Od 6. rano prokuratorzy i policjanci prowadzili przeszukania w domu Włodzimierza Olewnika. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, poszukiwali nagrań z kamer wokół posesji Krzysztofa Olewnika. Do tej pory rodzina i inni świadkowie twierdzili, że dom w Świerczynku pod Drobinem nie był monitorowany.
Nagrania z kamer przed domem Krzysztofa mogłyby dać odpowiedź na pytanie, co naprawdę się zdarzyło się tam w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. I czy Krzysztof faktycznie został wtedy uprowadzony.
- Do tej pory świadkowie i rodzina Olewników zeznawała, że monitoring w tych dniach jeszcze nie działał – mówi tvn24.pl poseł Andrzej Dera, jeden z członków komisji śledczej badającej sprawę Olewnika.
Tymczasem prokuratorzy oficjalnie przyznali dzisiaj, że powodem przeszukania domu Włodzimierza Olewnika było poszukiwanie nagrań z kamer. - Obecnie realizujemy czynności procesowe mające na celu ujawnienie i zabezpieczenie między innymi zapisów z monitoringu posesji Krzysztofa Olewnika z października 2001 – powiedział po południu tvn24.pl prokurator Krzysztof Trynka, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Dodał, że oskarżyciele i Centralne Biuro Śledcze szukali także oryginałów nagrań wszystkich kontaktów rodziny z Krzysztofem w czasie, kiedy miał być więziony przez porywaczy, urządzeń, które służyły do nagrywania, a także oryginałów listów Krzysztofa do najbliższych. Rodzina bowiem nie przekazała ich prokuratorom mimo wezwań.
Bliski współpracownik rodziny mówił o nagraniu
Na trop istnienia monitoringu oskarżyciele wpadli analizując film z oględzin domu Krzysztofa, nagrany w sobotę 27 października 2001 parę godzin po odkryciu jego zniknięcia. W pewnym momencie słychać na nich, jako ktoś mówi o kamerze przed domem. Prokuratorzy stwierdzili, że to zdanie wypowiadał Zbigniew K. - zaufany pracownik firm rodziny, a także ich były współudziałowiec. Był blisko związany z Krzysztofem, miał klucze od jego domu. Na tym nagraniu słychać też jak Zbigniew K. mówi o strzale, który miał paść w domu. Przypomnijmy, że prokuratura bada, czy ktoś został zabity tego wieczora kiedy zniknął Krzysztof.
Oburzenie po przeszukaniu
W 2010 roku prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚ przeszukali mieszkanie Zbigniewa K. Włodzimierz Olewnik skrytykował wtedy działania prokuratury - Jak tak można, jak tak można męczyć człowieka! Przecież co on teraz pamięta sprzed tylu lat - mówił wtedy zbulwersowany przedsiębiorca naszemu dziennikarzowi. Protestował także przeciwko konfrontacji J. i K. z dwoma innym pracownikami, którzy twierdzą, że to oni pojechali do domu Krzysztofa. Ich wersję potwierdziła kasjerka. Przebieg tych konfrontacji z lipca 2010 roku do tej pory jest trzymany w tajemnicy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24