|

"Możemy mieć wszyscy współudział. Pozwoliliśmy mu jechać, a pił"

Zdarzenie pod Górą Kalwarią
Zdarzenie pod Górą Kalwarią
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Z rozbitego bmw wyszedł o własnych siłach. Stał obok wraku i patrzył na akcję ratowniczą. Potem przeskoczył płot i zniknął. Policjanci zatrzymali go kilka kilometrów od miejsca wypadku. Pasażer, którego wiózł, już wtedy nie żył. Ale zanim to się stało, Maciej, będąc pod wpływem alkoholu, pojechał na stację benzynową po wódkę. Trzykrotnie.Artykuł dostępny w subskrypcji

Andrzej Krupa, ojciec Michała: - Codziennie budzę się w piekle. Każdego dnia zastanawiam się, po co jeszcze żyję. Razem z żoną straciliśmy najważniejszą osobę w naszym życiu, naszego jedynego syna, naszą przyszłość. Jesteśmy za starzy na kolejne dzieci. Co nas więc czeka na starość? Pusty dom.

Iwona Wołoszczenko, babcia Michała: - Od dwóch i pół roku chodzę na terapię. Usłyszałam od psychoterapeutki, że żałoba trwa rok. Nieprawda. Nie ma dnia, żebym nie myślała o Michale. Mieszkam w Warszawie, ale bardzo często przyjeżdżam na cmentarz do Góry Kalwarii. Jadę autobusem numer 742, znam już każdy przystanek. Kupuję żywe kwiaty, bo wiem, że wnuk takie lubił.

23-letni wnuk był jej bratnią duszą.

Michał Krupa
Michał Krupa
Źródło: Archiwum rodzinne

Rozmawiamy w restauracji w podwarszawskiej Górze Kalwarii.

- Michał tu w przeszłości pracował, był kelnerem - zaczyna Andrzej Krupa.

- Kiedyś przyszłam tutaj na obiad, zostawiłam mu sowity napiwek. Wziął pieniądze i wrzucił do puszki, która stoi przy ladzie. Zapytałam: "Co robisz? Te pieniądze są dla Ciebie". Powiedział: "nie, babuniu, my się tutaj dzielimy". Żył bardzo intensywnie, dużo podróżował, wszystkim dawał szansę - dodaje Iwona Wołoszczenko.

Studiował zarządzanie, dorabiał w rodzinnej firmie, po studiach planował do niej dołączyć na stałe. Pasjonował go sport. Był zawodnikiem drużyny seniorów oraz trenerem grup dziecięco-młodzieżowych Klubu Sportowego "NADSTAL" Krzaki Czaplinkowskie.

Andrzej Krupa: - Był otwarty, ciekawy świata. Miał narzeczoną. Chciał stworzyć rodzinę. Podjął w życiu tylko jedną złą decyzję: wsiadł do tego samochodu.

Impreza

Był 9 kwietnia 2023 roku, Wielka Niedziela.

Michał spędził cały dzień z rodziną. Wieczorem poszedł do kolegi, 200 metrów od domu. To było pierwsze wyjście na imprezę od kilku miesięcy. Wcześniej każdy weekend spędzał na kursie trenerskim w PZPN. Tytuł trenera otrzyma już po śmierci.

Czytaj także: