Obecna w polskich sklepach akcja "STOP 18 - papierosy tylko dla dorosłych" miała zatrzymać sprzedaż tytoniu nieletnim. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) bije jednak na alarm, a psychologowie łapią się za głowy, bo - jak tłumaczą - z takim hasłem nieletni znacznie łatwej łapią się za papierosy.
"STOP 18 - papierosy tylko dla dorosłych" ma informować o tym, że papierosy można sprzedawać tylko dorosłym. Cel szlachetny, ale WHO alarmuje, że w rzeczywistości w Polsce w ten sposób jest prowadzona promocja papierosów.
- Jest to projekt niepotrzebny, szkodliwy i zaburzający komunikat, że palenie w każdym wieku szkodzi i zabija - uważa Anna Kozieł z WHO.
Na odpowiedź nie musiała długo czekać. - To ja się pytam co robi WHO i czy zdaje sobie sprawę w czym tkwi problem? - odpowiada na zarzuty krajowy koordynator programu "STOP18!" Michał Pełczyński.
Wydaje się, że Światowa Organizacja Zdrowia zdaje sobie sprawę. Problem tkwi w tym, że firma tytoniowa Philip Morris nie powinna sponsorować tej akcji: zakazuje tego ramowa konwencja WHO, którą Polska podpisała sześć lat temu.
Bez rezultatów
Poza tym akcja "STOP18!" nie przynosi spodziewanych rezultatów m.in. dlatego, że według Łukasza Balwickiego z Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych, w rzeczywistości zachęca młodzież do palenia.
- Taki jest mechanizm buntu młodzieży: my im stawiamy wyzwania, to oni chcą je podejmować - przypomina Balwicki.
Bez wsparcia policji
A statystyki są przerażające. Każdego dnia w Polsce palenie rozpoczyna pięćset dzieci. Policja już zrezygnowała z patronatu akcji.
- Kiedy okazało się, że za tym przedsięwzięciem może stać firma komercyjna i może to być cel komercyjny, wycofaliśmy się - przyznaje otwarcie Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji.
Autor: twis//bgr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu