Przegląd prasy. Milczanowski o Wałęsie: nie mam zamiaru kiedykolwiek z nim rozmawiać

 
Milczanowski postanowił odejść z fundacji po tym, jak Lech Wałęsa przeprosił Oleksego
Źródło: TVN24

- To jest koniec naszej znajomości. Nie mam najmniejszego zamiaru kiedykolwiek z nim rozmawiać, kiedykolwiek się z nim spotkać - tak o Lechu Wałęsie powiedział w rozmowie z "Wprost" Andrzej Milczanowski, były szef MSW. Do 8 stycznia był w radzie fundacji "Instytut Lecha Wałęsy". Odszedł, gdy były prezydent przeprosił Józefa Oleksego - pośmiertnie - za aferę "Olina".

- Po prostu chcę się zachować wobec Wałęsy elegancko. Odszedłem na skutek drastycznie odmiennej oceny tzw. sprawy Józefa Oleksego. To był jedyny powód mojego natychmiastowego odejścia z fundacji. Gdybym się tak nie zachował, gdybym nie podziękował Wałęsie za pracę w jego fundacji, to po prostu byłbym szmaciarzem. Moja reakcja była logiczna. To był natychmiastowy odruch - tłumaczył.

"To mleko się już rozlało"

Milczanowski postanowił odejść z fundacji po tym, jak Lech Wałęsa przeprosił zmarłego niedawno byłego premiera i przewodniczącego SLD Józefa Oleksego za oskarżenia o szpiegostwo na rzecz Rosji.

- Współpraca z Fundacją "Instytut Lecha Wałęsy" i stosunki z byłym prezydentem to temat zamknięty. To jest koniec naszej znajomości. Nie mam najmniejszego zamiaru kiedykolwiek z nim rozmawiać, kiedykolwiek się z nim spotkać. To jest rozdział zamknięty. To mleko się już rozlało - zaznaczył były minister spraw wewnętrznych.

"Dziś postąpiłbym tak samo"

Wcześniej Milczanowski powiedział na antenie Radia Szczecin, że nie żałuje swojej decyzji z 1995 roku i dziś też skierowałby pismo do prokuratury w sprawie uzasadnionego podejrzenia przestępstwa.

- Miałem podstawy, aby sprawę współpracy Józefa Oleksego z obcym wywiadem skierować do prokuratury - powiedział. - Dziś postąpiłbym tak samo - dodał.

Andrzej Milczanowski był ministrem w rządzie Józefa Oleksego. W 1995 roku z trybuny sejmowej oskarżył go o szpiegostwo na rzecz Rosji. Jego pseudonimem miał być "Olin". Miesiąc później, po wszczęciu przez prokuraturę wojskową śledztwa w tej sprawie, Oleksy podał się do dymisji. Śledztwo umorzono z powodu braku dowodów. Po oskarżeniach Józef Oleksy ustąpił z funkcji premiera.

Autor: eos//rzw / Źródło: Wprost, Radio Szczecin, tvn24.pl

Czytaj także: