- Chcąc przyjść z ulgą, za daleko zawłaszczyłem sobie prawo do mówienia o zgodności identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej - przyznał w "Kropce nad i" w TVN24 ks. Henryk Błaszczyk, świadek identyfikacji ciał w Moskwie. - To nie jest moja kompetencja. Moim miejscem tam była kapilica, modlitwa, różaniec, msza św., to była moja posługa - dodał.
Ks. Błaszczyk przeprosił za swoje wcześniejsze komentarze, wśród nich za słowa: "eksumacja to szaleństwo". - Rodziny i prokuratura mają prawo do ekshumacji - stwierdził.
Zdaniem księdza, oburzenie członków rodzin ofiar w zwiazku z zamianą ciał "jest w pełni zasadne". - Możemy wyobrazić sobie dramat, jaki przeżywają najbliżsi ofiar. (...) Sytuacja jest potwornie dramatyczna - powiedział. Dodał, iż to dobrze, że prokuratura podjęła temat eksumacji.
"Odczuwam żal do Rosjan"
Wspominając swój pobyt w Moskwie, powiedział, że był tam wyłącznie jako duszpasterz. - Niepotrzebnie wziąłem na siebie odpowiedzialność za kwestię identyfikacji ciał. Nie mam do tego kompetencji - ocenił. Dodał, że nie chce być źródłem jakiegokolwiek cierpienia bliskich ofiar katastrofy.
Ksiądz wspominał, że widział moment, kiedy zwłoki ofiar były przygotowywane do procedury celnej. - Ciała były w otulinie foliowej z opisem nazwiska, mogliśmy dopasować tablicę z właściwym imieniem i nazwiskiem. Nasza modlitwa była nad ciałem, które już rozpoznaliśmy - mówił.
- Uwierzyłem, że to, co zostało wykonane w Moskwie, zostało wykonane dobrze - powiedział. Wspominał "ogromne zaangażowanie i tytaniczną pracę" osób pomagających przy identyfikacji ciał. - Dzisiaj widzimy w świetle tej ekshumacji (ciała Anny Walentynowicz - red.), że nie wszystko wykonano tak, jak należało, bo mamy dramat pomylonych ciał. Osobiście odczuwam żal do Rosjan, że to się zdarzyło - powiedział.
- Nie wiem, na którym etapie mogło dojść do pomyłki - stwierdził.
Jak zauważył, część rodzin towarzyszyła ciałom swoich bliskich od początku do końca, aż do włożenia do trumny. Inni - tuż po rozpoznaniu ciała, wracali do kraju. - Rodziny, które trwały do końca i ten zakaz (otwierania trumien - red.) pokonały swoją determinacją, mają pewność, że pochowały swoich bliskich - mówił.
"Nie znajduję w Kopacz woli fałszowania rzeczywistości"
Ks. Błaszczyk dodał, że - wbrew zarzutom kierowanym do Ewy Kopacz, ówczesnej minister zdrowia - "nie znajduje w niej woli fałszowania rzeczywistości". - Nie było takiej intencji - stwierdził.
W kontekście sekcji zwłok przeprowadzanych w Moskwie, część rodzin ofiar, m.in. córka byłego posła PiS, Małgorzata Wassermann, zwrócali uwagę na wypowiedzi minister Ewy Kopacz, która po katastrofie zapewniała, że rosyjscy eksperci pracowali wówczas ramię w ramię z polskimi specjalistami. Córka Wassermanna wskazywała, że może być to nie tylko kwestia kłamstwa, ale też utrudniania śledztwa przez Kopacz.
Zamienione ciała
Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że z przeprowadzonych badań genetycznych wynika jednoznacznie, że ekshumowane w zeszłym tygodniu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej "zostały ze sobą wzajemnie zamienione".
W ubiegłym tygodniu - w poniedziałek i wtorek - prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była - jak potwierdzili jej bliscy - Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych, gdyż bliscy i prokuratura nie ujawnili personaliów - Teresa Walewska-Przyjałkowska. Powodem ekshumacji - jak informowała prokuratura - były wątpliwości, czy ciała te nie zostały ze sobą zamienione; wątpliwości powstały na podstawie m.in. dokumentów przekazanych z Rosji. Badania genetyczne ekshumowanych ciał były przeprowadzane w dwóch ośrodkach w Bydgoszczy i we Wrocławiu; niezależnie od siebie.
Autor: MON/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24