Skandal w Łodzi. Podczas pogrzebu 20-letniego Sebastiana urwało się denko od urny. Prochy zmarłego wysypały się na katafalk. Rodzina jest oburzona. Firma pogrzebowa twierdzi, że nic podobnego wcześniej nie miało miejsca.
- Nie dość, że straciłem syna, to w dodatku na jego pogrzebie stało się coś takiego. Podwójne nieszczęście - żali się Dariusz Mikołajczyk, ojciec Sebastiana. Podczas pogrzebu chłopca urna otworzyła się, a prochy zmarłego rozsypały się w kościele.
- Kiedy prochy się rozsypały odezwał się lament i krzyk. Wszyscy byli w szoku - wspomina Teresa Ziomka, ciotka Sebastiana.
Nie po raz pierwszy
Wypadek z urną to nie jedyny grzech firmy "Klepsydra", która zajmowała się pogrzebem Sebastiana. Ojciec zmarłego podkreśla, że firma spóźniła się z dowozem prochów na cmentarz. - Jeszcze odpowiednio jej nie zabezpieczyła - oburza się. Ciotka zmarłego Sebastiana twierdzi, że odpadające od urny denko to nie pierwszy taki przypadek.
Nieszczęśliwy wypadek
Z kolei dyrektor "Klepsydry" podkreśla, że to nieszczęśliwy błąd pracownika i obiecuje, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy.
- Niestety, ale zawinił jeden z moich pracowników. W dodatku rodzina zmarłego wybrała specyficzną ceramiczną urnę. Ma ona to do siebie, że po wsypaniu prochów przykleja się jej podstawę - wyjaśnia Rafał Cichowicz, dyrektor krematorium w "Klepsydrze".
Zdradza, że jeden z pracowników wiedział o problemie z klejeniem dna do urny, jednak nie poinformował o tym swojego przełożonego. - Oczywiście dołożymy wszelkich starań, aby taka sytuacja więcej się nie powtórzyła - obiecuje Cichowicz - Jesteśmy już umówieni na rozmowę z rodziną zmarłego - dodaje.
Ojciec zmarłego zapowiada, że o zdarzeniu powiadomi prokuraturę.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24