- Prezesów sądów powołuje i odwołuje minister sprawiedliwości, nie muszą się oni liczyć z opinią środowiska, ona nie ma żadnego wpływu na ich nominację czy odwołanie. Natomiast są uzależnieni w pełni od ministra, nie ma nawet kadencyjności powołania. Czyli, pan minister z wielkim zapałem wrócił do stanu PRL - powiedział w TVN24 profesor Adam Strzembosz.
Były I prezes Sądu Najwyższego odniósł się do środowej wypowiedzi ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry z "Faktów po Faktach". Minister powiedział między innymi, że Adam Strzembosz "nie jest dla niego autorytetem w zakresie systemu wymiaru sprawiedliwości".
Reforma dokonana przez PiS jest "tak spóźniona, między innymi z tego powodu, że nie została przeprowadzona wtedy, kiedy profesor Strzembosz miał wpływ na sądownictwo i mógł ją przeprowadzić" - mowił 25 kwietnia w TVN24 Ziobro.
Dodał też, że Strzembosz "mógł wykorzystać swój autorytet po to, aby usunąć z sądownictwa ludzi, którzy byli niegodni, aby dzierżyć tak wielką władzę".
"Radykalnie zmieniły cały ustrój sądów w Polsce"
- W 1981 roku, "Solidarność" w sądach, w ramach Społecznej Rady Legislacyjnej w Krakowie, przygotowała zespół projektów ustaw, które doprowadziłyby do radykalnej zmiany całego polskiego sądownictwa - tłumaczył w czwartek w rozmowie z TVN24 wydarzenia, jakie poprzedziły zmianę ustroju w Polsce profesor Strzembosz.
I dodał, że "te projekty przeszły przez Okrągły Stół, w którym brał udział również pan Jarosław Kaczyński" i następnie "przyoblekły się w ustawy z 20 grudnia 1989 roku, które radykalnie zmieniły cały ustrój sądów w Polsce".
- Po pierwsze, rozwiązano dotychczasowy Sąd Najwyższy. Nowy od początku został wybrany przez Krajową Radę Sądownictwa, czyli przez reprezentację sędziów, kontrolowaną przez posłów i senatorów, przedstawiciela prezydenta, ministra sprawiedliwości, ale stanowiących mniejszość - kontynuował prof. Strzembosz.
- Czyli ten nowy Sąd Najwyższy został wybrany przez organ, który przestał być organem politycznym. Bo przedtem decydował minister sprawiedliwości, po uzyskaniu pozytywnej opinii odpowiedniego szczebla Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - podkreślił.
"Pan Ziobro nie reformuje sądownictwa"
Zaznaczył, że "tam też wprowadzono zasadę, że minister sprawiedliwości powołuje prezesa sądu spośród dwóch kandydatów, zgłoszonych przez Zgromadzenie Ogólne sędziów". - Odcięto zatem prezesa sądu od ministra jako takiego, który decyduje swobodnie o jego powołaniu i odwołaniu - uściślił profesor.
Podkreślił również, że "w tej chwili pan Ziobro nie reformuje sądownictwa".
- Po prostu przywraca stan prawny sprzed 1989 roku. Krajowa Rada Sądownictwa stała się delegaturą ministra sprawiedliwości. Czyli powołanie na stanowisko sędziego czy jego awansowanie jest analogiczne jak to było przed 1989 rokiem, tylko nazwa instytucji się nieco zmieniła - skwitował.
"Ja mogę nie być autorytetem"
- Prezesów sądów powołuje i odwołuje minister sprawiedliwości, nie muszą się oni liczyć z opinią środowiska, ona nie ma żadnego wpływu na ich nominację czy odwołanie. Natomiast są uzależnieni w pełni od ministra. Nie ma nawet kadencyjności powołania, czyli pan minister z wielkim zapałem wrócił do stanu PRL - stwierdził.
Adam Strzembosz stwierdził też, że słowa szefa resortu sprawiedliwości o tym, że nie jest dla niego autorytetem go "nie zabolały".
- Ja mogę nie być autorytetem - stwierdził. - Autorytetem jest się lub nie ze względu na opinię tej osoby, która kogoś ocenia - dodał. - To mnie nie zabolało, nie mam na swoim punkcie jakiegoś przesadnego wyobrażenia - powiedział.
Autor: JZ/adso / Źródło: tvn24