Od blisko roku rodzice przedszkolaków czekają na wyciągnięcie konsekwencji za karygodne zachowania przedszkolanki wobec ich dzieci. Mimo wielu dowodów świadczących o stosowaniu przemocy, kobieta wciąż pracuje z dziećmi. Materiał "Uwagi" TVN.
- Ci rodzice zmyślają! - odpiera zarzuty przedszkolanka Elżbieta Piniaga. Dowody, że stosowała przemoc wobec dzieci, są jednak mocne. Wśród nich nagrania, na których słychać wyraźnie, jak kobieta straszy dzieci, że "dostaną pasem".
Olga Czarnotta, mama Michała, zorientowała się, że dzieje się coś złego, kiedy jej synek zaczął budzić się z płaczem. - Mówił, że nie chce iść do przedszkola. W końcu przyznał, że pani uderzyła go w twarz - mówi nam Olga Czarnotta.
Relację chłopca potwierdza pracownica przedszkola w Baniach Mazurskich, Marta Franke. - Michał rozpłakał się i przybiegł do mnie a ja go przytuliłam - wspomina i dodaje, że nie był to jedyny przypadek karygodnego traktowania dzieci. Jeden z chłopców w ramach kary za niegrzeczne zachowanie został zamknięty sam w pokoju. - Popłakał się i posiusiał - relacjonuje Franke.
Bezskuteczne skargi
Rodzice skarżyli się dyrektorowi placówki, a mama Michała zgłosiła sprawę na policję. Ta wszczęła śledztwo w sprawie znęcania się nad dziećmi. Pomimo że kilkoro rodziców zeznało, że wobec ich dzieci stosowano przemoc, śledztwo jednak umorzono.
- Materiał dowodowy nie wykazał, jakoby przedszkolanka stosowała przemoc - mówi rzeczniczka komendy powiatowej policji w Gołdapi, Anna Barszczewska.
W związku z tym dyrektor placówki nie wyciągnął wobec przedszkolanki żadnych konsekwencji. - Nikt nie widział, żeby dziecko zostało uderzone po twarzy - przekonuje naszego reportera Zdzisław Bernatowicz. A kiedy ten zauważa, że świadkiem zdarzenia był Marta Franke, odpowiada stanowczo: - To tylko jedna osoba! Nie było żadnej przemocy!
"Powinni mnie przeprosić!"
Po skardze rodziców, wydarzeniami w przedszkolu zajęło się kuratorium oświaty, które wszczęło wobec opiekunki postępowanie dyscyplinarne. - Ktoś, kto tak się zachowuje, nie może pracować z dziećmi - mówi Barbara Antczak z wydziału kształcenia, wychowania i opieki kuratorium w Olsztynie.
Póki co jednak pracuje, z czym nie może się pogodzić mama Michała. Po tym, jak policja umorzyła dochodzenie, kobieta poprosiła prokuraturę o ponowne zbadanie sprawy, a śledczy z prokuratury okręgowej Olsztynie dopatrzyli się uchybień w umorzonym dochodzeniu.
- Ci rodzice powinni mnie przeprosić, a nie zniesławiać! – uważa jednak przedszkolanka Elżbieta Piniaga.
Źródło: UWAGA! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN