Sprawę Bartłomieja Misiewicza od kilku miesięcy śledziła cała Polska. Po tym, jak media opisały, że na stanowisku pełnomocnika zarządu do spraw komunikacji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej były rzecznik ministerstwa obrony miałby zarabiać 50 tysięcy złotych, prezes PiS Jarosław Kaczyński zawiesił go w prawach członka tej partii. Powołana została także specjalna komisja, która ma zbadać zarzuty stawiane Misiewiczowi.
Jak poinformował członek komisji Marek Suski (PiS), w czwartek o 11 odbędzie się pierwsze posiedzenie komisji do spraw zbadania zarzutów stawianych Bartłomiejowi Misiewiczowi. - Poprosimy Bartłomieja Misiewicza o złożenie wyjaśnień przed komisją - dodał.
Pytany przez PAP, czy komisja zamierza wezwać do złożenia wyjaśnień również inne osoby, Suski odpowiedział, że komisja przewiduje przesłuchanie kolejnych osób.
- W tej chwili mogę potwierdzić pana Misiewicza, natomiast co do innych osób jeszcze nie mogę potwierdzić - dodał Suski.
Kto w komisji?
W środę prezes PiS Jarosław Kaczyński podpisał decyzję zawieszającą Misiewicza w prawach członka PiS. Misiewicz - były rzecznik MON i były szef gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza - niedawno został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa.
O decyzjach ws. zawieszenia Misiewicza w prawach członka PiS i o powołaniu komisji ds. zbadania stawianych mu zarzutów, poinformowała w środę rzeczniczka PiS Beata Mazurek. W skład komisji weszło trzech przedstawicieli PiS - dwaj wiceprezesi partii Joachim Brudziński i Mariusz Kamiński oraz poseł Suski, który jest członkiem Komitetu Politycznego partii.
Brudziński jeszcze we wtorek wypowiadał się na temat sprawy Misiewicza w "Jeden na jeden" w TVN24. Jak przekonywał, były rzecznik MON "przejdzie do historii europejskiego PR".
- Jak by przeanalizować sukces zdolności wypromowania nazwiska Misiewicza, to Bartłomiej Misiewicz przejdzie do historii europejskiego PR-u - ocenił. - Nie jestem zwolennikiem tego, żeby wyrzucić na zbity pysk, wszystko wskazuje na to, że zdolnego, młodego człowieka - dodał.
Kolejnym członkiem komisji jest Marek Suski, który jest także wiceprzewodniczącym komisji śledczej do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold.
Marek Suski zasłynął, gdy w trakcie posiedzenia komisji ds. Amber Gold w połowie grudnia dopytywał byłego prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku o jego znajomość z tajemniczą carycą.
- Nie znam carycy. Jedyna, jaką znam, to Katarzyna - odpowiedział Ryszard Milewski. - Może pan podać nazwisko? - dopytał Suski. - Katarzyna Wielka - odparł sędzia. To wywołało śmiech pozostałych członków komisji. Jedynie Suski zachował powagę.
Sprawę Misiewicza badać będzie także Mariusz Kamiński, były szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a od 2015 r. minister koordynator ds. służb specjalnych.
Mariusz Kamiński w marcu 2015 r. został skazany na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy "aferze gruntowej" w 2007 r. Proces dotyczył operacji CBA z lata 2007 r. CBA zakończyło tę operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" gruntu na Mazurach w kierowanym przez Andrzeja Leppera ministerstwie rolnictwa.
W połowie listopada 2015 r. Kamiński został ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę za działania w tzw. "aferze gruntowej".
Misiewicz zawieszony
W środę "Rzeczpospolita" oraz "Fakt" podały informację o rzekomych zarobkach Misiewicza w PGZ. Według gazet miał on zarabiać 50 tys. zł miesięcznie za pracę na stanowisku pełnomocnika zarządu ds. komunikacji w PGZ i może liczyć na służbowy samochód.
Rzecznik PGZ Łukasz Prus stwierdził, że nie jest prawdą, iż miesięczne wynagrodzenie Misiewicza wynosi 50 tys. zł. Według niego wynagrodzenie żadnego z pełnomocników zarządu spółki nie sięga tej kwoty. Misiewicz już pracował w PGZ. 31 sierpnia 2016 r. został powołany w skład jej rady nadzorczej.
Rzecznika PiS podkreśliła na środowej konferencji prasowej, że celem powołanej w PiS komisji jest zbadanie zarzutów stawianych wobec Misiewicza oraz okoliczności jego zatrudnienia.
Zawieszenie Misiewicza w prawach członka PiS zapowiedział na wcześniejszym środowym briefingu prasowym prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Chciałbym powiedzieć kilka słów w tej bulwersującej sprawie, która dzisiaj znalazła się w mediach. Chodzi o pana Misiewicza. Otóż, zaraz po przybyciu do siedziby partii, a prosto stąd, jadę do siedziby partii, podpiszę decyzję o jego zawieszeniu w prawach członka partii - powiedział wówczas Kaczyński. Zapowiedział wtedy także, że zdecydował "o powołaniu komisji PiS ds. zbadania całej tej sprawy, zarówno tego ostatniego wydarzenia, jak i tych poprzednich".
Prezes PiS zaznaczył, że "w okresie pomiędzy posiedzeniami Komitetu Politycznego, prezes partii w Prawie i Sprawiedliwości wypełnia funkcje Komitetu". "Mam więc prawo powołać taką komisję i z tego prawa mam właśnie zamiar skorzystać" - dodał.
Wyraził nadzieję, że komisja będzie działała szybko, chociaż - jak zastrzegł - "oczywiście troszkę czasu to zajmie". - Wtedy wyjaśnimy wszystkie szczegóły tych wszystkich wydarzeń, które tak bulwersowały opinię publiczną w ciągu ostatnich miesięcy - oświadczył lider PiS.
Umowa rozwiązana
Po godzinie 18 Polska Grupa Zbrojeniowa opublikowała na swojej stronie internetowej informację, że umowa o pracę między PGZ a Bartłomiejem Misiewiczem została rozwiązana za porozumieniem stron.
Autor: mw/sk / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24