Prokuratura niespodziewanie wycofała apelację w sprawie odszkodowania dla byłego senatora Zbigniewa Romaszewskiego za szykany w PRL - pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
Sprawa odszkodowania i zadośćuczynienia dla legendarnego opozycjonisty z czasów PRL, byłego senatora PiS Zbigniewa Romaszewskiego, wywołała na początku roku gorącą debatę publiczną.
Sąd przyznał mu łącznie 240 tys. zł za krzywdy doznane od komunistycznych władz. Prokuratura uznała, że kwota jest wygórowana i wniosła apelację.
W ostatniej chwili
Jak podaje gazeta, 26 czerwca apelacją miał rozpoznać skład sędziowski, któremu przewodniczył sam szef wydziału karnego Sądu Apelacyjnego sędzia Jerzy Leder. Ale - jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" - apelacja nagle została cofnięta.
Prawo to dopuszcza, lecz takie sytuacje zdarzają się rzadko. Na niecodzienny krok zdecydował się nie autor apelacji Stanisław Wieśniakowski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, ale prokurator wyższego szczebla, który miał obsadzać wokandę - Danuta Drösler z Prokuratury Apelacyjnej.
"Rzeczpospolita" pisze, że prokurator uznała, iż wyrok "nie jest dotknięty wadą bezwzględną i nie jest rażąco niesprawiedliwy". - Sąd należycie uzasadnił, dlaczego przyznał w takiej wysokości rekompensatę doznanych szkód i krzywd. Pan Romaszewski siedział w więzieniu dwa lata, w warunkach izolacji przebywała jego żona i córka, z którymi nie miał kontaktu – mówi gazecie.
Sprawa jest zamknięta, sąd pozostawił apelację bez rozpoznania.
Autor: mn/ja / Źródło: PAP, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24