Premier Tusk z ministrem spraw zagranicznych zdecydowali, że będą prowadzili wojenkę z prezydentem, łamiąc przy okazji procedury, które obowiązywały przez 35 lat, podważając zapisy polskiej konstytucji. Mam nadzieję, że zostaną za to przez moich rodaków i przez nas wszystkich rozliczeni - powiedział na konferencji prasowej w Korei Południowej prezydent Andrzej Duda, pytany o ambasadorów. Komentował także raport zespołu badającego prace podkomisji smoleńskiej. - Chciałbym, aby premier Tusk przestał przerzucać odpowiedzialność i udawać, że sprawy katastrofy smoleńskiej i jego udziału w tak dramatycznie kompromitującym dla niego przebiegu działań śledczych w tej sprawie nie było - oświadczył.
Piątek to ostatni dzień wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Korei Południowej. Duda spotkał się z prezydentem Republiki Korei Jun Suk-jeolem, premierem Han Duck-soo i przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego Woo Won-shikiem. W delegacji wzięli też udział szef BBN Jacek Siewiera i szef Biura Polityki Międzynarodowej Mieszko Pawlak.
W ostatnim dniu wizyty w Korei Południowej prezydent Andrzej Duda odwiedził zakłady zbrojeniowe w pobliżu miasta Busan. Produkowane są w nich m.in. czołgi K2.
W piątek rano prezydent wystąpił na konferencji prasowej.
Duda o raporcie w sprawie podkomisji smoleńskiej
Duda był pytany o zaprezentowany w czwartek raport zespołu badającego prace podkomisji smoleńskiej, z którego wynika, że kosztowała ona Skarb Państwa ponad 81 mln zł. W związku z działaniami podkomisji do prokuratury ma trafić 41 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa, w tym 24 przez jej szefa Antoniego Macierewicza i 10 byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka.
- Mam nadzieję, że jeżeli już ktoś skieruje wnioski do prokuratury przeciwko działaniom komisji smoleńskiej, to prokuratura wreszcie zajmie się też tym, czym zajmowała się komisja smoleńska, czyli kwestią związaną z badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej, że prokuratura sprawdzi, czy te badania były zasadne, czy niezasadne - stwierdził Duda.
- W 2010 roku nie kto inny, tylko pan premier Donald Tusk podjął decyzję, że śledztwo nie będzie realizowane w oparciu o polsko-rosyjską umowę dotyczącą statków powietrznych-wojskowych, tylko nie wiadomo dlaczego, o konwencję dotyczącą statków lotniczych-cywilnych, podczas gdy był to samolot bez wątpienia wojskowy, pilotowany przez wojskowych pilotów, będący w zasobach polskiej armii. Tymczasem z nieznanych przyczyn ówczesny rząd na czele z Donaldem Tuskiem zgodził się, żeby Rosja mogła de facto prowadzić to śledztwo sama - stwierdził prezydent. Dodał, że "w przeciwnym razie mielibyśmy udział w tym śledztwie, a nasi prokuratorzy byliby tam cały czas obecni zgodnie z umową, która dotyczyła statków powietrznych wojskowych i ich katastrof, a która wówczas pomiędzy Polską a Rosją obowiązywała".
- Nigdy nie wyjaśniono nam tak naprawdę, dlaczego, właśnie w oparciu o tę bardzo dziwną w tej sytuacji umowę, a dającą właściwie pełną władzę Rosji nad tym postępowaniem, ta sprawa jest prowadzona. Zresztą, co tu wiele kryć, mieliśmy wtedy do czynienia z obściskiwaniem się premiera Tuska z Władimirem Putinem, mieliśmy wtedy do czynienia z ewidentnym wazeliniarstwem wobec Rosji ze strony polskich władz, premiera Tuska i ministrów, taka była ówczesna rzeczywistość - stwierdził Duda.
Prezydent powiedział, że "chciałby, aby premier Tusk przestał przerzucać odpowiedzialność i udawać, że sprawy katastrofy smoleńskiej i jego udziału w tak dramatycznie kompromitującym dla niego przebiegu działań śledczych w tej sprawie nie było".
Duda: premier Tusk i szef MSZ zdecydowali, że będą prowadzili wojenkę z prezydentem
Prezydent był także pytany o spór w sprawie ambasadorów między Pałacem Prezydenckim i rządem.
- Pan premier Donald Tusk, współpracując z ministrami spraw zagranicznych, próbują de facto pozbawić prezydenta jego prerogatywy do nominowania ambasadorów. Wszyscy słyszeliście państwo ich wypowiedzi o tym, że oni w tej chwili mają władzę i to oni decydują, kto ma być ambasadorem. Udają, że nie widzą, że w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej jest napisane, że ambasadorów powołuje, odwołuje prezydent Rzeczypospolitej Polskiej - powiedział Duda.
Zaznaczył, że "chce realizować procedurę, która obowiązywała przez 35 lat". - Obowiązywała częściowo na zasadzie zwyczajowej, ale realizowały ją wszystkie poszczególne rządy poza rządem Donalda Tuska i wszyscy poszczególni prezydenci, którzy byli przede mną. I ja przez 8 lat również tę procedurę spokojnie realizowałem. Placówki polskie były obsadzane. Nagle zjawił się rząd Donalda Tuska i prowokująco próbuje pozbawić prezydenta jego prerogatywy. Próbuje tę prerogatywę ograniczać. Kpi sobie z obowiązujących zasad, kpi sobie z praworządności, bo taka jest prawda. Ja na to nie pozwolę - oświadczył Duda.
Zaznaczył, że "dopóki pełni urząd prezydenta Rzeczypospolitej, dopóty konstytucja będzie przestrzegana".
W opinii Andrzeja Dudy "premier Tusk z ministrem spraw zagranicznych zdecydowali, że będą prowadzili wojenkę z prezydentem".- Jeżeli chcą prowadzić wojenkę z prezydentem kosztem polskich spraw, łamiąc przy okazji procedury, które obowiązywały przez 35 lat, podważając zapisy polskiej konstytucji, mam nadzieję, że zostaną za to przez moich rodaków i przez nas wszystkich rozliczeni - dodał prezydent.
Duda o broni dla Ukrainy. "Nie ma takiej możliwości, dopóki ja jestem prezydentem"
Pytany, czy jest taka możliwość, że broń, którą Polska zakupiła od Korei Południowej, zostanie przekazana na Ukrainę, prezydent odparł stanowczo, że "nie ma rozważanego scenariusza, w którym my przekazujemy broń, którą w ostatnim czasie kupiliśmy za miliardy złotych z kieszeni naszych podatników komukolwiek".
- Ta broń ma służyć bezpieczeństwu i obronie Rzeczypospolitej Polskiej. Ja byłem pytany o to przez naszych ukraińskich partnerów. Moja odpowiedź była jednoznaczna. Nie ma takiej możliwości, dopóki ja jestem prezydentem, żebyśmy komukolwiek oddali broń, którą w ciągu ostatnich lat, żeby wzmocnić bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej, kupiliśmy - powtarzam jeszcze raz, za miliardy dolarów z naszych wspólnych kieszeni - oświadczył Duda.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24