Były szef gabinetu politycznego prezydenta Lecha Wałęsy Mieczysław Wachowski stanie przed sądem w połowie grudnia. Wraz z dwoma prawnikami jest oskarżony o oszustwo. Całej trójce grozi kara do 10 lat więzienia.
Wachowski jest oskarżony o usiłowanie wyłudzenie pieniędzy od biznesmena irackiego oraz próbę oszukania na milion złotych podłódzkich biznesmenów.
Pierwszy wątek dotyczy okresu od sierpnia 2002 r. do kwietnia 2003 r. Zdaniem śledczych były prezydencki minister usiłował wyłudzić wtedy od handlujących zbożem przedsiębiorców 2 mln zł. W zamian za pieniądze miał - wprowadzając przedsiębiorców w błąd - obiecać im załatwienie uchylenia aresztu zastosowanego wobec biznesmena irackiego pochodzenia.
W konsekwencji - zdaniem śledczych - wyłudził od brata osadzonego 15 tys. zł. W tej sprawie Wachowski - zdaniem śledczych - miał się powoływać na rzekome wpływy w prokuraturze.
Pomagał im prawnik
Z kolei od biznesmenów: braci G., Wachowski miał żądać w 2003 r. miliona złotych w zamian za pośrednictwo w załatwieniu legalizacji ich hal targowych i zmianę przeznaczenia terenów pod jednym z tych obiektów - z budowlanych na usługowe.
Według prokuratury, w tym przypadku Wachowski wprowadził biznesmenów w błąd powołując się na rzekome wpływy u wojewody łódzkiego. Ostatecznie biznesmeni odmówili zapłacenia tej kwoty.
O pomoc Wachowskiemu oskarżony został adwokat Jerzy P. Według prokuratury, prawnik opowiedział mu o problemach prawnych dotyczących hal, zorganizował spotkania obu stron, na które udostępnił pomieszczenia i żądał od biznesmena 50 tys. zł dla byłego ministra za rzekome starania w załatwieniu jego sprawy.
Zatrzymany przez ABW
Były minister nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
W związku z tą sprawą został zatrzymany przez ABW w styczniu 2007 r. Miesiąc spędził w areszcie, potem wyszedł za kaucją w wysokości 200 tys. zł.
Po raz pierwszy akt oskarżenia w tej sprawie prokuratura skierowała do sądu pod koniec grudnia 2007 r., ale sprawa krążyła między sądami. Ze względu na osobę jednego z podejrzanych prawników - adwokata i byłego sędziego Jerzego P. - znaczna część łódzkich sędziów złożyła oświadczenia o wyłączeniu się z orzekania w tej sprawie.
W końcu akta trafiły do skierniewickiego wydziału łódzkiego sądu okręgowego. Ten zwrócił jednak sprawę prokuraturze i polecił uzupełnienie materiału dowodowego.
Sąd wytknął prokuraturze m.in., że podejrzani nie zostali zaznajomieni z całością materiału dowodowego z akt niejawnych.
Prokuratura po dodatkowych przesłuchaniach i ponownej ocenie materiału dowodowego ostatecznie rozszerzyła zarzuty podejrzanym - obok oszustwa zarzuciła im także powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych (u wojewody łódzkiego i w prokuraturze).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24