Ponad roczne opóźnienie we wprowadzeniu zarządu komisarycznego do SKOK Wołomin przez Komisję Nadzoru Finansowego umożliwiło wyprowadzenie z Kasy 1,7 miliarda złotych - pisze w komunikacie opublikowanym w środowe popołudnie Prokuratura Krajowa.
W komunikacie w związku z konferencją jej szefa Bogdana Święczkowskiego, Prokuratura Krajowa wyjaśniła, dlaczego byłym szefom KNF, którzy zajmowali się aferą SKOK Wołomin, postawiono zarzuty.
"Komisja Nadzoru Finansowego z ponad rocznym opóźnieniem podjęła działania skutkujące wprowadzeniem zarządu komisarycznego w SKOK-u Wołomin. W ten sposób umożliwiła wyprowadzenie z Kasy w Wołominie około 1,7 miliarda złotych, narażając na straty jej klientów" - czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Te ustalenia - ich zdaniem - stanowiły podstawę do postawienia zarzutów byłemu kierownictwu KNF z Andrzejem Jakubiakiem i Wojciechem Kwaśniakiem oraz pięciorgu innym wysokim urzędnikom Komisji.
Bogdan Święczkowski podczas konferencji prasowej podał, że takie są ustalenia Prokuratury Regionalnej w Szczecinie w prowadzonym od 2016 roku śledztwie.
Śledztwo to dotyczy niedopełnienia obowiązków przez byłego przewodniczącego KNF i sześciu podległym mu urzędnikom.
"Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że podjęcie w porę działań przez KNF mogłoby zapobiec stratom poniesionym przez Kasę i kilkadziesiąt tysięcy jej klientów. Komisja zaniechała takich działań, mimo że dysponowała informacjami, że w SKOK-u Wołomin dochodzi do przestępstwa prania brudnych pieniędzy, co zagraża bezpieczeństwu funduszy zgromadzonych przez jej klientów" - oceniła Prokuratura Krajowa w opublikowanym piśmie.
Konferencja prokuratora Święczkowskiego
Podczas konferencji prasowej Święczkowski przedstawił projekt decyzji KNF-u z września 2013 roku o powołaniu zarządu komisarycznego.
- Właśnie ten projekt powstał we wrześniu 2013 roku i na początku października zarząd komisaryczny w SKOK Wołomin powinien zostać powołany. Od tego czasu do ustanowienia zarządu komisarycznego 4 listopada 2014 roku, ze SKOK-u Wołomin wyprowadzono 1,7 miliarda złotych. Na szkodę zwykłych, prostych, uczciwych Polaków i na szkodę Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Gdyby we wrześniu 2013 roku KNF podjął tę decyzję, nie byłoby tak olbrzymich strat - powiedział.
Prokuratura Krajowa stwierdziła, że KNF już we wrześniu 2012 roku miała informacje, że wołomiński SKOK udziela kredytów i pożyczek na dużą skalę podstawionym osobom, tzw. słupom, którzy nie gwarantują spłaty i tym samym zagrażają bezpieczeństwu środków zgromadzony przez innych klientów.
Święczkowski podczas konferencji powiedział, że takie dane o wołomińskiej kasie i czterech innych zagrożonych SKOK-ach przekazała do nowo utworzonej KNF nadzorująca wcześniej działalność wszystkich spółdzielczych kas oszczędnościowych Kasa Krajowa SKOK.
Zarządzona kilka miesięcy później przez KNF kontrola, a także wyniki przeprowadzonego niezależnie audytu przez Generalnego Inspektora Informacji Finansowej potwierdziły wiosną 2013 roku informacje o przestępczym procederze w SKOK-u Wołomin - wynika z ustaleń śledztwa, podanych przez Prokuraturę Krajową.
Ustalenia pokontrolne KNF: sytuacja SKOK Wołomin niestabilna, groźna
Święczkowski cytował podczas środowej konferencji ustalenia pokontrolne KNF - że sytuacja SKOK Wołomin jest niestabilna i groźna dla jej klientów, i że rażąco łamie ona prawo bankowe, spółdzielcze i ustawę o SKOK.
KNF nie zawiadomiła wtedy prokuratury, ale jednocześnie rozpoczęła rekrutację osób, które miałyby wejść w skład zarządu komisarycznego wołomińskiej Kasy - relacjonuje Prokuratura Krajowa w komunikacie.
Święczkowski podkreślił, że o intensywności działań Komisji w tej sprawie świadczyło to, że jednego z kandydatów do tego zarządu wezwano z zagranicznego urlopu w trybie pilnym. Podał, że na przełomie września i października 2013 roku urzędnicy KNF przygotowali projekt wprowadzenia w Kasie takiego zarządu, jednak Komisja nie podjęła takiej decyzji, a jedynie zdecydowała się kontynuować postępowanie administracyjne - kolejne kontrole.
"Efektem było kontynuowanie przestępczej działalności, w efekcie której SKOK Wołomin na skutek wyłudzanych kredytów i pożyczek tracił przeciętnie około 14 milionów złotych dziennie" - wynika z komunikatu PK.
Prokuratura Krajowa wskazuje, że KNF nawet po zatrzymaniu i aresztowaniu w kwietniu 2014 r. pod zarzutem oszustwa na szkodę wołomińskiej SKOK jej członka zarządu Joanny P. i przewodniczącego jej rady nadzorczej Piotra P. nie podjęła skutecznych działań w sprawie zarządu komisarycznego.
