Ja to traktuję wyłącznie jako demonstrację i to bardzo poważną demonstrację polityczną - powiedział w "Faktach po Faktach" Paweł Zalewski z Polski 2050, komentując wręczenie niemieckiemu prezydentowi przez wicepremiera Piotra Glińskiego raportu na temat polskich strat wojennych. Doszło do tego w dniu obchodów rocznicy powstania w getcie warszawskim. - Jeżeli ktokolwiek w rządzie sądzi, że takim gestem wzmocnił, a nie osłabił argumenty Polski, to się po prostu myli - mówił zaś Adrian Zandberg z partii Razem.
Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wręczył prezydentowi Niemiec Frankowi-Walterowi Steinmeierowi pełną wersję raportu na temat polskich strat w wyniku okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej - przekazał w środę resort. Doszło do tego w dniu obchodów 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim, kiedy Steinmeier był w Polsce.
Gest ten komentowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 współprzewodniczący partii Razem poseł Adrian Zandberg i Paweł Zalewski z Polski 2050.
Zalewski o "inicjatywie, która na charakter partyjno-polityczny"
Według Zalewskiego "nie było takiej potrzeby", ponieważ "są do tego inne procedury". - Więc ja to traktuję wyłącznie jako demonstrację i to bardzo poważną demonstrację polityczną - powiedział.
- Myślę, że takie kwestie załatwia się po prostu w inny sposób i nie był żadnego powodu, aby po raz drugi wręczać te dokumenty, niezależnie od tego, co myślimy o zasadności (reparacji - przyp. red.). Bo rzeczywiście ja się zgadzam, że Niemcy nie wywiązały się w pełni ze swoich zobowiązań, które spowodowane zostały stratami wojennymi - kontynuował.
Polityk Polski 2050 podkreślił jednak, że "nie powinniśmy wykorzystywać tego typu uroczystości dla inicjatywy, która na charakter partyjno-polityczny".
"Chodzi o to, aby dać Polakom sygnał, że Unia Europejska i Niemcy są wrogiem"
Został także zapytany o przyjętą we wtorek przez rząd uchwałę w sprawie konieczności uregulowania w stosunkach polsko-niemieckich kwestii reparacji.
- To jest bardzo niebezpieczna kwestia - ocenił, dodając, że nie chodzi o same reparacje. - Tutaj chodzi o coś zupełnie innego, chodzi o to, aby dać Polakom sygnał, że Unia Europejska i w niej Niemcy są tak naprawdę naszym wrogiem. Co jest szaleństwem, biorąc pod uwagę sytuację, w której się znajdujemy - mówił Zalewski.
Wskazywał, że "Polska jest na granicy dwóch systemów międzynarodowych - demokratycznego zachodniego i autokratycznego wschodniego, mamy wojnę na granicy i każda zmiana tej sytuacji, tego porządku musi w konsekwencji odbić się negatywnie na nas".
- Taka sytuacja powoduje, że powinniśmy szukać sojuszu i sojuszników na Zachodzie, tam gdzie oni naprawdę są, czyli w Unii Europejskiej i w Niemczech - dodał.
Zandberg: to był bardzo niepoważny gest polityczny
Zandberg ocenił, że "to był bardzo niepoważny gest polityczny". - Jeżeli ktokolwiek w rządzie sądzi, że takim gestem wzmocnił, a nie osłabił argumenty Polski, to się po prostu myli - dodał.
Jego zdaniem "na koniec dnia ludzi interesuje skuteczność". - Ludzie zadadzą sobie pytanie: czy rząd dotrzymał słowa i coś załatwił, czy też okazał się w kolejnej sprawie nieudolny? - przekonywał. - Bo to jest coś, do czego nas przez ostatni rok, półtora, rząd Mateusza Morawieckiego przyzwyczaił. To znaczy do tego, że zawala kolejne sprawy, że najpierw coś zapowiada bardzo spektakularnie, bardzo odważnie, a potem okazuje się, że wychodzi z tego wielkie nic - dodał.
Zalewski: gest, który miał rozwiązać problem ukraińskiego zboża, miał też podtekst antyunijny
Goście "Faktów po Faktach" komentowali także działania rządu w sprawie ukraińskiego zboża, które w dużych ilościach napływa do kraju. W sobotę rząd przyjął rozporządzenie w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolno-spożywczych, zaś później zdecydował, że tranzyt zostanie wznowiony 21 kwietnia o północy, czyli w nocy z czwartku na piątek.
Zalewski komentując zamknięcie granicy dla tranzytu powiedział, że "ta decyzja miała charakter jednostronny, a nie musiała mieć".
- Rząd miał ponad rok na rozmowy z Unią Europejską, aby tę kwestię rozwiązać całkowicie zgodnie z prawem i także prawem Unii Europejskiej, bo przecież kwestia polityki handlowej to jest kompetencja Unii Europejskiej - zauważył. - Rząd w ogóle tego czasu nie wykorzystał, a potem pewnym gestem, jednorazowo jakby udał, że zamyka temat, którego wcale nie rozwiązał - dodał polityk Polski 2050. Ocenił przy tym, że "ten gest z soboty, który teoretycznie miał rozwiązać problem ukraińskiego zboża, miał też podtekst antyunijny".
Zandberg: jedyne rozwiązanie jest wspólnym rozwiązaniem europejskim
Poseł Razem wskazywał zaś, że "olbrzymia ilość tego ukraińskiego tak zwanego zboża technicznego do Polski wjechała i w Polsce już jest". - Jakiekolwiek działania w tym momencie podejmowane na granicy - czy zgodne, czy niezgodne z pragmatyka unijną - nie zmienią faktu, że to zboże już tu w Polsce jest. To jest problem, który rząd tu musi rozwiązać - dodał.
- My uważamy na Lewicy, że jedyne realistyczne rozwiązanie to jest takie, które jest wspólnym rozwiązaniem europejskim, w które zaangażujemy także naszym partnerów - powiedział. Jego zdaniem "dzisiaj mamy sytuację, w której ten problem zakumulowanego w Polsce zboża trzeba rozwiązać wspólnie, sama Polska go nie rozwiąże".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24