To bardzo dobry pretekst, żeby na protestujących zrzucać winę za rozwój pandemii - powiedziała w TVN24 politolog dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene, komentując działania władz wobec protestów po wyroku Trybunału Przyłębskiej, odbywających się w wielu miejscach w całej Polsce. Jej zdaniem "władza doskonale wiedziała, jak to będzie wyglądało". - Sądzę, że nie dziwi ją to, co się dzieje w tej chwili - dodała.
Od 22 października trwają protesty związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że niezgodne z konstytucją jest prawo do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. W środę od wczesnego popołudnia na ulicach pojawiły się tysiące osób wyrażających sprzeciw wobec tej decyzji.
"To jest bardzo, bardzo dobry pretekst, żeby na protestujących zrzucać winę za rozwój pandemii"
W TVN24 do protestów po wyroku Trybunału Przyłębskiej odniosła się politolog, dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. - Myślę, że władza doskonale wiedziała, jak to będzie wyglądało, dlatego sądzę, że nie dziwi ją to, co się dzieje w tej chwili - powiedziała.
- To jest bardzo, bardzo dobry pretekst, żeby na protestujących zrzucać winę za rozwój pandemii - dodała politolog. Jak oceniła, to zrobił dzisiaj Jarosław Kaczyński, "to jest wszystko absolutnie zaplanowane i z premedytacją". Odniosła się w ten sposób do wypowiedzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości w Sejmie. Kaczyński z mównicy zwrócił się do polityków opozycji, oskarżając ich między innymi o zachęcanie do organizowania demonstracji w czasie epidemii.
- To, co się dzieje na tej sali, pokazuje, jaki jest wasz poziom kultury politycznej. Wy w tej chwili w imię własnych interesów, małych brudnych interesów, interesów (Sławomira - red.) Nowaka, w imię tych interesów rozwalacie Polskę, narażacie na śmierć mnóstwo ludzi, jesteście przestępcami - mówił Kaczyński.
Politolog: kobieta jest zmuszana do w zasadzie zrobienia czegoś, co jest czynem heroicznym
Jak mówiła politolog, "jest pewien, a nawet duży problem z całym orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego". - Nie tylko dlatego, że Trybunał jest nielegalny i jest to po prostu ciało powołane zupełnie nie w duchu zasady praworządności, ale też dlatego, że wziął pod uwagę tylko i wyłącznie wybrane artykuły konstytucji - stwierdziła.
- Tymczasem konstytucja mówi, że nikogo nie można poddawać torturom, traktować nieludzko i poniżająco - mówiła.
- Tymczasem kobieta, która jest zmuszana do urodzenia, przecież nie z własnej winy, bo to są aberracje genowe, upośledzony płód, to jest to osoba, która jest nieludzko traktowana, zmuszana do w zasadzie zrobienia czegoś, co jest czynem heroicznym, nawet, jeżeli tego nie chce - stwierdziła Mieńkowska-Norkiene.
"To jest pewien atak nie tylko na kobiety, ale też na demokrację"
Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego oceniła, że "to wszystko to jest pewien atak nie tylko na kobiety, ale też na demokrację jako taką".
- W demokracji nie chodzi tylko o wolę większości w momencie wyborów, tylko chodzi o to, żeby reprezentować rzeczywiście wolę suwerena rozumianą różnorako, przede wszystkim jako pewną jedność, pewne status quo, które jest odpowiednie zarówno w duchu woli większości, jak i duchu poszanowaniu prawa mniejszości - powiedziała.
Mówiła także o działaniach opozycji. W jej ocenie "przedstawiciele opozycji dostali w zasadzie gotową politycznie sytuację, w której kobiety właściwie robią całą czarną robotę, czyli: ochrona praw mniejszości, próba przejęcia władzy i napiętnowanie tego, co władza robi źle" - wyliczała Mieńkowska-Norkiene.
"Dla mnie z politologicznego punktu widzenia jest to absolutnie zaskakujące"
- Opozycja dzisiaj atakuje kobiety za to, że parę kościołów zostało osprejowanych farbą. Dla mnie z politologicznego punktu widzenia jest to absolutnie zaskakujące - powiedziała. - Co więcej, jest mowa o referendum. Nie rozumiem tego, bo w kontekście praw człowieka nie robi się referendów w demokratycznych krajach - wskazała politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Są to po prostu kwestie niedyskutowalne. Nie ma mowy o woli większości dotyczącej tego, czy ktoś ma być torturowany lub traktowany nieludzko - powiedziała.
Jak dodała Mieńkowska-Norkiene, "to samo dotyczy kwestii zmiany konstytucji".
Mieńkowska-Norkiene o oświadczeniu Kingi Dudy: bardzo możliwe, że jest to część przekazu politycznego
Rozmówczyni TVN24 odniosła się też do treści oświadczenia, jakie opublikowała w środę na swoim profilu na Twitterze Kinga Duda. Córka prezydenta i jednocześnie jego doradca przyznała, że rozumie oburzenie kobiet wywołane decyzją Trybunału Konstytucyjnego.
Według politolog "bardzo możliwe, że jest to część przekazu politycznego". - Ona nie bierze za to żadnej odpowiedzialności, a politycznej odpowiedzialności nie ponosi za to ani jej ojciec, ani partia rządząca - powiedziała Mieńkowska-Norkiene. - W związku z tym naprawdę mogła powiedzieć cokolwiek - dodała.
Przyznała, że "może chodzi tylko o to, żeby złagodzić odium tej całej sytuacji po stronie rządzącej". - Nie sądzę, żeby to była zapowiedź tego, że Andrzej Duda wzniesie się na jakąś niezależność i w jakikolwiek sposób zainterweniuje w tej sprawie - ocenił politolog.
Źródło: TVN24