Zdecydowała o tym dopiero 4 listopada 2014 r. gdy prezes i wiceprezes Kasy zostali aresztowani na wniosek prokuratury - pisze PK w komunikacie.
Prokuratura Krajowa wskazała, że - zgodnie z materiałami zgromadzonymi w śledztwie - na spóźnioną reakcję KNF wskazywał na jej posiedzeniu 4 listopada 2014 r. reprezentujący Narodowy Bank Polski członek Komisji Paweł Wiesiołek. "Argumentował, że Komisja powinna wprowadzić w Kasie komisaryczny zarząd już w marcu 2013 roku, a więc po pierwszej kontroli" - podała PK. "Z ustaleń śledztw wynika, że głównym pomysłodawcą i koordynatorem grupy przestępczej był były oficer PRL-owskiego wywiadu wojskowego, a następnie Wojskowych Służb Informacyjnych Piotr P. Zasiadał jako wiceprzewodniczący w Radzie Nadzorczej SKOK-u Wołomin i współpracował z podejrzanymi o udział w aferze członkami zarządu Kasy" - podała PK. Według śledczych kwota wyłudzona z Kasy przez tę grupę sięga 2 mld zł. We wszystkich postępowaniach związanych z aferą postawiono zarzuty 1124 osobom. Prawie 300 zostało już prawomocnie skazanych - wyliczyła PK. W kalendarium Prokuratura Krajowa wylicza konkretne działania i zaniechania KNF od 25 września 2012 r. do 4 listopada 2014 r.
Święczkowski o terminie zatrzymań: zgodny z wcześniejszym harmonogramem
27 listopada przez CBA został zatrzymany były przewodniczący KNF Marek Chrzanowski. W śląskim wydziale PK usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień w związku z marcową rozmową z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim.
Z kolei 6 grudnia rano CBA zatrzymało byłego przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka i sześcioro innych byłych urzędników KNF, w tym byłego wiceprzewodniczącego KNF Wojciecha Kwaśniaka. Zarzuca się im przestępstwo, które - jak podała Prokuratura Krajowa - "polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do dnia 22 października 2013 roku. Tym samym nie przedłożyli takiego projektu wraz z wnioskiem o ustanowienie zarządcy na posiedzeniu Komisji Nadzoru Finansowego".
Podczas środowej konferencji prasowej Święczkowski odniósł się do - jak powiedział - "różnego rodzaju fake newsów pojawiających się w mediach, że niby ta realizacja, w tej sprawie (Andrzeja Jakubiaka i Wojciecha Kwaśniaka - red.), miała przykryć inną sprawę o charakterze aferalnym, czyli sprawę byłego przewodniczącego KNF Marka Ch., że Prokuratura Krajowa specjalnie zdecydowała, żeby przedstawienie zarzutów odbyło się teraz, w tym czasie".
- Nie mieliśmy wiedzy i prokuratura nie jest wróżką, że 8 listopada mecenas Roman Giertych złoży zawiadomienie o przestępstwie i że pojawi się afera związana z KNF w 2018 roku - podkreślił prokurator krajowy.
Dodał, że "prokuratura działa planowo, są plany śledztw". - Prokuratura w tej sprawie działała zgodnie z zaplanowanym wcześniej harmonogramem i podjęła działania wtedy, kiedy uznała, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy pozwala na skuteczne przedstawienie zarzutów sprawcom podejrzewanym o popełnienie przestępstw - mówił.
Zawiadomienie od partii politycznych związane z nadzorem nad SKOK Wołomin
Święczkowski potwierdził też, że do PK wpłynęły zawiadomienia od dwóch partii politycznych związane z nadzorem nad SKOK Wołomin. Zawiadomienia o podejrzeniu niedopełnienie obowiązków kontroli nad SKOK-ami przez Kasę Krajową (Krajowy SKOK) złożyli politycy PO i Nowoczesnej.
- Będziemy bardzo dokładnie badać wszystkie okoliczności, w jaki sposób był prowadzony ten nadzór przez Kasę Krajową i na ile przepisy prawa w tym zakresie umożliwiały Kasie ten nadzór - zapewnił Święczkowski.
"Stenogram rozmowy nie do końca zgodny z wynikami badań prokuratury"
Prokurator Krajowy komentował też stenogram z rozmowy byłego szefa KNF z właścicielem Getin Banku Leszkiem Czarneckim złożony w prokuraturze.
"Gazeta Wyborcza" napisała 13 listopada, że w marcu 2018 roku ówczesny szef KNF Marek Chrzanowski zaoferował właścicielowi m.in. Getin Noble Banku Leszkowi Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę i złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury wraz ze stenogramem rozmowy.
W nagraniu nie znalazła się wypowiedź Chrzanowskiego o tej kwocie. Według biznesmena, były szef KNF miał mu pokazać kartkę, na której zapisał 1 proc., co - jak napisała "GW" - miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku".
Prokurator Święczkowski na konferencji prasowej w środę zapewnił, że prokuratura prowadzi w tej sprawie "bardzo intensywne działania śledcze, przesłuchuje świadków, zabezpiecza dokumenty i uzyskuje nowe opinie fonoskopijne".
Święczkowski przekazał, że "stenogram załączony przez mecenasa (Romana Giertycha, adwokata Czarneckiego - red.) po zawiadomieniu o przestępstwie, nie do końca zgodny jest z wynikami badań fonoskopijnych prokuratury".
Autor: kb//adso / Źródło: TVN24, PAP