Policja zmienia taktykę działania wobec protestujących na surowszą. "Działamy, nie negocjujemy" - polecił swoim podwładnym Komendant Stołeczny Policji nadinspektor Paweł Dobrodziej.
Dotychczasowa taktyka działań policji wobec licznie odbywających się protestów na terenie całego kraju była stonowana.
- Mieliśmy obserwować, chronić, ingerować wyłącznie w przypadku jawnego łamania prawa - tłumaczy tvn24.pl oficer z policyjnej centrali.
Według naszych informacji taktyka zmieniła się diametralnie pod koniec ubiegłego tygodnia, na początek w Komendzie Stołecznej Policji, na terenie której odbywa się najwięcej protestów i gdzie są one najliczniejsze.
"Posłowie dostają pogróżki"
Potwierdzają to poranne doniesienia reporterów Onetu, którzy zdobyli treść komunikatu rozesłanego w sobotę po godzinie 12 do komendantów komend rejonowych i powiatowych oraz naczelników wydziałów KSP.
Z pierwszej części komunikatu wynika, że "dotychczasowe polecenia i dyspozycje Kierownictwa KSP, dotyczące właściwego zabezpieczenia Centralnych Organów Władzy i Administracji Rządowej, zagrożonych biur poselskich oraz miejsc kultu religijnego pozostają aktualne".
- Posłowie dostają pogróżki, były przypadki niszczenia biur – usłyszeliśmy w pionie prasowym Komendy Stołecznej Policji.
W drugiej zaś czytamy: "Poza tym zgodnie z poleceniem Komendanta Stołecznego w przypadku zablokowania dróg, ulic należy po podaniu komunikatów wzywających do zachowania zgodnego z prawem, w sytuacji nie zastosowania się do wydawanych poleceń niezwłocznie przystępować do natychmiastowego działania zmierzającego do przywrócenia ruchu na zablokowanych odcinkach i egzekwowania zachowań zgodnych z prawem (DZIAŁAMY, NIE NEGOCJUJEMY!!!)".
Do tego pisma odniósł się w rozmowie z reporterką TVN24 Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. - Dotyczyło to [polecenie Komendanta Stołecznego Policji - red.] wydarzeń z soboty, przebiegu wydarzeń sobotnich. Pamiętajmy, że wtedy nie doszło do żadnych sytuacji, gdzie mieliśmy do czynienia z tamowaniem ruchu. Takie odprawy odbywają się każdego dnia i dla każdego dnia te decyzje komendanta są zmienne - podkreślił. Zapowiedział jednak, że w przypadku łamania prawa, a w szczególności w przypadku tamowania jezdni, policja będzie interweniować, tak jak to miało miejsce w poniedziałek.
Konflikt z wicepremierem
Jak wcześniej informowaliśmy na łamach tvn24.pl, za dotychczas stosowaną łagodną taktyką stał komendant główny policji nadinspektor Jarosław Szymczyk. To, że policjanci raczej chronili protestujących, a nie karali surowo nie podobało się wicepremierowi do spraw bezpieczeństwa Jarosławowi Kaczyńskiemu.
On sam podczas największych ubiegłotygodniowych protestów został wywieziony z Warszawy, przebywał na terenie prywatnego poligonu chroniącej go firmy Grom Group. Stamtąd miał żądać bardziej zdecydowanej postawy policji.
Opór nadinspektora Szymczyka - według niektórych mediów - miał przesądzić, że zapadła decyzja o jego rychłej dymisji.
- Mamy zaufanie do generała Szymczyka, nie planujemy zmiany - powiedział nam wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik.
Jednak bliscy współpracownicy generała są przekonani, że Szymczyk wkrótce sam zrezygnuje, oddając stery w policji, które dzierży od lutego 2016 roku.
Złe nastroje
W ocenie przedstawicieli mundurowych związków zawodowych odejście Szymczyka może oznaczać poważne problemy dla formacji.
- Człowiek na poziomie, dotrzymujący słowa. Jeśli zastąpi go ktoś mniej doświadczony, to niewykluczone, że szybko doprowadzi do powtórzenia się czegoś na kształt "psiej grypy", bo nastroje w szeregach już są marne - mówi nam jeden z czołowych związkowców.
"Psia grypa" doprowadziła do faktycznego strajku wśród polskich policjantów jesienią 2018 roku. Choć sam strajk jest zakazany dla policjantów, to masowo brali oni zwolnienia lekarskie, następnie zorganizowali największą w historii demonstrację służb mundurowych w Warszawie, walcząc o podwyżki i zmiany w ustawie o policji.
Policja też jest kobietą
Jak pisaliśmy, złe nastroje w formacji są efektem pracy przy licznych protestach, zarazem dziesiątkujących policję zakażeniami.
- Mamy matki, żony, kochanki. Tylko część z nas identyfikuje się z rządem - tłumaczył nam jeden z rozmówców, prosząc o zachowanie anonimowości.
Sama policja jest również coraz bardziej sfeminizowana. Według najnowszych danych kadrowych kobiety stanowią już niemal 17 procent funkcjonariuszy. Obecnie służy ich w policji dokładnie 16 238.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl