– Nie mogłem przyłożyć ręki do złego prawa. Co to za prawo, które karze obywateli nie za przestępstwo, które popełnili, lecz jedynie za to, że nie podpisali podsuniętej mi kartki papieru – tłumaczy w TVN24 powody swojej lustracyjnej wolty prof. Bronisław Geremek.
Europdeputowany nie podpisał oświadczenia lustracyjnego. – Nie wydaje mi, abym stracił mandat. Gdyby zabrano mi go za współpracę z SB, to się zgadzam. Ale ja już składałem oświadczenie, trzy lata temu, w którym napisałem, że nie współpracowałem – wyjaśnia Geremek.
Innego zdania jest Rzecznik Praw Obywatela. – Jeśli ktoś chce zaprotestować przeciwko złemu prawu, może zwrócić się z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego bądź do RPO – uważa dr Janusz Kochanowski. – Rozumiem, że pan profesor uczynił to, co uczynił z pobudek moralnych. Wystąpiłbym niejako przeciwko jego intencji, gdybym powiedział coś innego – dodaje.
Na razie do szefa Parlamentu Europejskiego nie wpłynął wniosek o wygaszenia mandatu polskiego europosła. Zgodnie z obowiązującymi procedurami powinien go zgłosić marszałek polskiego Sejmu. Następnie - o ile szef PE uzna go zasadny - ogłasza się wygaśnięcie mandatu danego posła na sesji plenarnej.
Niewykluczone, iż nawet po wpłynięciu takiego wniosku z Polski, prof. Geremek nie straci mandatu. Polski polityk ma mocną pozycją w Brukseli. W środę zagraniczni eurodeputowani w gorącej dyskusji bronili Geremka, przypominając jego zasługi z czasów komunizmu. Z ich ust padły też słowa krytyki pod adresem polskiego rządu.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24