytkowe samochody nie mogą udawać uprzywilejowanych - tłumaczy st. asp. Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Kierowca nie łamie prawa, jeżeli jeździ po ulicach jak każdy inny uczestnik ruchu - dodaje Gwis.
Początek pasji
Jan Guzicki swoją przygodę z policyjną motoryzacją rozpoczął, kupując motocykl marki Kawasaki. Jest to typowa maszyna pościgowa amerykańskich policjantów. Następnie nasz rozmówca kupił warszawę i poloneza.
- Zwykły samochód nie przyciąga tak uwagi jak milicyjny, dlatego obydwa pojazdy zostały przerobione – podkreśla Guzicki.
O części, szczególnie milicyjne, było trudno, ale z pomocą przyjaciół zrealizował swoje marzenia. Tak powstały dwa modele milicyjnych radiowozów rodem z PRL-u.
Autor: JZ/mz / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź